Wspomnieliśmy również o terapii zorganizowanej, która kilka lat temu spotkała się z dużym rozgłosem w mediach. Prawdopodobnie za roszczeniami o poprawę u niektórych dzieci mógł wynikać fakt, że podczas terapii utrzymywano dużą aktywność fizyczną, podczas gdy dziecko walczyło i szalało. Zbiegło się to z obserwacjami, że po energicznych ćwiczeniach fizycznych dzieci z autyzmem mają zwykle okresy spokojniejszego zachowania. Było więc możliwe, że sugestia Bernarda Rimlanda, że „terapia podtrzymująca nie przywraca więzi między matką a dzieckiem, ale raczej stymuluje produkcję endorfin w mózgu” była rozsądnym wyjaśnieniem. Endorfiny to naturalnie występujące substancje wytwarzane przez mózg i mające wpływ na kontrolowanie lęku. Po obejrzeniu materiału wideo z trzymania terapii nie byłoby trudno zinterpretować ten proces jako formę nadużycia.