https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php
Twoje dziecko chce zemścić się za traktowanie postrzegane jako niesprawiedliwe. Załączam to tutaj, ponieważ najprawdopodobniej jest to motywacja, którą możesz wykluczyć. – Robi to, żeby się na mnie zemścić. Odpuść, przyjacielu. Pojęcie sprawiedliwego/niesprawiedliwego wymaga umiejętności postrzegania motywacji i uczuć innych, czegoś, czego dzieci z autyzmem notorycznie brakuje. Co więcej, planowanie i przeprowadzanie zemsty wymaga zaawansowanych umiejętności wykonawczych w połączeniu z poziomem planowania motorycznego wykraczającym poza możliwości większości dzieci z całego spektrum. Szukaj dalej. Twojej odpowiedzi nie ma tutaj. Kiedy już zrozumiemy, jak „nie mogę” kształtuje zachowanie naszego dziecka, musimy zwrócić uwagę na siebie, ponieważ „nie mogę” to dwulicowy potwór. „Can’t” występuje w dwóch wersjach i znajduje się w zupełnie innym miejscu na języku, kiedy „can’t” pochodzi od ciebie, a nie od twojego dziecka. Ty, jako zdolna osoba dorosła, nie porzucaj „nie mogę”. Jak to zdefiniowaliśmy, nie może” odzwierciedla brak wiedzy, umiejętności i możliwości. Jestem pierwszym, który przyznał, że autyzm wymaga ogromnej krzywej uczenia się, ale mówimy tutaj na głębszym poziomie, o rozegraniu rozdania, które otrzymałeś. Nie chodzi o wycofywanie się z trudności i wyzwań w obliczu własnej niepewności. Nie dostałeś wyboru co do natury twojego dziecka, ale część wychowawcza daje ci nieograniczone możliwości. Twoje dziecko będzie wyrazem swojego otoczenia. Jaką atmosferę otrzymuje od ciebie? Czy jesteś dorosłym, który potrafisz? Jedną z największych zmian, jakie zaobserwowałem od czasu wejścia do społeczności autyzmu, jest proaktywna postawa i uczestnictwo ojców i ojczymów, dziadków i wujków, mężczyzn w życiu dziecka. Kiedy po raz pierwszy odważyłem się przemawiać do grup, na widowni praktycznie nie było ojców i rzadko otrzymywałem e-maile od ojca. Wraz ze zjadliwym wzrostem diagnozy i świadomości autyzmu pojawiła się chęć wielu męskich członków rodziny do wyjścia z żalu, zaprzeczenia i strachu, które często prześladują ich po diagnozie dziecka. Obecnie kierują grupami wsparcia, przewodniczą zbierającym fundusze, piszą książki, produkują filmy, oprogramowanie i aplikacje, tworzą grupy non-profit i szkolą zespoły, aby ich dzieci mogły uczestniczyć. Przychodzą na moje wykłady i zadają przeszywające pytania. Autyzm – to już nie tylko dla mam! Co zaskakujące, to ojcowie mieli odwagę wykrzyczeć jedną z podstawowych niepewności, którą niektórzy z nas po cichu wyznają sobie, często z ciężkim koszem poczucia winy: „Nie radzę sobie z codziennymi sprawami”. Dwie historie ilustrują postawy „nie mogę kontra nie będzie” wielu dorosłych dotyczące radzenia sobie z dziecięcym autyzmem. Bohaterowie mogą być ojcami, ale uczucia przekraczają granice wieku, płci i kultury. Spotkałem tatę na pierwszym spotkaniu grupy wsparcia autyzmu, w którym kiedykolwiek uczestniczyłem. Opisał krachy, brak reakcji, stymulanty i osobliwości jedzenia. „Moja żona radzi sobie z tymi sprawami znacznie lepiej niż ja. Koncentruję się na finansowaniu rodziny i zdaję sobie sprawę, że muszę to robić dla mojego dziecka przez całe życie. Pracuję nad ustawieniem tego. Moją natychmiastową reakcją było to, że jego żona będzie bardzo zmęczona. Później zrozumiałem i przyznałem mu uznanie za przyznanie się do swoich ograniczeń i próbę zbudowania konstruktywnej rekompensaty. Zgodził się, że jego plany i cele jako rodzica będą inne niż pierwotnie wyobrażał sobie. Nieźle, po prostu inaczej. Nie zaprzeczał autyzmowi swojego dziecka, ale był w trakcie własnego procesu żałoby i przepracowania go. Z tego powodu postawa tego taty może z czasem przeobrazić się w „umiejętność i wolę”, pozwalając mu osiągnąć głębsze połączenie, które może mieć decydujący wpływ na życie jego syna. Porównajmy go z innym tatą, którego poznałem przez znajomego, tata, który utknął jak zdarta płyta w antyrządowej nagonce o tym, jak przez wprowadzenie szczepionek na uczęszczanie do szkoły został okradziony z syna. „Po prostu nie mogę się z nim utożsamiać” – westchnął. – Jak myślisz, jakie to uczucie wiedzieć, że prawdopodobnie skończy w więzieniu? To przerażające, bezradne uczucie być przytłoczonym żalem i niespełnionymi marzeniami. Ale przekroczył granicę od nie mogę (nie jestem w stanie) do nie chcę (zdecydowałem się nie) z decyzją, aby spojrzeć tylko wstecz na to, co mogło-być, a nie do przodu w możliwości, które jeszcze nie zostały zbadane. Niezależnie od tego, czy szczepienie jest odpowiedzialne za stan jego syna – a nie będę (nie będę) dyskutował na ten temat w tej książce ani nigdzie indziej – jest to dyskusja po fakcie. Dziecko nie może (właściwe użycie tego słowa) być niezaszczepione. Przyjmując postawę defetystyczną, a nie bardziej proaktywne podejście do pracy, aby pomóc dziecku osiągnąć pełny potencjał, tata wybrał również paraliż, strach, rozdrażnienie i samospełniające się proroctwa. Jego syn miał osiem lat i był bystrym, elokwentnym, mądrym i zaradnym dzieckiem. Był także agresywny, zły i sfrustrowany jak tata. Całe życie wiadomości „nie mogę” może zasiać zalążek rozpaczy w dziecku. Albo gorzej. Zasugerowałem temu ojcu, żeby spróbował przeformułować „nie mogę”. Twój syn nie może zmienić tego, że ma autyzm. Nie może znaleźć drogi do czegoś lepszego, chyba że dorośli wokół niego nie przystąpią do pomocy. Powiedziałem temu ojcu, że wiem, że jest bardziej zdolny i troskliwy niż to. I zapytałem go, jak pytał mnie mój pediatra, kto tu jest dorosły? Kto ma moc zmieniania rzeczy? Czy możesz? Z pomocą i edukacją możesz być nauczycielem i przewodnikiem w życiu swojego dziecka. Czy ty? Musiał jeszcze sam odpowiedzieć na to pytanie. Ironia i dotkliwość tego, co nie może kontra nie, polega na tym, że my, dorośli, często zabijamy to, co najbardziej chcemy osiągnąć. Jeśli tęsknisz za pewnym siebie, optymistycznym, ciekawym i zaangażowanym dzieckiem, musisz ukształtować te cechy i znaleźć je i wzmocnić w swoim dziecku, bez względu na to, jak mały przyrost zysku. Zastanów się nad rolą wzmocnienia w twojej relacji z dzieckiem lub uczniem. Niuanse mogą być subtelne, ale sposób, w jaki reagujesz na działania, słowa lub postawę swojego dziecka, sprowadza się do poparcia lub potępienia. Obserwuj, co wzmacniasz; upewnij się, że to coś, co chcesz, aby powtórzył. Kiedy przyjmujesz postawę „da się zrobić”, on też może. Jeśli kierujesz się myślami w stylu: „Nie mogę traktować tego dziecka w sposób szczególny, nie mogę poświęcać dodatkowego czasu na modyfikowanie zadań lub otoczenia i nie mogę nic zrobić z tym, jaki jest ten dzieciak, to ty nie mogę oczekiwać pozytywnych zmian. Przemyślane konstruowanie świata dziecka w sposób, który zapewnia przepływ sukcesów, niezależnie od tego, jak małe mogą być, buduje fundament, który zakopuje pod sobą wolę. To nie jest specjalne traktowanie. Lubimy o tym myśleć jako o „właściwej drodze”. Przypomnij sobie te przedkambryjskie dni, zanim urodziłaś dziecko. Po pracy poszedłeś do baru i nazwałeś go Happy Hour lub Attitude-Adjustment Hour. To niewiele się różni. Wybierasz świadomą zmianę swojego stanu psychicznego. Jeśli nie lubisz skojarzeń z alkoholem, pomyśl o tym jako o zarządzaniu zasobami energii: ile czasu i energii poświęcasz na zastanawianie się nad tym, czego nie masz i czego nie możesz mieć z powodu autyzmu Twojego dziecka? Nazywa się to rozmyślaniem. Ile mógłbyś osiągnąć, gdybyś przekierował tę energię na robienie, próbowanie i sięganie do przodu? To się nazywa postęp.