Rodzice i dzieci spędzają dwa tygodnie w ośrodku przechodząc intensywną terapię / filozofię od wyszkolonego mentora, aby umożliwić rodzicom zaakceptowanie i cieszenie się dzieckiem takim, jakim jest. Chodzi o to, że po powrocie do domu zobowiązują się do 24-godzinnego zobowiązania wobec swojego dziecka. Wiąże się to z zespołem wolontariuszy i specjalnie przystosowaną salą. Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy promowano metodę opcyjną, zachęcano rodziców, aby przejęli inicjatywę swojego dziecka i pozwolili mu inicjować działania – innymi słowy, aby je wzmocnić. Wydawało się to nie mieć większego sensu, ponieważ tak duża część czynności była niewłaściwa. Jednak obecnie wydaje się, że wprowadzono pewne zmiany i teraz rodzice otrzymują pomocne wskazówki dotyczące rozwijania zabawy z dzieckiem. Zwolennicy tego podejścia wysuwają jednak również ekstrawaganckie twierdzenia, które mogą wprowadzać w błąd rodziców – zwłaszcza tych, którzy zaprzeczają powadze lub rozmiarowi trudności swojego dziecka. Znane nam dziecko z poważnymi trudnościami w uczeniu się zostało zabrane do ośrodka, ale nie postępowało. Jednak jego rodzice są przekonani, że obietnica normalnego funkcjonowania za cztery lata, kiedy „zdecyduje się nie być autystą”, spełni się. Wydaje się, że stoi to w bezpośrednim konflikcie z rzekomą filozofią – akceptacji dziecka takim, jakim jest i cieszenia się nim. W wyniku odmowy przez rodziców spojrzenia poza tę obietnicę, dobro ich dziecka jest poważnie zagrożone, ponieważ kurczowo trzymają się fantazji, która ma niewiele wspólnego z dobrem ich syna.