Zaliczylibyśmy ułatwioną komunikację do tej samej grupy, w której wysuwano ekstrawaganckie twierdzenia, które po prostu nie miały sensu w kontekście autyzmu i wymagały dużej dozy naiwności. Strategia ta obejmowała pomocnika wspomagającego komunikację, który wspierał rękę lub palec osoby z poważnymi problemami z komunikacją, umożliwiając w ten sposób efektywniejsze korzystanie z pomocy. Skutkowało to często tworzeniem wysoce wyrafinowanych komentarzy, wyrażeń i próśb, które uważano za dowód prawdziwych zdolności jednostki. W niektórych skrajnych przypadkach oskarżono opiekunów i rodziny o fizyczne i seksualne wykorzystywanie, co miało katastrofalne skutki. Ułatwiona komunikacja została bardzo dokładnie zbadana i wykazano, że jest nieważna. Wynik okazał się być wyrazem facylitatora, aczkolwiek na poziomie nieświadomym, a nie osoby z autyzmem. Proces ten można porównać do tablicy ouija. Ułatwiona komunikacja po raz pierwszy zwróciła naszą uwagę w połowie lat siedemdziesiątych i została wskrzeszona około dekady później. U szczytu popularności profesjonaliści, którzy wyrażali wątpliwości, byli bardzo dyskredytowani przez jego zwolenników.