Słabe przykłady od dorosłych

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Kiedyś pracowałem dla dyrektora generalnego, który od czasu do czasu przywoływał niedelikatną metaforę, gdy chciał zrzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Nie przejmował się zwykłymi idiomami sportowymi, takimi jak „piłka jest na ich boisku”. Raczej lubił „wkładać gówno z powrotem do kieszeni”. Kilka uszu zawsze było różowych. Żywe, nieprzyjemne obrazy, ale czasami to właśnie wymaga skupienia uwagi na czymś, od czego wolelibyśmy się odwrócić. Lustro może być pamiętliwe, ale każde badanie niepożądanego zachowania naszego dziecka musi zaczynać się od spojrzenia na własne. „Mów, kiedy jesteś zły, a wygłosisz najlepszą mowę, jakiej kiedykolwiek będziesz żałować” — powiedział Laurence J. Peter, autor książki The Peter Principle: Why Things Always Go Wrong. Jeśli reagujesz gniewem i frustracją na załamania swojego dziecka lub ucznia, modelujesz zachowanie, które chcesz, aby zmienił. Obowiązkiem osoby dorosłej, przez cały czas i w każdej sytuacji, jest powstrzymanie się od odpowiedzi w naturze. Bądź swoim własnym detektywem zachowania. Dowiedz się, co powoduje twój własny punkt wrzenia i przerwij odcinek, zanim osiągniesz ten punkt. Kiedy termostat przesuwa się ku niebu, lepiej tymczasowo wycofać się z sytuacji. Powiedz dziecku: „Jesteś zły [sfrustrowany, zdenerwowany] i ja też jestem. Muszę być z dala od ciebie [lub sam] na kilka minut, żeby się uspokoić. Na razie idę do swojego pokoju [lub na zewnątrz lub na górę], ale wrócę do ciebie i możemy o tym porozmawiać.” Bądź świadomy wielu sposobów, w jakie nieświadomie pogarszamy złą sytuację. Szyderstwo – śmiech z czyjegoś bólu lub nieszczęścia, projektowanie postawy „służy ci dobrze”. Czasami musimy dokonywać niesprawiedliwych, nieistotnych porównań, takich jak „Twoja siostra nigdy tego nie zrobiła”. Rozpoczynamy kłótnie ze zlewem kuchennym, przywołując minione incydenty: „To tak jak wtedy, gdy ____”. Możemy wysuwać nieudowodnione oskarżenia: „Musisz to zrobić. Nikt inny by tego nie zrobił. Jak w każdej trudnej sytuacji, kluczowe jest planowanie. W czasie, gdy jesteś spokojny, zastanów się, jak lepiej poradzić sobie z następnym incydentem. Następnie zapisz swój plan, przechowuj go w łatwo dostępnym miejscu i korzystaj z niego okresowo, aby zachować go w pamięci. „O ileż bardziej bolesne są skutki gniewu niż jego przyczyny” — powiedział rzymski pedagog z I wieku Marek Aureliusz. Od czasu do czasu rodzic mówi mi z głębokim przekonaniem, że bicie dziecka było jedynym sposobem na dotarcie do niego i że zadziałało, ponieważ dziecko „wyszło w porządku”. Nie mogę zacząć rozumieć, co oznacza „okazało się w porządku”, gdy dziecko, o którym mowa, nie osiągnęło jeszcze dorosłości, a nawet dorastania. Tacy rodzice zwykle próbują pomadkę tej świni, nazywając ją biciem, biciem, wiosłowaniem lub karami cielesnymi, ale pod jakąkolwiek nazwą jest to agresywny akt popełniany prawie zawsze w gniewie. Czasem dzieje się to w chwilowej utracie samokontroli, czasem z błędnym przekonaniem, że jakoś, bez faktycznego wysiłku pouczenia, nauczy właściwego zachowania. Domyślam się, że większość czytelników, którzy zaszli tak daleko w tej książce, i tak nie ma takiej skłonności, ale spotkali ludzi, którzy tak się dzieje. Mam tu twoje plecy; zastanów się, co dalej, aby być twoją amunicją przeciwko temu głośnemu członkowi rodziny, sąsiadowi lub obserwatorowi, który odczuwa naglącą potrzebę poinformowania cię, że wszystko, czego potrzebuje twoje dziecko, to dobry klaps.

Rozważ:

* Czy lanie jest wynikiem starannego rozważenia alternatywnych odpowiedzi i uzasadnionej decyzji, że tak, uderzenie kogoś o jedną czwartą naszego wzrostu jest logiczne, stanowi dobry przykład do naśladowania i przyniesie pożądany, długoterminowy rezultat? Czy możemy być pewni, że uczy dziecko, co zrobiła źle? Czy daje jej wiedzę i umiejętności do korygowania zachowania? A może lanie wypływa z rozdrażnienia, gniewu i desperacji? Czy sprzyja szacunku i zrozumieniu, czy upokorzeniu i oszołomieniu? Czy zwiększa zdolność dziecka do zaufania nam?

* Czy jest to zachowanie, które chcemy, aby dziecko naśladowało? To samo zachowanie popełnione w stosunku do współpracownika lub sąsiada zostałoby nazwane napadem i pobiciem, co oznaczałoby dla nas darmową przejażdżkę radiowozem. Zgodnie z konwencjami genewskimi nie wolno nam stosować kar cielesnych wobec jeńców wojennych. Dlaczego powinno być w porządku zrobić to dziecku?

Nie możemy narzekać na znęcanie się w szkole lub w Internecie, jednocześnie zezwalając na to w domu lub rodzinie. Właśnie omówiliśmy znaczenie uczenia dziecka zgłaszania maltretowania zaufanej osobie dorosłej. Zaufanie nie jest prawem, które dziecko jest winne autorytetom w swoim życiu. Trzeba na nie zapracować, a raz zasłużyć, utrzymywać na co dzień. Bez względu na to, jakie działania musisz podjąć lub których musisz się powstrzymać, chcesz być jednym z tych zaufanych dorosłych w życiu dziecka, ponieważ jeśli nie jesteś, przerażającą długoterminową konsekwencją jest to, że może nie powiedzieć ci, jeśli w przyszłości inny dorosły zachowuje się wobec niego agresywnie lub obraźliwie. Gniew jest zaraźliwy, a ostatecznie kosztuje nas: w czasie stracony, zużyta energia, naruszone zaufanie, obniżona samoocena, zranione uczucia i nieosiągalne długoterminowe rezultaty. Jednak gniew jest również nieunikniony w ludzkim doświadczeniu. Uczenie się radzenia sobie z gniewem z proaktywną samokontrolą i godnością ostatecznie wzmacnia zarówno ciebie, jak i, poprzez twój przykład, twoje dziecko. Szukanie przyczyn i konsekwencji niepokojących zachowań ma formalną nazwę. Analiza zachowania funkcjonalnego (FBA) ocenia określone zachowania na podstawie ich ABC: poprzednika (przyczyna lub wyzwalacz), samo zachowanie i konsekwencja (co dzieje się z dzieckiem w wyniku zachowania). FBA może być formalnym procesem przeprowadzanym w środowisku szkolnym przez przeszkolony personel lub nieformalnym, tj. rodzicielską obserwacją domową. Witryny takie jak www.wrightslaw.com i inne mogą poprowadzić Cię przez ten proces. Ideą FBA jest to, że po zidentyfikowaniu poprzedników i konsekwencji zachowania można zmienić lub zmodyfikować, ucząc dziecko bardziej odpowiedniego zachowania. To tak ważny element równania, że ​​zamierzam go powtórzyć: modyfikacja zachowania nie kończy się na przerwaniu lub wygaszeniu niepożądanego zachowania. Bez względu na to, jak zaskakujące lub niesmaczne dla ciebie, zachowanie dziecka dzieje się z jakiegoś powodu i zaspokaja potrzebę. Tłumienie zachowania bez zajęcia się podstawową przyczyną spowoduje tylko pojawienie się innego zachowania, które zaspokoi potrzebę. Nauka radzenia sobie z załamaniami nerwów dziecka nie jest łatwa. Ale to jeden element układanki autyzmu, na który odpowiedzi czekają na tych, którzy są gotowi na polowanie. Uważam ten proces za cudowny. Im lepiej udawało mi się identyfikować i szanować wyzwalacze Briana, tym spokojniejsze stawało się życie. Przerażające załamania występujące kilka razy dziennie zmniejszyły się do kilku razy w tygodniu, przekształciły się na krótko w sporadyczne reakcje pasywno-agresywne, po czym zniknęły całkowicie. Całkowicie. Minęło wiele lat, odkąd myślałem o tym w jakikolwiek inny sposób niż wdzięczność za to, jak zmierzyliśmy się z czymś tak brzydkim i przezwyciężyliśmy to. Zanika moje wspomnienie tamtych starych, złych czasów. To jeden z najbardziej imponujących efektów specjalnych, jakie kiedykolwiek widziałem.

Wyzwalacze emocjonalne

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

  • Frustracja

Frustracja pojawia się, gdy próbuje, ale nie jest w stanie spełnić twoich (lub własnych) oczekiwań i celów. Może nie rozumie oczekiwań, a może jest zbyt wysokie, nieosiągalne. Może jest to osiągalne, ale nie rozumie, dlaczego jest to konieczne lub istotne, a może nie ma umiejętności społecznych, motorycznych lub językowych, aby to osiągnąć. Nigdy nie zapomnę historii, którą usłyszałem lata temu o wirującej derwiszce o dziewięcioletniej dziewczynce z ADHD. Jej nauczyciel zaproponował układ, nagrodę za osiągnięcie celu behawioralnego. Gdyby dziewczynka mogła „być grzeczna” przez trzy tygodnie, nauczycielka kupowała jej lody w rożku. Dziewczyna zgłosiła się do swojego terapeuty: „Czy żartuje? Nie mogę „być grzeczny” przez trzy godziny, nie mówiąc już o trzech tygodniach. I poza tym nie lubię lodów.” Cel: nierealny, poza zasięgiem. Poradnictwo oferowane, aby pomóc w osiągnięciu celu: brak. Nagroda: nieistotna i nigdzie nie równa wartości wymaganego wysiłku. Oto scenariusz bardziej konstruktywny razy sześć: Nauczyciel i uczeń (1) spotykają się jeden na jednego i (2) dyskutują i zgadzają się na (3) konkretny, (4) krótkoterminowy cel (5), który jest osiągalny i (6 ) ma znaczący motywator jako nagrodę. Na przykład, uczeń będzie starał się pozostać na swoim miejscu lub innym wyznaczonym miejscu podczas cichego czytania, czyli dwadzieścia minut po przerwie obiadowej (krótki czas po fizycznym zwolnieniu daje największą szansę na sukces). Zacznie z pięciominutowymi krokami i zacznie pracować dalej. Sukces przyniesie jej token na czas komputera, przepustkę do filmu lub inny wspólnie uzgodniony wynik końcowy, który jest dla niej atrakcyjny. W przypadku większości dzieci doświadczanie sukcesu skutkuje pozytywnym rozmachem. W miarę jak jej sukcesy narastają, jej frustracja osłabnie, podobnie jak przykre wybuchy.

  • Rozczarowanie

Rozczarowanie pojawia się, gdy ktoś, na kogo liczył, nie przeszedł; oczekiwane wydarzenie się nie wydarzyło. Podczas gdy typowo rozwijające się dziecko może być w stanie toczyć ciosami, gdy zmieniają się harmonogramy lub wydarzenia, dziecko z autyzmem zależy od rutyny i znajomości. Pogodzenie się z nagłymi zmianami kierunku w jego czasach wymaga umiejętności, których może jeszcze nie mieć i może powodować zakłócenia, z których powrót do zdrowia może zająć wiele godzin. Rozczarowanie jest kwestią stopnia dla każdej osoby i może być bardzo trudno dojść do punktu, w którym rozumiesz i wczuwasz się w perspektywę swojego dziecka. Dla ciebie to przeskok w rutynie; dla niego złowrogim zagrożeniem dla równowagi emocjonalnej. Rozczarowania mogą być nieprzewidywalne: w sklepie skończył się jego ulubiony sok, zwykła droga do szkoły jest okręcona z powodu remontu drogi, jego program telewizyjny jest przygotowany na najświeższe wiadomości, termin spektaklu jest odwołany, ponieważ Addie jest chora. Innych można obejść dzięki rozwadze i planowaniu. Powiedz mu, że basen w tegorocznym hotelu wakacyjnym nie będzie miał trampoliny i pokaż mu zdjęcie z hotelowej broszury lub strony internetowej. Niech babcia mu powie, że w tym roku w Święto Dziękczynienia będzie podawała szarlotkę zamiast dyni. Wyjaśnij, że Calvin, ukochany doradca obozowy, nie wróci w tym roku, ale idź spotkać się z Nathanem Nowym Guyem przed rozpoczęciem sesji.

  • Maltretowanie

Jest atakowana, prowokowana lub dokuczana przez rówieśników, rodzeństwo lub innych dorosłych. Niezależnie od tego, czy jesteś w domu, szkole, czy w jakimkolwiek innym otoczeniu, jest tylko jedna akceptowalna pozycja: zero tolerancji. Jak przyjazne jest pod tym względem środowisko Twojego dziecka? Twoje dziecko z autyzmem nie ma ani wyrafinowania werbalnego, ani przenikliwości społecznej, by odpowiednio się bronić. Gniewne załamania to dopiero początek. Depcząc im po piętach może być niepokój, depresja i chroniczne zmęczenie. Podejmowanie działań w celu ochrony dziecka lub ucznia w takich sytuacjach jest obowiązkowe. Administracja i kadra nauczycielska naszej szkoły podstawowej zaciekle egzekwowały politykę ogłaszającą szkołę strefą bez degradacji, radząc sobie z przypadkami nieuprzejmości w dowolnym stopniu szybko i zdecydowanie. Nigdy nie braliśmy za pewnik polityki naszej szkoły, nawet przez chwilę. W innej szkole mama opowiedziała mi inną historię:

Mój syn zaczął pierwszą klasę z pozytywnymi, konsekwentnymi opiniami od nas, ale szybko pogorszył się pod wpływem codziennej przemocy fizycznej ze strony rówieśników. Zarówno nauczyciel, jak i dyrektor zareagowali na moje powtarzające się obawy, upominając mnie, abym przestał być nadopiekuńczy. Mój syn musiał nauczyć się dbać o siebie; takie rzeczy dzieją się między dziećmi i nie zawsze możesz być tam, aby je uratować. Musiał nauczyć się stawać w obronie siebie, przestać być takim dzieckiem, skupić się bardziej, pracować ciężej, lepiej słuchać, robić to, co kazano, bardziej się starać, być kimś więcej niż responsywne, i dalej, i dalej, i dalej. Wpadam do środka za każdym razem, gdy słyszę tak wstydliwą relację, jak ta. “Takie rzeczy się zdarzają między dziećmi”? Oczywiście, że tak, jeśli dorośli, którzy są odpowiedzialni, nadal na to pozwalają. Niezależnie od tego, czy sprawcami są koledzy z klasy, rodzeństwo czy inni dorośli, nasza odmowa podjęcia działań oznacza, że ​​postanowiliśmy pozwolić na rozkwit nękania. A jeśli ofiara zareaguje złością lub agresją – no!

A więc znowu mamy intonację: tylko dlatego, że nie może ci powiedzieć, że się dzieje, nie oznacza, że ​​tak się nie dzieje. Większość molestowania ma miejsce poza zasięgiem słuchu rodziców, nauczycieli i innych dorosłych: w autobusie, w łazience, na korytarzu, na placu zabaw. Naucz swoje dziecko lub ucznia, gdy tylko będzie w stanie 1) odpowiednio zaprotestować: „Przestań! Nie podoba mi się to” i 2) powiedz zaufanej osobie dorosłej.

  • Poczucie niesprawiedliwości

„W porządku” to jedno z tych mglistych, nieprecyzyjnych określeń, które wprawiają w zakłopotanie nasze dzieci z autyzmem. Nie myśli w kategoriach sprawiedliwych lub niesprawiedliwych, ale wie, że ma problem z równoważeniem swoich potrzeb z zasadami. Dorośli często myślą, że uczciwość oznacza bezstronność, sprawiedliwość i bezstronność. Zasady rodzinne, zasady szkolne i zasady zespołowe dotyczą jednakowo każdego rodzeństwa, ucznia lub członka zespołu. Ale autyzm wyrównuje szanse. Dziurę pole. Wszystkie rzeczy nie są równe. Dlatego nasze myślenie na temat targów musi się zmienić. Oto on:

Sprawiedliwe nie oznacza, że ​​wszystko jest równe.

Fair jest wtedy, gdy każdy dostaje to, czego potrzebuje.

Wyzwalacze fizyczne/fizjologiczne

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

  • Alergie i nietolerancje pokarmowe

Terminy te są czasami używane zamiennie, ale to nie to samo. Alergia to nienormalnie ostra odpowiedź układu odpornościowego. Nietolerancja (czasami nazywana nadwrażliwością niealergiczną) to reakcja podobna do leku na substancję, której stopień reakcji różni się w zależności od osoby (np. dwie czerwone żelki mogą wywoływać u jednego dziecka nadwrażliwość lub agresywność, podczas gdy u innego może być w stanie tolerować garstkę). Istnieje wiele dowodów na to, że oba mogą powodować agresywne, wojownicze lub nastrojowe zachowanie u dzieci. Lista możliwych obrażających substancji obejmuje wszystko, co dostaje się do ust. Powszechnymi winowajcami są barwniki spożywcze, konserwanty i inne dodatki, mleko, orzechy, truskawki, owoce cytrusowe, skorupiaki, jajka, pszenica, kukurydza i soja. Aby wykryć substancję, która może wpływać na zachowanie Twojego dziecka, prowadź dziennik żywieniowy ze wszystkim, co je, przez tydzień, odnotowując momenty, w których pojawiają się zachowania. Jeśli zauważysz wzorce problematycznych zachowań po kanapce z masłem orzechowym w porze lunchu, rozważ wyeliminowanie pszenicy lub orzechów z diety dziecka na dwa tygodnie. Eliminuj jedną substancję na raz; wycofuj go powoli, jeśli jest ulubionym. Czy zachowania zmniejszyły się po wyeliminowaniu jedzenia? Sprawdź swoje wyniki, ponownie wprowadzając niewielką ilość pokarmu, stopniowo zwiększając dawkę, sprawdzając, czy i w którym momencie zachowanie powraca.

  • Zaburzenia snu

Problemy z zachowaniem z pewnością będą towarzyszyć dziecku, które jest chronicznie wyczerpane. Jeśli wypróbowałeś już zwykłą taktykę – ustalanie nienaruszalnej rutyny przed snem, eliminację drzemek, „spryskiwanie potworów”, unikanie nadmiernej stymulacji – zastanów się nad naszym znanym teraz wrogiem, problemami sensorycznymi. Mogłoby to być:

– Głośne zegary, piece czy hydraulika? Odgłosy pogody, takie jak bulgotanie rynien, drapanie gałęzi o okno lub dach?

– Drapane prześcieradła, koce czy piżamy? Nawet nowe przedmioty mogą źle czuć i pachnieć, zwłaszcza jeśli odebrałeś stary ulubiony.

– Konkurencyjne zapachy produktów do prania i przyborów toaletowych?

– Niepewność proprioceptywna? Może czuć się zagubiona w swoim łóżku. Pomocny może być śpiwór w stylu mumii, poręcz, namiot lub baldachim z zasłonami zapewniającymi prywatność.

  • Problemy żołądkowo-jelitowe

Z nie do końca zrozumiałych powodów dzieci z autyzmem wydają się doświadczać częstszych niż zwykle problemów żołądkowo-jelitowych powodujących nieszczęście. Twoje dziecko może wyrażać swój ból poprzez ekstremalne zachowanie. Refluks żołądkowy (zgaga) może powodować ból przełyku, zaburzenia snu i dyskomfort w jamie brzusznej. Zaparcia i ich powikłania (uderzenie, nietrzymanie stolca), biegunka i przewlekłe wzdęcia mają konsekwencje zarówno społeczne, jak i fizjologiczne. Poważniejsze choroby, takie jak choroba Leśniowskiego-Crohna, wrzodziejące zapalenie jelita grubego i zespół jelita drażliwego (IBS), wymagają stałego nadzoru medycznego. Niewerbalna lub minimalnie werbalna niezdolność dziecka do wyrażenia swojego cierpienia lub współpracy z typowymi testami jest powodem, dla którego wiele dzieci pozostaje niezdiagnozowanych.

  • Nieodpowiednie odżywianie

Pamiętasz stary termin komputerowy GIGO – śmieci wchodzą, śmieci wychodzą? Dziecko może dużo jeść, ale jeśli ma niską wartość odżywczą, jego mózg może głodować, co dotkliwie wpływa na jego zachowanie. Łatwym sposobem na poprawę odżywiania jest uświadomienie sobie spożywania żywności bliższej ich pierwotnej kondycji. Przetworzona biała mąka i produkty z białego cukru, przetworzone mięso, napoje gazowane i napoje o smaku owocowym są ubogie w składniki odżywcze, a jednocześnie bogate w tłuszcz, sól, cukier i chemikalia. Jeśli zachowanie pogarsza się wcześnie rano, czy pominięcie śniadania może być winowajcą? Podobnie jak w przypadku identyfikacji alergii, wprowadź zmiany w diecie. Wymazywanie ulubionego jedzenia Twojego dziecka w stylu kamikadze to gwarantowana recepta na porażkę.

  • Brak równowagi biochemicznej

Może to obejmować wszystko i wszystko: za dużo/za mało kwasu żołądkowego, zaburzenia żółci, niedobory witamin lub minerałów, nierównowagę drożdżową lub bakteryjną. Może objawiać się lękiem, depresją, agresją, wahaniami wagi, problemami ze snem, fobie i problemami skórnymi.

  • Niewyrażona choroba lub uraz

Infekcje ucha i złamania kości to przykłady nieznośnie bolesnych stanów, które mogą być niemożliwe dla dziecka z ograniczoną zdolnością werbalną do odpowiedniej komunikacji.

Przeciążenie sensoryczne

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Jak omówiono , zawsze najpierw szukaj problemów sensorycznych. Kiedy Brian miał trzy lata, świętowaliśmy moje urodziny w domu krewnego, w znanym mu miejscu. Niemniej jednak, w połowie wieczoru zaczął przechadzać się po domu z podnieceniem, a kiedy próbowałem go uspokoić, jego ramiona smagały dziko, drapiąc mnie po twarzy jak kocie zadrapania. Czas ruszać, za wcześnie, ale tak właśnie było. Zbierałem płaszcze i zabawki. „Czekaj”, powiedział zwykle wyrozumiały krewny. „Czy pozwolisz trzylatkowi dyktować wieczór reszcie rodziny?” Wiedziałem, co miał na myśli. Chciał, żebym cieszył się wieczorem i szczególną uwagą, na którą zasługiwał. Ale tak, potrzeby trzylatka omijają wieczór. Nie negowało to, że do tego momentu świetnie się bawiliśmy. I nie, nie dyktował. Komunikował się. Ponieważ jego język werbalny jeszcze nie istniał, musiałem szukać sensu w jego zachowaniu. Agresja wyszła z niego, gdy tylko wyszliśmy. Nie był rozdrażniony. Był w bólu. Sednem tej historii jest to, że wiedziałem, że coś go boli. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że spróbuje zepsuć mi wieczór. To nie miało sensu. Był w znajomym miejscu z ludźmi, których znał, kochał i zwykle lubił. Najwyraźniej coś było nie w porządku. Za dużo niefiltrowanego szumu? Inny, wywołujący mdłości zapach? Przemęczony, za dużo ludzi? Nie wiedziałem i to nie miało znaczenia. Najważniejszą rzeczą było zakończenie dyskomfortu, zanim stało się to ostatnią rzeczą, jaką pamiętał i pierwszą rzeczą, jaką kojarzył z tym miejscem.

Zidentyfikuj, co wywołuje moje załamania.

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Jest coś, w co możesz nie wierzyć, ale w końcu to zrobisz: mogą być niezliczone powody, dla których dziecko z autyzmem topi się, wybucha, traci je, idzie na krakersa. Bycie zuchwałym, rozdrażnionym, upartym lub zepsutym jest tak daleko na liście możliwości, że nawet nie widzę tego bez mojej lornetki. Zmierzyliśmy się już z nielakierowanym dołem: każde zachowanie wynika z powodu, a każde zachowanie jest komunikacją. Załamanie nerwowe to wyraźna wiadomość od dziecka, które nie jest w stanie w żaden inny sposób powiedzieć, że coś w jego otoczeniu spowodowało, że jego delikatna neurologia zwariowała. Nawet dziecko, którego umiejętności werbalne są odpowiednie w zwykłym otoczeniu, może stracić głos pod wpływem stresu. Dla dziecka o ograniczonej werbalności lub niewerbalności może nie być innego wyboru niż zachowanie, szczególnie jeśli nie zapewniono mu alternatywnego funkcjonalnego systemu komunikacji. Bez względu na umiejętności werbalne dziecka, łatwiej będzie Ci zachować rozsądek, jeśli zawsze będziesz pamiętać, że nie jest to pod jego kontrolą. Nie dokonuje świadomego wyboru, by się roztopić. Myślenie choćby przez chwilę, że dziecko w jakiś sposób chce negatywnej uwagi, jaką otrzymuje po załamaniu, jest nielogiczne i przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Square One musi dla nas polegać na przekonaniu, że to dziecko działałoby we właściwy sposób, gdyby mogło, ale nie ma ani społecznego poznania, ani zmysłowych zdolności integracyjnych, ani języka, aby to osiągnąć. Jeśli nie jest to twój obecny sposób myślenia, osiągnięcie tego może wymagać świadomej praktyki. Wraz z praktyką założenie, że istnieje wyzwalacz, a ciekawość i wytrwałość w dążeniu do tego może stać się drugą naturą. Wiele innych pomysłów, które omówiliśmy, łączy się tutaj: przeciążenie sensoryczne, nie mogę kontra nie chcę, nieodpowiednia mowa ekspresyjna, wyzwania związane z przetwarzaniem społecznym. Gdy szukasz wyzwalaczy, nigdy nie zdobądź tego, niezależnie od przyczyny, Twoje dziecko prawdopodobnie nie będzie w stanie tego wyrazić. Kiedy mówię, że każde zachowanie ma powód, mam na myśli wyjaśnienie, podstawową przyczynę. Szukanie powodów może być pracochłonne i trudne. To nie to samo, co wymyślanie wymówki dla takiego zachowania. Wymówka jest jedynie próbą usprawiedliwienia i może, ale nie musi, kryć się za nią jakakolwiek prawda. Przeanalizuj to stwierdzenie: „On nie chce. Mógłby (zachowywać się/siedzieć spokojnie/współpracować), gdyby chciał.” Widzisz, jak to pozwala rozmówcy oderwać się od haczyka, zwalnia go z cięższej pracy polegającej na znalezieniu przyczyny? Ile, wiele razy słyszeliśmy banał: „Możesz zrobić wszystko, jeśli chcesz wystarczająco mocno”. Prawidłowy. Dlatego znamy ludzi, którzy potrafią podróżować w czasie lub dożyć 300 lat. Czy niewidome dziecko może skopiować z tablicy, jeśli bardzo tego chce? Jeśli to brzmi znajomo, to dobrze. Ponieważ wróciliśmy do Rozdziału Trzeciego, rozróżniając pomiędzy nie chce i nie może. Brak motywacji nie zawsze jest przyczyną niezgodności. Cała motywacja na świecie może nadal wymagać cierpliwego, trwałego nauczania i/lub technologii wspomagającej. Nie możemy (i nie będziemy) używać słowa „on po prostu nie chce” jako racjonalizacji odwrócenia się od bardziej uciążliwej, ale skuteczniejszej interwencji. Wiele z nich będzie męczącym momentem, kiedy podstawowa przyczyna załamania się Twojego dziecka nie będzie od razu widoczna. Być może nigdy w twoim życiu nie będzie czasu, kiedy bardziej będziesz musiał zostać detektywem, to znaczy ustalić, uświadomić sobie, diagnozować, odkrywać, demaskować, wytropić. Zdumiewające zachowania zawsze mają źródłową przyczynę, więc nie będziesz się przechylać na wiatraki w stylu Don Kichota. Wymaga to, abyś był szczegółowy, ciekawy i dokładny w poszukiwaniu tej przyczyny. Musisz być detektywem biologii, psychologiem i detektywem środowiskowym. Wyzwalacze topnienia mają tendencję do skupiania się na kilku obszarach. Jeśli potrafisz wskazać wyzwalacz, możesz zapobiec stopieniu, zamiast próbować go przerwać lub zgasić, gdy już trwa (rzadko to możliwe). Pomyśl o starym chińskim powiedzeniu: daj człowiekowi rybę, a będzie jadł przez jeden dzień; naucz go łowić ryby, a będzie jadł przez całe życie. Twoja zdolność do zidentyfikowania wyzwalaczy Twojego dziecka jest pierwszym krokiem, który pomoże mu samemu je zidentyfikować. Samoregulacja może nastąpić. Spójrzmy na pięć klastrów wyzwalających.

* Przeciążenie sensoryczne

* Wyzwalacze fizyczne/fizjologiczne

– Alergie lub nadwrażliwości pokarmowe

– Zaburzenia snu

– Problemy żołądkowo-jelitowe

– Nieodpowiednie odżywianie

– Brak równowagi biochemicznej

– Niewyrażona choroba lub uraz

* Wyzwalacze emocjonalne

* Frustracja

– Rozczarowanie

– Maltretowanie

– Poczucie niesprawiedliwości

* Słabe przykłady od dorosłych

Pomóż mi w interakcjach społecznych

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Tutaj możemy być dosadni. Dzieci z autyzmem lub zespołem Aspergera często wyróżniają się jako społeczne dziwaki. Złamane serce, które powoduje, u dziecka i rodzica, wzbudza w wielu rodzicach silną potrzebę naprawienia tego aspektu ich dziecka. Gdyby kompetencje społeczne były funkcją fizjologiczną, moglibyśmy rzucić na nią leki, odżywianie, ćwiczenia lub fizjoterapię i sprawić, by tak się stało. Gdyby dzieci z autyzmem były ciekawymi, towarzyskimi, zmotywowanymi uczniami, moglibyśmy kultywować program nauczania inteligencji społecznej. Zbyt często nasze dzieci takie nie są, a świadomość społeczna nie jest zestawem konkretnych, wyszczególnionych umiejętności. Podstawowych manier (proszę i dziękuję, używaj chusteczek, nie rękawów, czekaj na swoją kolej) można i należy uczyć, niezależnie od poziomu funkcji dziecka, ale nauka odprężenia się między innymi w zgiełku i niuansach codziennego życia jest nieskończona bardziej złożony. Umiejętności społeczne (zachowania, które chcemy, aby wykazywało nasze dziecko) są końcowym produktem złożonego organizmu elementów rozwojowych, które nazywamy „myśleniem społecznym”. Tak jak wszyscy musimy nauczyć się chodzić, zanim zaczniemy biegać, musimy nauczyć nasze dzieci myślenia społecznego”, zanim będą mogły zachowywać się towarzysko, ze zrozumieniem i pozytywnymi intencjami, a nie tylko przez powtarzanie na pamięć lub strach przed konsekwencjami. Myślenie społeczne stawia Twojemu dziecku wyzwanie, jakim jest uwzględnienie kontekstu i perspektywy w jego działaniach – rozważenie fizycznych, społecznych i czasowych aspektów swojego otoczenia, uwzględnienie myśli i punktów widzenia innych, wykorzystanie wspólnej wyobraźni do nawiązania kontaktu z partnera do zabawy i zrozumienia, że ​​inni mają wobec niego pozytywne lub niezbyt przychylne myśli i reakcje na podstawie tego, co mówi i robi. Myślenie społeczne jest źródłem, z którego wyrastają nasze zachowania społeczne, a ta inteligencja społeczno-emocjonalna może być większym determinantem długoterminowego sukcesu dziecka niż inteligencja poznawcza. Rodzic lub nauczyciel, w domu lub w szkole, uczenie dziecka z autyzmem myślenia towarzyskiego zaczyna się od odrzucenia wszelkich założeń, jakie możesz mieć na temat jego zdolności do wchłaniania wrażliwości społecznej przez zwykłe przebywanie w pobliżu i obserwowanie społecznie uzdolnionych ludzi, lub że pewnego dnia w jakiś sposób wyrośnie ze swoich społeczna nieświadomość. Do tej pory nasz system edukacji opierał standardy programowe na błędnym założeniu, że wszystkie dzieci przychodzą na świat z nienaruszonym mózgiem przetwarzania społecznego i na domniemanym postępie rozwoju społecznego. Nie ma sensu (i jest rażąco niesprawiedliwe w stosunku do dziecka) reagowanie na problemy społeczne dziecka oparte na takich założeniach, a następnie obwinianie jego autyzmu, gdy nasze próby nauczania nie są u niego rejestrowane. To, czego potrzebują nasze dzieci, to zmiana perspektywy i rozpoczęcie budowania świadomości społecznej u jej korzeni. Kiedy mówimy, że chcemy, aby nasze dziecko nauczyło się umiejętności społecznych, naprawdę sięgamy po coś wspanialszego. Chcemy, aby potrafił wpasować się w otaczający go świat, funkcjonować samodzielnie w szkole, w społeczności, w pracy, w relacjach osobistych. Bryce określił ten cel od wczesnego okresu dojrzewania i, jak mi powiedział, zawsze był to jego cel, na długo przed tym, zanim zdołał go wyartykułować, a nawet nazwać go w myślach z dzieciństwa. Bycie towarzyskim to coś więcej niż granie według zasad. Bycie towarzyskie to stan pewności siebie, który rośnie wraz z uważnym pielęgnowaniem umiejętności społecznego myślenia, począwszy od bardzo małego dziecka:

* Przyjmowanie perspektywy: umiejętność patrzenia i doświadczania świata z innych punktów widzenia oraz postrzegania tych różnych perspektyw jako okazji do nauki i rozwoju.

* Elastyczność: umiejętność dostosowania się do nieprzewidzianych zmian rutyny i oczekiwań, umiejętność rozpoznania, że ​​błędy nie są efektem końcowym, ale częścią nauki i rozwoju, a rozczarowania są kwestią stopnia.

* Ciekawość: czerpanie motywacji z myślenia o tym „dlaczego” kryje się za rzeczami – dlaczego coś istnieje, dlaczego jego istnienie jest ważne, dlaczego inni czują się tak, jak oni, i jak to się odbija i ma dla nas znaczenie.

* Poczucie własnej wartości: wystarczająco dużo wiary we własne możliwości, aby ryzykować próbowanie nowych rzeczy, posiadanie wystarczającego szacunku i uczucia dla siebie, aby móc odeprzeć okrutne i bezmyślne uwagi i działania innych, mówiąc o nich więcej niż o tobie.

* Myślenie szeroko pojęte: docenianie tego, że myślenie społeczne i świadomość społeczna są częścią wszystkiego, co robimy, niezależnie od tego, czy wchodzimy w interakcje z innymi. Czytamy historie, starając się zrozumieć motywy postaci i przewidzieć, co zrobią dalej. Odtwarzamy w głowie sytuacje, decydując, czy postąpiliśmy właściwie. Twoje dziecko może ci powiedzieć: „Nie zależy mi na byciu towarzyskim; Jestem sama szczęśliwa”. Może mieć to na myśli w tej chwili, a wiele osób na ogół woli samotność od spotkań towarzyskich. Ale prawdą jest również, że niektóre z naszych dzieci przyjmują postawę „nie obchodzi mnie to”, aby bardzo odeprzeć ból związany z opieką i brakiem wiedzy, umiejętności i wsparcia, aby pokonać bariery społeczne, a tym samym móc aby osiągnąć swoje cele i marzenia w życiu. r Komunikacja: zrozumienie, że komunikujemy się nawet wtedy, gdy nie rozmawiamy. Michelle Garcia Zwycięzca (Thinking About YOU Thinking About Me, wydanie 2, 2007), która ukuła termin „myślenie społeczne” i jest dziś uważana za jeden z wiodących głosów w tej dziedzinie, przedstawia cztery etapy komunikacji, które rozwijają się w liniowej sekwencji , w ciągu milisekund, często bez świadomego myślenia:

* Myślimy o myślach i uczuciach innych ludzi, a także o własnych

* Ustanawiamy fizyczną obecność, aby ludzie zrozumieli naszą intencję komunikowania się

* Używamy naszych oczu do monitorowania tego, jak ludzie się czują, zachowują i reagują na to, co dzieje się między nami

* Używamy języka, aby odnosić się do innych

Czy zauważyłeś, że język wchodzi do równania komunikacji dopiero na ostatnim etapie? A jednak na tym, jako rodzice i nauczyciele, zazwyczaj kładziemy nacisk. Nauczanie tylko czwartego kroku pod nieobecność pozostałych trzech sprawia, że twoje dziecko lub uczeń jest nieodpowiednio wyposażone, bezbronne i szeroko otwarte na prawdopodobieństwo, że będzie mniej skuteczne i mniej skuteczne w komunikacji społecznej. Równie ważne jest nasycenie dziecka poczuciem roli, jaką komunikacja niewerbalna odgrywa w jego spotkaniach towarzyskich. Punkty, w których subtelności interakcji społecznych mogą się nie powieść, można podzielić na trzy szerokie kategorie:

* Komunikacja wokalna: Nie rozumie niezliczonych niuansów języka mówionego. Nie rozumie sarkazmu, kalamburów, idiomów, metafor, podpowiedzi, slangu, podwójnych entendres, hiperboli czy abstrakcji. Może mówić monotonnie (sugerując słuchaczowi znudzenie) lub może mówić za głośno, za cicho, za szybko lub za wolno.

* Komunikacja kinestetyczna: nie rozumie mowy ciała, mimiki ani reakcji emocjonalnych (płacz, wzdrygnięcie się). Może używać gestów lub postaw w niewłaściwy sposób i może odmówić kontaktu wzrokowego.

* Komunikacja proksemiczna: Nie rozumie fizycznej komunikacji kosmicznej, subtelnych wskazówek terytorialnych i norm granic osobistych. Może być nieświadomym „kosmicznym najeźdźcą”. Zasady proksemiki nie tylko różnią się w zależności od kultury, ale także od osoby do osoby w zależności od relacji. Intymny? Swobodny, ale osobisty? Tylko społeczne? Miejsce publiczne? Dla wielu dzieci z autyzmem lub zespołem Aspergera odszyfrowanie proksemiki wymaga niemożliwego poziomu wnioskowania.

Nie ma skrótu, magicznej kuli ani lekarstwa eureka, aby Twoje dziecko poczuło się komfortowo w interakcjach społecznych. Wymaga to praktyki, natychmiastowej, bałaganu, praktyki popełniania błędów (podkreślając, że „błąd” to po prostu inne słowo oznaczające „praktykę”). W przeciwieństwie do idei, że zapewnienie bogatego w język środowiska będzie zachęcać do rozwoju języka, dziecko z typowo rozwijającymi się rówieśnikami nie wykształci umiejętności myślenia społecznego bez bezpośredniego, konkretnego nauczania pojęć społecznych. Bez tej bezpośredniej nauki twoje dziecko nadal będzie podskakiwać w dorosłości w tym samym morzu społecznego nieporozumień. Uczenie dziecka myślenia towarzyskiego i bycia towarzyskim to mozaika tysięcy drobnych możliwości uczenia się i spotkań, które, odpowiednio ukierunkowane, połączą się w rdzeń pewności siebie. To wymaga od ciebie, jako jego rodzica, nauczyciela, przewodnika, bycia świadomym społecznie przez 110% czasu, przerwania sieci zawiłości społecznych i wprowadzenia go w społeczne niuanse, które są dla niego tak trudne do zrozumienia. Nawigacja społeczna jest niezbędna na każdym etapie naszego życia: w domu, w pracy, w szkole, w naszych podróżach po społeczności, w naszych zakupach, rekreacji i uwielbieniu. Kiedy prowadzisz swoje dziecko przez ten trudny krajobraz, błagam cię, abyś zrobił to bez myślenia, że ​​jest „mniej niż”. Wysyłanie dziecku nieustannego komunikatu, że jest ono z natury niedoskonałe, z pewnością zbuduje mur, który uniemożliwia postęp, którego pragniemy. Poczucie własnej wartości, ten istotny element funkcjonowania społecznego, nie rozkwitnie w środowisku, które wysyła wiadomość, że nie jest wystarczająco dobra taka, jaka jest. Niektóre z jej zachowań mogą nie sprzyjać jej rozwojowi społecznemu, ale zawsze oddzielają zachowanie od całego dziecka. Z Brianem od początku wiedziałem, że czeka nas długa, długa wędrówka. W dobry dzień oznaczało to, że rutyna rozwijała się przyjemnie i produktywnie, a my mogliśmy obserwować postęp w realizacji naszych celów. W zły dzień oznaczało to życie i radzenie sobie nie dzień po dniu, ale chwila po chwili. W jeden z tych dni, kiedy droga ciągnęła się zbyt daleko, zacząłem się zastanawiać, ile to wystarczy? Kiedy potrzeba jest tak wszechogarniająca i tak samo niekończąca się jak konstelacja umiejętności społecznych, skąd mam wiedzieć, gdzie nauczanie i pielęgnowanie tych umiejętności przekroczy linię prowadzącą do trybu naprawczego? Gdzie leży granica między zapewnieniem mojemu synowi alaksy usług i możliwości, których potrzebował, a, no cóż, bombardowaniem? Mając zaledwie pięć lat, rozpoczął rygorystyczne sześciogodzinne dni w przedszkolu rozwojowym z popołudniową integracją, terapię logopedyczną trzy razy w tygodniu, adaptacyjną PE i terapię zajęciową jeden na jednego. Tak, moglibyśmy kontynuować sesje pozaszkolnych terapii uzupełniających, korepetycji i zajęć towarzyskich. Ale miałem poważne obawy co do tego, jaki rodzaj wiadomości wysłał.

Coś jest ze mną nie tak. W dniu, w którym po raz pierwszy zostałam mamą, nasz pediatra powiedział mi: „Zaufaj swojemu instynktowi. Wiesz więcej, niż myślisz, że wiesz. Teraz zdecydowałem się posłuchać tej rady. Wyciągnąłem Briana ze wszystkiego oprócz szkoły. Zrobiłem to, ponieważ wierzyłem, że tempo, sposób i kontekst, w którym go uczyliśmy, były częścią równania budowania umiejętności, równie ważnego, jak sama umiejętność. Karmienie na siłę bez tworzenia znaczenia, bez budowania ram, które pozwoliłyby mu zrozumieć, dlaczego kryje się za jego zachowaniem społecznym, wywołałoby reakcję knebla. Środowisko, w którym najlepiej mógłby się uczyć, nie byłoby środowiskiem nieustannej presji i popytu. Moim zadaniem było stworzenie fundamentu, na którym mogłaby rozkwitnąć świadomość społeczna, a on mógł rozwinąć prawdziwą samoocenę, tak jak on, i czuć się komfortowo we własnej skórze. Mając te podstawy, ufałem, że łatwiej będzie mu nauczyć się umiejętności społecznych według swojego wyjątkowego harmonogramu, a nie takiego, który ja lub inni wyciągnęliśmy z książek, wykresów lub porównań z innymi dziećmi. Nie byłam pewna, czy robię właściwie, ale w przypadku Briana wydawało się, że istnieje bezpośredni związek między tempem nauczania, jego rosnącą samoświadomością i poczuciem własnej wartości. Jego czas przestoju był jego czasem ładowania. Umożliwiło mu to dokonanie wyboru przez część swojego życia, a co za tym idzie, gotowość do dawania 100% w szkole. „Brawo”, powiedział jego paraedukator. „Nie uwierzyłbyś, ile wyczerpanych dzieciaków widzę. Jak wszystkie dzieci, potrzebują czasu, żeby po prostu być dziećmi”. Bryce, który w wieku trzynastu lat odniósł sukces w interakcjach społecznych w różnych sytuacjach, od sportów zespołowych po tańce szkolne, był wspaniałym przykładem tego, co dziecko z autyzmem może osiągnąć, gdy na czele stoi zdrowa samoocena. Ile, wiele mil wzdłuż widma przebyliśmy, aby się tam dostać, czasami wlokąc się, czasami wyłączając światło fantastyczne. Z perspektywy czasu widzę, że moje nieustanne wzmacnianie jego poczucia własnej wartości okazało się ogromnym czynnikiem w jego chęci wyrzucenia ze strefy komfortu i poszerzenia tej strefy. Jeszcze nie skończył gimnazjum, miał oszałamiającą – jak na każde dziecko – umiejętność odwrócenia się od dokuczania i okrucieństwa z perspektywą, że obelżywiec „musi popracować nad swoimi manierami” lub „ma trochę dorosnąć”. Uczenie świadomości społecznej jako ogólnej koncepcji może wydawać się przytłaczające, ale tak jak w przypadku każdego dużego zadania, będziesz bardziej skuteczny, jeśli oddzielisz i sprecyzujesz swoje cele, zaadresujesz jeden cel na raz, zaczniesz od małych rzeczy i zaczniesz budować na kolejnych sukcesach. Usuń przeszkody (zazwyczaj problemy sensoryczne, językowe lub związane z samooceną) i odrzuć z góry przyjęte, stereotypowe miary tego, co stanowi postęp, którego definicja z pewnością będzie ruchomym celem. Oddzielenie celów i utrzymanie ich w zarządzaniu ma kluczowe znaczenie, ponieważ tam, gdzie wiadomości się nakładają, nie możesz oczekiwać, że Twoje dziecko będzie w stanie oddzielić główny cel od drugorzędnego. Jeśli chcesz, aby Twoje dziecko było miłym, zaangażowanym członkiem rodziny podczas obiadu, pamiętaj, że w grę wchodzi kilka krzyżujących się celów. Aby wyizolować komponent społeczny, być może będziesz musiał zapewnić adaptacyjne siedzenia i przybory, wyeliminować żywność (jego i innych), zapachy i dźwięki, które obrażają jego zmysły oraz podjąć wspólne wysiłki, aby włączyć go do rozmowy. Zadbaj o to, aby jego czas przy stole nie był ćwiczeniem w nieprzyjemnych zapachach i przymusowych degustacjach, wykładach o obyczajach i niezrozumiałej paplaninie grupy. Jeśli celem jest socjalizacja, oddziel to od celów związanych z jedzeniem lub celami dotyczącymi drobnego przetwarzania motorycznego. Musiałem przejść tę rozmowę. W różnych okresach życia moich dzieci jedli śniadanie w swoich sypialniach. Zamieszanie porannej rutyny wstrząsnęło nimi, a celem o tej porze dnia było odżywianie, a nie socjalizacja. To tymczasowe zakwaterowanie, jedno z wielu, które zrobiliśmy po drodze, trwało kilka miesięcy, nie wiecznie. I powiem wam, dokąd doprowadziła nas ta cierpliwa separacja celów. W roku, w którym Bryce miał dwanaście lat, świętowaliśmy moje urodziny jako rodzina w jednej z najbardziej eleganckich restauracji w mieście. Chłopcom się to podobało, a ja przeżyję kilka chwil bardziej magicznych niż obserwowanie Briana, który pewnie kroczy do piano baru z pięciodolarowym napiwkiem w dłoni, by zapytać pianistę: „Czy mógłbyś zagrać „Gwiezdny pył” dla mojej mamy? To jej urodziny.” Rozpłynęło się wiele lat powolnej, ale stałej aklimatyzacji. Nie ma pigułki, mikstury ani przepisu na zaszczepienie zdolności społecznych. Buduje się jak feniks, cząstka po cząstce, dzień po dniu. „Na szczyt góry, krok po kroku”, radzi stare przysłowie. Nie jesteśmy Mojżeszem, więc na szczycie nie będzie tablic – jeśli szczyt jest – ale gdyby były, mogłyby wyglądać mniej więcej tak:

  1. Wyeliminuj myśl o „naprawie”.
  2. Zbuduj poczucie własnej wartości swojego dziecka jako podstawę podejmowania ryzyka społecznego i tarczę przed nieżyczliwością innych.
  3. Skoncentruj się na myśleniu społecznym jako sposobie rozwijania umiejętności społecznych. Uczenie się rozważania myśli i uczuć ludzi w jej otoczeniu oraz praca nad utrzymaniem równowagi w sytuacjach społecznych ułatwi uogólnianie umiejętności w różnych sytuacjach i warunkach.
  4. Stwórz warunki, w których będzie mogła ćwiczyć umiejętności społeczne i odnosić sukcesy, nie sporadycznie, nie od czasu do czasu, ale stale.
  5. Konkretnie określaj cele związane z umiejętnościami społecznymi i strzeż się celów, które nakładają się na siebie lub są ze sobą sprzeczne.
  6. Zacznij od rzeczywistego poziomu przetwarzania społecznego Twojego dziecka, a nie poziomu postrzeganego lub zakładanego. Niektóre z naszych dzieci z zaawansowanym słownictwem i podwyższonym IQ oszukują nas, że ich umiejętności społeczne są tak rozwinięte. W większości przypadków tak nie jest.
  7. Utrzymuj małe przyrosty w nauczaniu. Buduj na bieżąco.
  8. Utrzymuj otwartą definicję postępu. Dwa kroki do przodu/jeden krok do tyłu to wciąż wzrost do świętowania.
  9. Zapewnij rozsądne wyjście w sytuacjach podejmowania ryzyka społecznego. Chcesz, żeby spróbował chóru kościelnego, klubu Lego po lekcjach lub wolontariatu w schronisku dla zwierząt, ale jeśli po kilku sesjach tego nienawidzi, pochwal go za spróbowanie, potwierdź, że można przestać i przejdź do czegoś innego.
  10. Pamiętaj, że zasady społeczne i oczekiwania społeczne zmieniają się w czasie i kontekstach. Zachowanie odpowiednie społecznie dla pięcioletniego dziecka może być nieodpowiednie dla nastolatka. To, co jest w porządku w szkolnej stołówce, może nie być w porządku w restauracji lub podczas odwiedzania czyjegoś domu.

Dopasowanie się do naszego społecznego świata wymaga ogromnego wysiłku ze strony Twojego dziecka. Robi wszystko, co w jego mocy, ze swoimi umiejętnościami i ilorazem społecznym, jaki posiada. Pomimo niuansów, których nie rozumie, wie, kiedy w niego wierzysz i kiedy ta wiara słabnie. „Na szczyt góry, krok po kroku”. Jedna z ulubionych książek dla dzieci mojego syna Connora opowiadała historię Sir Edmunda Hillary’ego i jego przewodnika szerpów Tenzinga Norgaya, pierwszych ludzi, którzy dotarli na szczyt Mount Everest. Rozmawialiśmy o kontrowersji na przestrzeni lat dotyczącej tego, który z nich jako pierwszy postawił stopę na szczycie. Wśród spekulacji, że Tenzing przybył na szczyt o krok lub dwa przed bardziej znanym Sir Edmundem Hillarym, syn Tenzinga, Jamling, powiedział magazynowi Forbes w 2001 roku: „Zapytałem go, a on powiedział:” Wiesz, to nie jest ważne, Jamling. Wspinaliśmy się jako zespół”. Podobnie jak Tenzing, wspinasz się na tę górę od wielu lat. Podobnie jak Hillary, Twoje dziecko wspina się po raz pierwszy. Bądź jego Szerpą, wiedząc i pomagając mu dostrzec, że widok po drodze może być spektakularny.

Skoncentruj się i buduj na tym, co mogę zrobić, a nie na tym, czego nie mogę zrobić.

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Kiedy mój brat po raz pierwszy przeczytał Dziesięć Rzeczy, skomentował: „Numer siedem jest prawdziwy dla wszystkich dzieci”. Ma rację i rozszerzyłbym to na wszystkich ludzi, nie tylko na dzieci. Jednak wiele rodzin i wychowawców nieświadomie wpada na Bagno Niezaspokojonych Oczekiwań. W tym momencie ginie potencjał dziecka, jeśli jako dorośli nie oddzielimy naszych osobistych aspiracji od tych, które są odpowiednie dla naszego dziecka. Zaadaptowana nauczycielka wychowania fizycznego Sarah Spella widzi to cały czas. „Rodzice wdają się w proces żałoby”, mówi. „Ich dziecko nie będzie takie, jakiego oczekiwali, a ich postawa staje się dla niego ogromną przeszkodą. Widzę wiele przypadków, w których rodzic może być bardzo zainteresowany sprawnością fizyczną i sportem. Ich zbyt wysokie oczekiwania w tej dziedzinie mogą całkowicie odwrócić dziecko od tego, czym chce, aby było. Pracuję z tymi dziećmi co tydzień i nie obchodzi ich WF”. Wyjaśnia, że ​​mogą mieć umiejętności dorównujące ich typowo rozwijającym się rówieśnikom, ale przetwarzają je inaczej, a bez systemu przekonań, który za tym stoi, to nic nie znaczy. „Mogę im mówić od lat, wiem, że potrafisz to zrobić. Ale jeśli nie mają pełnego wsparcia rodzicielskiego, mogę zrobić tylko tyle w ciągu trzydziestu minut tygodniowo”. Rozróżnienie między tym, co stanowi niepełnosprawność, a tym, co stanowi inną zdolność, jest czymś więcej niż pretensjonalną poprawnością polityczną. Wszyscy mamy inne możliwości. Jak to ujął George Carlin: „Barry Bonds nie potrafi grać na wiolonczeli, a Yo Yo Ma nie może trafić w podkręconą piłkę”. Mój mąż nie umie pisać książek, a ja nie umiem projektować przemysłowych systemów przepływu powietrza. Nigdy nie jest przedmiotem dyskusji; Cieszymy się, że nasze różne umiejętności i zdolności oznaczają, że każdy z nas ma konstruktywne miejsce na świecie. Przeczytałam wiele smutnych e-maili i historii, które odzwierciedlają lament rodziców, których nie można zrobić, ale mimo to mają potencjał na szczęśliwe zakończenie. „Cztery pokolenia Andersonów grały  na skrzypcach, a ja nawet nie mogę nakłonić go, żeby na nie spojrzał. Bez żartów. Czy istnieje instrument muzyczny bardziej zmysłowo piekielny niż skrzypce? Wyobraź sobie piskliwy dźwięk, jaki wydaje nowy uczeń, struny, które wgryzają się w delikatne palce, i wrażenie, że pod spoconą brodą stoi wibrujące pudełko o dziwnym kształcie, podczas gdy obie ręce trzymasz pod nienaturalnym kątem. Dopiero ktoś spoza tej rodziny zauważył, że dziecko, choć nie ma ochoty na skrzypce, jest naturalne na polu golfowym, z łatwym i dokładnym zamachem. Mam nadzieję, że rodzina skorzystała z okazji, aby nie tylko nauczyć się czegoś nowego od swojego dziecka, ale także potwierdzić jego zdolności. Inna rodzina, zapaleni narciarze, posępnie pogodzili się z tym, że problemy z przedsionkiem ich dziecka sprawiły, że obrzydliwe dla niego są narciarstwo i snowboarding. Pewnego lata na plaży mama zauważyła, że ​​jej syn może godzinami przesuwać stosy piasku, badać je pod każdym kątem i wprowadzać poprawki strukturalne. Tej zimy kupiła mu zestaw form do śnieżnych bloków (zwykłe plastikowe pudełka) i poszedł budować igloo, forty i zamki. Jej odkrycie tego, co może zrobić, a nie tego, czego nie może zrobić, oznaczało, że rodzina mogła nadal spędzić dzień razem w górach, gdzie każdy członek rodziny obracał „czas Andy” z fortami śnieżnymi, podczas gdy inni jeździli na nartach. W końcu Andy zaaklimatyzował się w śniegu na tyle, by wypróbować delikatne dętki i wędrówki na rakietach śnieżnych. Pewnego dnia może go tam zobaczyć na nartach biegowych. Umiejętność skoncentrowania się i budowania na tym, co potrafi dziecko, a nie na tym, czego nie można zrobić, to podstawa perspektywiczna. Wcześniej mówiliśmy o przekształceniu trudnych zachowań dziecka jako pozytywów. To się powtarza. Czy dziecko jest zdystansowane lub może pracować samodzielnie? Czy jest lekkomyślny, czy żądny przygód i chętny do próbowania nowych doświadczeń? Czy jest obsesyjnie schludny, czy ma wybitne zdolności organizacyjne? Czy słyszysz nieustanne męczenie się pytaniami, czy też widzisz ciekawość, wytrwałość i wytrwałość? W dalszej części książki porozmawiamy więcej o tym, w jaki sposób perspektywa, jaką masz teraz na temat swojego dziecka i jego zdolności, bezpośrednio wpłynie na jego zdolność do osiągnięcia samowystarczalnej dorosłości. Na razie pytam:

Czy możesz to zrobić? Czy możesz zmienić perspektywę, budować na wszystkim, co jest pozytywne w twoim dziecku? Zrobisz to?

Mój ojciec był zdumiony, że „nigdy, przenigdy nie znał szczęśliwszego dziecka” niż Bryce, dodając: „a miałem wiele dzieci”. Zgodziłem się. Bryce, słodki i spokojny niemowlę, wszędzie ze mną chodził. Zapisaliśmy go do programu przedszkolnego dwa poranki w tygodniu, kiedy miał dwa lata. Wrzesień jeszcze się nie skończył, gdy nauczyciel poinformował, że Bryce grał sam w kącie, że jego umiejętności językowe są słabo rozwinięte, że nie brał udziału w zajęciach przy stole i że uderzał i popychał kolegów z klasy. Starałem się w to uwierzyć, ponieważ było to tak nietypowe. Do czasu konferencji wiosennej nic się nie zmieniło. „Bryce zwykle gra sam” — napisano w pisemnym raporcie. „Jest cichy i będzie obserwował inne dzieci.  Trudno mu podążać za wskazówkami. Bryce nie lubi projektów artystycznych ani działań przy stole. Mówi słowa, ale trudno nam go zrozumieć. Naśladuje inne dzieci. Bryce ma krótki okres uwagi. Nie wchodzi w interakcję w czasie kręgu. Wow, pomyślałem. To cholernie dużo niemożliwości. Ma dwa lata. Recytacja nie może/nie przenosi się na następny rok. Na listopadowych konferencjach rodziców grzecznie przerywałam nauczycielowi, pytając, czy moglibyśmy skupić się na rzeczach, które Bryce mógł i robił. Dzięki tej podpowiedzi usłyszałem, jak zabawiał się przez długi czas, uwielbiał fizyczną zabawę w domu lub na zewnątrz, szukał zabawy przy stole na piasku i miał dar naśladowania. Doszliśmy do wniosku, że jego opóźnienia językowe znacząco wpłynęły na jego zdolność do stania się częścią społeczności szkolnej. Pomyślałem, że jest coś, co mógłbym zrobić i weszliśmy w świat prywatnej logopedii. Wkrótce w szkole układał zrozumiałe trzywyrazowe zwroty. Mimo to moje proszenie o puszki i uzyskanie profesjonalnej pomocy nie poprawiło ogólnego obrazu.  Przyszła zimowa relacja, już znużająco znajoma: chce rozmawiać z innymi dziećmi, ale nie wie jak, siedzi przez długi czas bawiąc się samotnie, ma trudności ze słuchaniem w sytuacji grupowej. Poczułem, że nadszedł czas, aby zatrzymać wirowanie. Poprosiłem o spotkanie z nauczycielami i dyrektorem szkoły. Po ponownym wysłuchaniu tych samych niemożliwości rozwinęła się drażliwa wymiana zdań, w której zapytałem nauczycielkę stanowczo, czy może nie lubi Briana. Zareagowała, jakby została postrzelona. Od razu poczułem się kiepsko-i-pół, zastanawiając się, czy zatrułem produktywność spotkaniem. „Nie, to uzasadnione pytanie” – powiedział dyrektor. – Musiałeś zapytać. Odpowiedź była taka, że ​​nauczyciele Briana go kochali, ale jego potrzeby wykraczały poza ich możliwości zaspokojenia w ramach zasobów szkoły. Spotkanie zakończyło się decyzją dyrektora o skierowaniu go do publicznych placówek wczesnej interwencji. “Co to jest?” – zapytałem, nigdy nie słysząc terminu „wczesna interwencja”. Co się działo? „To ludzie, którzy pomogą” – powiedziała. A nauczyciele i terapeuci wczesnej interwencji byli niezwykłymi ludźmi, którzy potrafią. Nieustannie mówili mi, jak „fajny” jest Bryce (i dlaczego), jak daleko sądzili, że może zajść i jak możemy zaplanować podróż, aby tam dotrzeć. Skupili się na jego mocnych stronach oraz na nauczaniu taktyki i fizycznej akomodacji, aby złagodzić jego wyzwania. Rezonowało z nami wszystkimi, łącznie z Brianem. Najwcześniejsze książki, które czytałem na temat autyzmu, opowiadały inną historię, jedną najeżoną ponurymi założeniami. Nie nawiąże związków, nie ożeni się, nie będzie w stanie utrzymać pracy, nie zrozumie niuansów prawa, systemu bankowego ani systemu autobusowego. Nie będzie, nie będzie, nie będzie – jeszcze więcej rozszerzeń „nie mogę”. Rozłożone na stronie czarno-białe, bardziej nieprzyjemne, napisane przez ludzi, którzy podobno wiedzieli więcej niż ja. Nie jestem, powiedziałem sobie, zaprzeczaniem. I już, głęboko w przestrzeni między szarą materią a sercem, cichy głosik starał się być słyszany. Nie wierz w to. To nie jest prawda, chyba że na to pozwolisz. Dopiero co zacząłem, ale już skończyłem słuchać pesymistów i ich refrenów „nie mogę”. Jedną z najważniejszych rzeczy, które możesz zrobić jako rodzic, jest zważanie na silny wewnętrzny głos, który mówi Ci, co jest właściwe dla Twojego dziecka. Nikt inny nie kocha jej tak jak ty i nikt inny nie jest tak zainwestowany w jej przyszłość. Najpopularniejsze zabiegi i myślenie dnia mogą być odpowiednie dla wielu dzieci, ale mogą nie być dla Ciebie. Jedno szczególne podejście do autyzmu było powszechne na początku lat dziewięćdziesiątych. Czytałem o tym, nienawidziłem tego, wiedziałem z 200% pewnością, że to nie zadziała z Brianem i podczas pamiętnego szkolnego spotkania powiedziałem tym ludziom, którzy potrafią wczesnej interwencji: „Zrób to mojemu dziecku, a cię zabiję. ” Szczęśliwie dla mnie, już zdecydowali o tym samym (nauczycielka powiedziała mi później, że chce wstać i klaskać). Większość z nich jest nadal w moim życiu, teraz kochani przyjaciele i chłopcy, czy pamiętają tę rozmowę. Jest regularnie odwiedzany. Zdaję sobie sprawę, że poprzedni akapit może wydawać się prowokacyjny. Odkąd napisałem pierwsze wydanie tej książki, regularnie, czasem złośliwie, jestem proszony o ujawnienie podejścia, którego tak nienawidzę. Moja odpowiedź jest zawsze taka sama. Nie powiem ci, co to było, ponieważ jeśli zadajesz pytanie, to przegapiłeś punkt. Wniosek z mojej historii jest taki, że edukujesz się na temat dostępnych zasobów i dążysz tylko do tych, które mają sens dla twojego dziecka. Moje nastawienie do Bryce’a, które mogę zrobić, umocniło się w obliczu moich wczesnych konfrontacji z tym, że nie mogę. Nie oznacza to, że wiadomości o tym, że nie mogę tego zrobić, nie przestraszyły mnie; oczywiście mnie przestraszyli. Oni także rzucili mi wyzwanie, wkurzyli mnie, zmusili do myślenia: O tak? Przekonamy się. Jeśli nie miałeś nawyku sumiennego skupiania się na tym, co potrafi Twoje dziecko, jak zacząć? Po pierwsze, przyznaj, że jest to zmiana w sposobie myślenia, która wymaga czasu i praktyki. Następnie poszukaj wskazania stylu uczenia się Twojego dziecka. „Nie pytaj, jak mądre jest moje dziecko, ale jak mądre jest moje dziecko?” radzi David Sousa, autor How the Brain Learns. Zazwyczaj rozwijające się dzieci mogą uczyć się na różne sposoby. Dzieci z autyzmem mogą faworyzować jeden styl uczenia się prawie z wykluczeniem innych. Uczący się sekwencyjnie czerpią korzyści z instrukcji krok po kroku, często są dobrzy w zapamiętywaniu na pamięć, mogą być nazwani schludnymi dziwakami (fraza, która musi przejść), ponieważ lubią wizualną organizację. Gestalt lub globalni uczniowie przyswajają informacje w kawałkach, najpierw oceniając całościowy obraz, a następnie dzieląc go na szczegóły. Uczący się przyrodnicy najlepiej uczą się w naturalnym otoczeniu wśród naturalnie występujących elementów. Lubią wchodzić w interakcje ze zwierzętami i otoczeniem na zewnątrz i mogą wykazywać niezwykłą zdolność do kategoryzowania, organizowania lub przechowywania informacji. Nazwij to zaawansowanymi umiejętnościami sortowania. Uczniowie kinestetyczni uczą się przez działanie, starając się doświadczać świata poprzez duże i małe ruchy swojego ciała. Są wspinaczami, biegaczami, tancerzami, aktorami; lubią rękodzieło i narzędzia. Uczeń przestrzenny to Twój mały robotnik budowlany lub szachista. Lubi planować i/lub budować oraz rysować rzeczy, które widzi w swojej głowie i dobrze odnosi się do map, puzzli, wykresów i wykresów. Wydaje się, że ma wrodzone zrozumienie pojęć fizyki i geometrii, ale może być słaby w pisowni i zapamiętywaniu fragmentów werbalnych. Wiele dzieci z autyzmem, które są nadwrażliwe na hałas i mają opóźnione umiejętności werbalne, może uczyć się muzyki. Postrzegają wzorce dźwiękowe (rytmy, rymy, rapy), trzymają w głowie melodie i komponują własne melodie jako środki mnemoniczne. Zrozumienie, w jaki sposób Twoje dziecko lub uczeń przetwarza informacje, otwiera drogę do nauki. Będziesz w stanie poprowadzić ją do sukcesu w zajęciach w szkole i poza nią, dzięki czemu może doświadczyć pewności siebie niezbędnej do skonfrontowania się z zadaniami lub wydarzeniami, które ją rzucają. Będziesz bardziej elastyczny i entuzjastyczny w swoim podejściu, a zobaczysz to we wzroście jej entuzjazmu do nauki, ponieważ w końcu ma to dla niej jakiś sens. Robiąc to, musisz wyrzucić konwencjonalne lub typowe wykresy wzrostu i harmonogramy, które możesz zobaczyć w książkach lub gabinetach lekarskich. Wiele z nich nie ma znaczenia dla twojego dziecka. Na początku mojej podróży dowiedziałem się, że jedną z cech charakterystycznych autyzmu jest nierównomierny rozwój. Jednym z pierwszych przyjaciół Briana był czteroletni czarodziej oceanografii, który dowiedział się więcej o siedliskach raf koralowych i bioluminescencji, niż kiedykolwiek będę wiedział. Jego matka powiedziała mi, że zamieni to wszystko na kilka chwil kontaktu wzrokowego i uśmiech jak Bryce. Mam nadzieję, że do tej pory dostała oba. Bryce ma olśniewający uśmiech, ale konwencjonalne ramy czasowe nie mają dla niego znaczenia pod wieloma względami. Nie mówił rzetelnie do czwartego roku życia i nie czytał rzetelnie do czwartej klasy. Uwielbiał baseny, ale trzymał się ich boków, blond pąkli, konsekwentnie odmawiając lekcji pływania, aż do wieku ośmiu lat, kiedy z odpowiednim nauczycielem i odpowiednim basenem przeszedł przez wszystkie sześć poziomów programu pływackiego w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Jego instruktorzy powiedzieli nam, że większość dzieci utknie na pewnym poziomie, czasami na kilka miesięcy, zanim ruszy dalej. Podobnie jak w przypadku rozwoju języka, Bryce nauczył się pływać w sposób gestaltowy – duże, choć opóźnione, kawałki, a nie bardziej typowe progresje małych kroków.

A teraz słowo o naszych obowiązkach i słabościach jako rodziców, członków rodziny i nauczycieli w sytuacji „potrafię kontra nie mogę”. Jeden z najbardziej niepokojących postów w Internecie, jakie kiedykolwiek przeczytałem, pojawił się na stronie, której członkowie prowadzili ożywioną dyskusję na temat moich Dziesięciu Rzeczy. Pewna mama, która przyznała się do tego, że czuje się „zmęczona i wredna”, zakończyła długą wiadomość „kocham cię, ale” dla swojego dziecka: „O Boże, jeśli słuchasz, cofam to, co głupio obiecałem kiedy była mała i urocza i nie uderzyła mnie, o tym, że nie chciała jej w żaden inny sposób niż to, czym była. Zamienię się teraz na dzieciaka, którym miała być. Chciałam jednocześnie płakać i wściekać się, kiedy to czytałam, ponieważ nie jestem pewna, czy jej dziecko nie prosiło Boga, czy może zamienić matkę na rodzica, którym miała być. Opłakuję codzienną magię, której tej mamie brakuje w swoim dziecku, możliwości i osiągnięcia utonęły w gulaszu goryczy. Wściekam się z powodu sytuacji bez wyjścia, w której umieściła swoje dziecko, niesprawiedliwości obwiniania autyzmu nawet o to, co robi zwykłe dziecko: „Nie karm psa migdałami i częściami Barbie. Nie doceniam dodatkowego bałaganu. Chociaż współczułem miażdżącemu duszę zmęczeniu tej matki i chociaż większość jej postu była smętna, wciąż mogłem wyłapywać cegiełki nadziei, które miały moc odwrócenia tego wszystkiego. Martwiła się o przyszłość swojego dziecka jako osoby dorosłej i chciała zmniejszyć wpływ autyzmu swojego dziecka na rodzeństwo. Zaangażowała swoje dziecko w terapie zajęciowe i logopedyczne (choć określane jako „tortury”); rozważyła zalety i wady leków. Więc chociaż jej ostre słowa sprawiły, że się wzdrygnąłem, mogę mieć nadzieję, że znalazła sposób na budowanie na tym, co jedno i drugie ona i jej dziecko mogą to zrobić. Jeśli stąpasz po ruchomych piaskach w bagnie tego, co mogło być, możesz być pewien, że taka wiadomość otrzyma Twoje dziecko. Jesteś rzadką osobą, jeśli ciągle przypominasz sobie o swoim niedociągnięciu zachęcają do poprawy. Dla reszty z nas to osłabienie samooceny. Czas złapać tę górną winorośl i zdać sobie sprawę, że tylko kropka ołówka oddziela „gorzki” i „lepszy”. Jako rodzice (oraz członkowie rodziny i nauczyciele) musimy odzwierciedlać tę radę na temat cando i cando z powrotem na siebie. Kiedy pojawia się diagnoza autyzmu, wielu rodziców odczuwa przytłaczającą potrzebę. Pospiesznie czytają wszystko o autyzmie, co mogą wpaść w swoje ręce, dołączają do internetowych grup dyskusyjnych i nawiązują kontakty z innymi rodzicami jak szaleni. Czasami wynikający z tego ścisk informacji przytłacza. Niektóre z nich są zachęcające i podnoszące na duchu; niektóre z nich są przygnębiające i osłabiające ducha. Trzeba skonsultować się z profesjonalistami, wprowadzić w życie programy szkolne i terapeutyczne, rozważyć leki i specjalne diety oraz martwić się o to, jak za to zapłacić. Jeśli pozwolisz, aby ta lawina nowych informacji Cię wyprzedziła, ryzykujesz przedawkowanie tych samych narzędzi, które pozwolą Ci przetrwać daleką przyszłość. Nadchodzi paraliż. To jest prawdziwe; zdarza się. Oto jedna rzecz, którą możesz zrobić. Dostosuj się do tego nowego wyzwania w rozsądnym, rozsądnym tempie, wiedząc o tym:

Masz czas. Masz dużo czasu.

Masz dzisiaj.

Masz jutro.

Masz następny tydzień.

Masz następny miesiąc i następny rok i wiele lat później.

Każdy mijający rok przynosi nowe informacje i zrozumienie, zarówno dla Ciebie, jak i dla dziedzin medycyny i edukacji. Wyłącz pesymistów. Trzymaj kurs. Wyniki przyjdą.

Wyobraź sobie to! Jestem zorientowana wizualnie

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Jedną z moich ulubionych odważnych dziewczyn jest Eliza Doolittle z My Fair Lady, postać stworzona jako chodzący, oddychający eksperyment językowy. Na wiele sposobów czyni się niemożliwą do zignorowania, nigdy bardziej niż w piosence „Pokaż mi”, kiedy upomina kochanka, aby ją odrzucił słowami „Słowa, słowa, słowa! Mam dość słów!” po którym następuje: „Nie marnuj mojego czasu, pokaż mi!” Wiele dzieci z autyzmem pocieszałoby jej uczucia. Wskazówki wizualne nie są nowością. Jeśli masz przy sobie planer dnia (elektroniczny lub papierowy) lub trzymasz kalendarz na biurku lub ścianie, korzystasz ze wsparcia wizualnego. Język migowy – widziałem, jak nazywa się „mowa ręczna” – jest wysoce rozwiniętą formą komunikacji wizualnej, która obejmuje mimikę twarzy i mowę ciała w sposób podobny do tego, jak głośność i tonacja głosu poprawiają umiejętność języka mówionego. Semafor wykorzystuje sygnały flagowe, a nie słowa i litery, aby komunikować się wizualnie na odległość. Idź na mecz baseballowy i obserwuj, jak trener z trzeciej bazy ociera się o przedramię, chwyta go za pasek i uderza go w klatkę piersiową. Nie bierze udziału w castingu do filmu Jane Goodall. Mówi swojemu biegaczowi, żeby pozostał na miejscu, chyba że piłka jest skoczkiem do płytkiego prawego pola. Wszystkie te tryby interfejsu wykorzystują coś innego niż wypowiadane słowa, aby osiągnąć funkcjonalną komunikację. Twoje dziecko lub uczeń może mieć głęboką potrzebę wizualnych wskazówek. Wiele osób z autyzmem myśli obrazami, a nie słowami. Ich podstawowym językiem jest obrazowy, a nie werbalny. Dziecko może mieć minimalną ekspresję werbalną, ale czy jesteśmy wystarczająco aroganccy lub wystarczająco naiwni, by sądzić, że oznacza to, że nie ma myśli, preferencji, opinii, pomysłów lub przekonań? Czy to drzewo spadające w lesie nie wydaje żadnego dźwięku, ponieważ nikogo nie ma w pobliżu, aby je usłyszeć? nonsens. Twoje dziecko lub uczeń może przekładać swoje życiowe doświadczenia na obrazy w swojej głowie. Jest to język nie mniej słuszny niż ten, którym się posługujesz, i musisz się z nim pogodzić, jeśli chcesz dotrzeć do niego i nauczyć go w znaczący sposób, który prowadzi do znaczących rezultatów. Temple Grandin podniosła światową świadomość swojej orientacji wizualnej w swojej książce z 1996 roku Thinking in Pictures, która otwiera się: „Myślę w obrazach. Słowa są dla mnie jak drugi język. Tłumaczę słowa mówione i pisane na pełnokolorowe filmy, z dźwiękiem, który płynie w mojej głowie jak magnetowid. Kiedy jakieś ciało do mnie przemawia, jego słowa natychmiast przekładają się na obrazy. Myśliciele językowi często uważają, że to zjawisko nie jest trudne do zrozumienia”. Jak ustaliliśmy w rozdziale piątym, umiejętność komunikowania się, otrzymywania, wyrażania i czucia się słyszanym ma fundamentalne znaczenie dla ogólnego zdrowego funkcjonowania Twojego dziecka, każdej osoby. Bez skutecznych środków komunikacji, wizualnie zorientowane dziecko (kwadratowy kołek) nieustannie wciskane w świat zorientowany werbalnie (okrągła dziura) z pewnością poczuje się niesłyszane, osaczone, przytłoczone i liczebne. Co powinna zrobić, jeśli nie wycofać się? Tworzenie wizualnego harmonogramu lub innej strategii wizualnej, aby pomóc dziecku w poruszaniu się w codziennych zajęciach szkolnych lub domowych, może być jednym z pierwszych narzędzi sugerowanych przez zespół szkolny lub własne badania. Czemu? To:

* Zapewnia strukturę i przewidywalność niezbędną dla dzieci z autyzmem. Wiedza o tym, co stanie się dalej, pozwala jej skoncentrować się na zadaniu lub czynności, bez obawy o to, co będzie dalej i kiedy.

* Zapewnia kamień probierczy, spójne źródło informacji, które pozwala jej ufać, że wydarzenia będą rozwijać się logicznie i może czuć się bezpiecznie w tej rutynie.

* Wzmacnia strategię radzenia sobie z mniej przyjemnymi pytaniami. „Najpierw rozwiązujesz osiem zadań matematycznych, potem możesz mieć pięć minut na komputerze” pomaga mu czuć się zmotywowanym, a nie uciekać w unikanie lub zwlekanie.

* Zwiększa jego zdolność do samodzielnego wykonywania zadań i samodzielnego przechodzenia między czynnościami.

* Może pomóc złagodzić sztywność myślenia i brak elastyczności, które często charakteryzują autyzm. W miarę wzrostu wiary dziecka w swoją niezależność, do planu zajęć można wstawiać krzywe kule w postaci urozmaiconych zajęć lub znaku zapytania, wskazującego na niespodziankę.

* Może obejmować budowanie umiejętności społecznych. Harmonogram może obejmować pięciominutową „zabawę [lub przeczytanie] z kolegą z klasy” lub „pożegnanie się lub pomachanie trzem osobom”.

Wszystko to buduje i wzmacnia zdolność Twojego dziecka lub ucznia do rozumienia i spełniania oczekiwań otaczających go osób. Nie wszystkie harmonogramy wizualne są tworzone tak samo jak wszystkie kalendarze. Wspólnym elementem jest ich sekwencyjny charakter. Poza tym rozmiar, styl prezentacji, przenośność i długość różnią się nieskończenie. Zastosowaliśmy pierwszy wizualny harmonogram Briana kiedy wszedł do Pre-K, na długo przed wygodą i elastycznością podręcznych urządzeń elektronicznych. Za pomocą Boardmasters, systemu prostych rysunków kreskowych przedstawiających różne czynności, stworzyliśmy małe laminowane kwadraty z rzepem na plecach, które ułożyliśmy w pasek przedstawiający codzienną rutynę: wstawanie, zjedzenie śniadania, ubieranie się, mycie zębów, wsiadanie do autobusu . Brian wykonał każde zadanie, po czym wyjął zdjęcie, wrzucił je do załączonej koperty i przeszedł do następnej rzeczy. W pewnym sensie to zadziałało, ale nigdy nie wydawał się w to zaangażowany. Rok później odkryliśmy, że Brian nie odnosił się do sztuki. Postacie z patyczków nie miały dla niego większego znaczenia, nie chciał też mieć nic wspólnego z fantazyjnymi lub abstrakcyjnymi ilustracjami. Lubił konkretne obrazy – fotografie. Znacznie bardziej się zaangażował, kiedy przedstawiałem historie lub instrukcje ze zdjęciami. Niezależnie od tego, czy jest to nośnik elektroniczny, papierowy, czy inny, pierwszym krokiem w tworzeniu skutecznej strategii komunikacji wizualnej jest określenie poziomu reprezentacji Twojego dziecka lub ucznia. To fajna rozmowa na określenie, co jest dla niego wizualnie znaczące. Brian zażądał zdjęć; dla innego dziecka mogą to być figurki z patyków, rysunki ołówkiem lub grafika w pełnym kolorze. Bardziej konkretnie myślące dzieci mogą potrzebować zacząć od bardzo podstawowego poziomu obiektu fizycznego. Gdy dziecko dorośnie, mogą to być słowa w połączeniu z obrazkami, a być może kiedyś same słowa (wówczas nazywa się to listą rzeczy do zrobienia). Ta dbałość o modyfikacje w miarę starzenia się dziecka jest kluczowym elementem skuteczności wsparcia wizualnego, zapewniając, że będą one nadal przydatne w sposób, który nie zachęca do kpin ani ostracyzmu. Zastanów się również, w jaki sposób Twoje dziecko najlepiej śledzi informacje. Nie zakładaj, że jest od lewej do prawej. Może być od góry do dołu. Terapeuta zajęciowy może ci w tym pomóc. Ile przyrostów powinno pojawiać się jednocześnie w harmonogramie lub na stronie? Nie przytłaczaj. Zacznij od dwóch lub trzech i kontynuuj od tego miejsca. Strategie wizualne nie są czymś, co należy wycofywać, gdy Twoje dziecko staje się coraz bardziej niezależne. Są to narzędzia na całe życie, które sprzyjają organizacji, zarządzaniu czasem, elastyczności, inicjatywie i wielu innym umiejętnościom wykonawczym niezbędnym do samowystarczalności. Z biegiem czasu wciąż natrafiam na delikatne przypomnienia, że ​​wizualny harmonogram to coś więcej niż pasek szkiców z patyczków, których używaliśmy, aby pomóc Brianowi nauczyć się przygotowywać do przedszkola. Poziom reprezentacji i wyrafinowania może narastać z biegiem lat, ale nie potrzeby, a nie stabilność, jaką zapewnia i łagodzi stres. To właśnie sprawia, że ​​drukarki kalendarzy i projektanci smartfonów działają w biznesie. W pierwszych tygodniach gimnazjum, w nowym budynku pełnym nowych nauczycieli i morzu nowych twarzy, Bryce stanął przed ogromnym wyzwaniem. Outdoor School to popularny od dawna program w naszym hrabstwie, w którym szóstoklasiści wyjeżdżają na tydzień na lokalne obozy, aby poznać rodzime ekosystemy. To wspaniały program, ale wzbudził wiele pytań zarówno ze strony mojej, jak i Brian. Nigdy nie spędził pięciu nocy poza domem bez rodziny. Będzie pod opieką dwóch nauczycieli, którzy znali go niecałe sześć tygodni, oraz reszty załogi obozowej, która nie znała go w ogóle. Musiał tolerować nieznaną rutynę, nieprzewidywalną pogodę, spanie i jedzenie z dzieci, których nigdy wcześniej nie spotkał, a co najgorsze – obozowe jedzenie. Chociaż pracownicy szkoły i obozu zapewniali mnie, że zrobią niezbędne zakwaterowanie, Bryce nie był pewien, czy chce iść, zmieniając zdanie z godziny na godzinę. Pojechaliśmy do obozu na wizytację, przez którą milczał. Rozejrzał się po jadalni, która byłaby z pewnością źródłem cierpienia. Ale poczekaj – iskra zainteresowania! Na ścianie przy drzwiach, większy niż życie, wisiał plan dnia: 6:45 pobudka, 7:15 flaga, 7:30 śniadanie, 10:30 badania przyrodnicze, 11:15 obiad, 12:00 cisza, 5 0:00 kolacja, 5:45 piosenki, 6:30 ognisko i spotkanie klasowe, itp. Cały dzień rozplanowany na łatwe do opanowania porcje. – Czy ktoś mógłby mi dać kopię tego? on zapytał. Pracownicy nie tylko zmniejszyli plan zajęć do rozmiarów dłoni, ale także zalaminowali go, wybili dziurę w kącie i powiesili go na szyi na smyczy. Przed wyjazdem poprosił mnie również o harmonogram posiłków po posiłku, który dostałem od szefa kuchni, aby wiedział dokładnie, kiedy będzie jadł obozowe jedzenie, a kiedy poprosi o jeden z własnych posiłków, z którymi wysłałem jego. Nauczyciel Bryce’a poinformował, że uzbrojony w dwa często konsultowane plany wizualne, z łatwością się zaaklimatyzował. Wizualne harmonogramy zapewniały przewidywalność i konkretną rutynę, dzięki czemu egzotyczne, intymne otoczenie było nie tylko łatwe do opanowania, ale i przyjemne. Bryce zorganizował i wyreżyserował skecz swojej kabiny, parodię porannej inspekcji. Podczas ostatniego ogniska poruszył swojego nauczyciela do łez, gdy mówił o tym, że nie czuje się pewnie po przyjeździe, ale poznaje nowych przyjaciół przez cały tydzień. Nosił tę samą parę skarpet przez cały tydzień i ignorował pozostałe pięć par w swojej torbie. Miał typowe doświadczenie w szkole na świeżym powietrzu i spędził resztę roku, mówiąc każdemu, kto zapytał, że to najlepsza część szóstej klasy. Aby nauczanie było skuteczne, musisz być wysłuchany, a wiele dzieci z autyzmem słyszy lepiej dzięki obrazowi. Rozpoznaj również, że to, co dzieje się między słowami a obrazem, to tłumaczenie. Może być konieczne spowolnienie zwykłego tempa komunikacji, aby umożliwić to przetwarzanie. Daj jej dodatkowy czas na odpowiedź, nie powtarzaj w kółko tych samych instrukcji, jeśli nie docierają. „Proszę nie wyjaśniać!” – beszta Eliza Doolittle. “Pokaż mi!” Sukces, jaki Twoje dziecko osiąga za pomocą jego wizualnych podpór, może sprawić, że poczujesz ulgę i satysfakcję, myśląc: „Nie wiem, co byśmy bez nich zrobili”. To Twoja wskazówka, aby podjąć kroki, aby upewnić się, że nigdy nie będziesz musiał się dowiedzieć. Potrzebujesz planów awaryjnych lub planów awaryjnych i narzędzi, ponieważ urządzenia elektroniczne ulegają awarii, w tajemniczy sposób gubią pliki, wyczerpują się w najgorszych momentach, zgubią się lub zostaną skradzione, przechodzą przez pranie lub ten nieodparty zraszacz, wpadają do wanny lub toalety. Podpory nieelektroniczne są nie mniej narażone na fizyczne uszkodzenie lub utratę. Posiadanie planu B w gotowości, gdy podstawowe wsparcie dziecka zawiedzie, jest tak samo ważne, jak posiadanie wsparcia w pierwszej kolejności. Sam jestem ostrożny pod tym względem, przechowując zarówno elektroniczne, jak i papierowe kalendarze, wiedząc, że przynajmniej kilka razy w roku będzie, gdy ze względu na przenośność (iPady w strugach deszczu w Outdoor School nie wchodziłyby w grę) , odsyłacz lub gdzie-do-li-czy-zostawiłem-ten-dang-telefon?, będę zadowolony, że to zrobiłem. Dla wielu dzieci z autyzmem wizualizacje mają sens tam, gdzie słowa ustne lub pisemne nie mają sensu. Wyobraź to sobie (rozumiesz?) w ten sposób: obrazy wizualne są potężnym medium, które organizuje i wyjaśnia świat Twojego dziecka, ujarzmia jego stres, daje mu zrozumiałe wskazówki i granice. Zobacz to po swojemu; uczyć go w sposób, który ma dla niego sens. Życie staje się wtedy mniej bitwą i potrzebuje mniej wojownika. Przychodzi, widzi – zwycięża.

Posłuchaj wszystkich sposobów

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Próbuję się porozumieć.

„Nie możesz spieszyć się ze sztuką”.

Bryce zwrócił swe bezdenne niebieskie oczy na swoją nauczycielkę z pierwszej klasy i wygłosił to brzęczenie, gdy popychała klasę do czyszczenia farb: „Szybko-szybko-szybko! Czas na muzykę! Szczotki w zlewie! Ustaw się w kolejce do drzwi! Chodźmy!” Bryce właśnie odkrył cud mieszania pomarańczowej i zielonej farby, aby uzyskać brąz do swojej wersji Słoneczników Van Gogha, i nie doceniał pośpiechu. Jego nauczyciel nie mógł się doczekać, kiedy powtórzy mi swoją uwagę, ponieważ „oczywiście ma rację”. Nie wiedziała, że ​​podniósł odpowiedź hurtową (słowa, przegięcie i tempo), prosto z Toy Story 2. Bryce miał zapierającą dech w piersiach kontrolę nad opóźnioną echolalią. Kiedy jego własne ograniczone słownictwo zawiodło go, w ułamku sekundy odzyskał funkcjonalne odpowiedzi z encyklopedycznego zapasu skryptów filmowych przechowywanych na twardym dysku jego mózgu. Echolalia to zachowanie werbalne powszechne w autyzmie, w którym dziecko powtarza fragmenty języka, które słyszało od innych. Echolalia może być natychmiastowa (dziecko powtarza coś, co właśnie zostało mu powiedziane lub w jego pobliżu), opóźniona (dziecko powtarza coś, co słyszało w niedalekiej, średniej lub odległej przeszłości) lub perseweracyjna (dziecko powtarza to samo zdanie lub pytanie w kółko ). U wielu rodziców (licz mnie za jednego) echolalia wywołuje przenikliwe poczucie paniki, która wywołuje, gdy wymiana faktów, uczuć i myśli nie może swobodnie płynąć między nami, naszym dzieckiem i resztą świata. W czasie incydentu, w którym sztuka nie może się spieszyć, dziewięćdziesiąt procent przemówienia BrianaBryce’a było opóźnioną echolalią. Używał go tak umiejętnie, że był w dużej mierze niewykrywalny dla nikogo poza naszą rodziną. Mimo to desperacko starałam się to zdusić – powszechne, zrozumiałe, ale błędne pragnienie rodziców na moim miejscu. Ponieważ przemówienie nie jest spontaniczne, może wydawać się (ponieważ cytujemy filmy) „to, co tu mamy, to brak komunikacji”. Echoliczna mowa często wydaje się nie mieć żadnego związku z tym, co dzieje się w tej chwili, chociaż dla dziecka tak. Może być trzy lub cztery skojarzenia przed tobą, co sprawia, że ​​odkrywanie korelacji jest trudną, ale niezbędną pracą. Echolalia to tylko jeden z aspektów rozwoju języka, aczkolwiek wzbudzający u rodziców znaczne emocje. Chcemy, żeby to zniknęło. Czułam matczynym sercem, jak być może czujesz, pilną potrzebę, aby moje dziecko wypowiadało „normalny” język, taki, który zaciera niektóre z rażących różnic między nim a jego rówieśnikami w wieku. W tej pilnej potrzebie nie możemy stracić z oczu faktu, że chociaż nie rozwinął jeszcze podstawowego słownictwa i umiejętności związanych z mową generatywną, wciąż potrzebuje sposobu na komunikowanie swoich potrzeb, obaw i pragnień. Jeśli usuniesz tylko jedną rzecz z tego rozdziału, niech będzie tak: posiadanie środków komunikacji funkcjonalnej, cokolwiek by to nie było, jest niezbędne dla każdego dziecka, ale bardziej dla dziecka z autyzmem. Jeśli Twoje dziecko nie może zaspokoić swoich potrzeb i stłumić lęków, jego świat i Twój mogą być okropnym miejscem. Bez komunikacji funkcjonalnej spodziewaj się zobaczyć jej frustrację i strach w zachowaniu, ponieważ próbuje dać ci znać za pomocą jedynych dostępnych jej środków, że sprawy nie są dla niej takie, jak powinny. Kiedy poczuje się komfortowo, że może komunikować się bez względu na to, gdzie jest między spokojem a nieszczęściem i że będziesz jej słuchać i słyszeć niezależnie od jej sposobu komunikacji, może zacząć budować zrozumienie wszystkich aspektów komunikacji, w tym tych, które wykraczać poza zwykłe słownictwo.

Typowe wczesne słowa i drobne pierwsze zdania z dzieciństwa wydają się tak proste na pierwszy rzut oka. Chcesz, aby twoje dziecko mówiło „mama” i „piesek”, a następnie „chcę sok” i „czy mogę się bawić?” i kocham Cię.” Ale och, ile się dzieje w tych prostych frazach. Mowa (fizyczna zdolność do wytwarzania dźwięków wokalnych) jest tylko początkowym składnikiem języka (składanie słów w sposób, który przekazuje znaczenie innym). Sam język nie stwarza konwersacji (nawiązywania kontaktów społecznych z innymi za pomocą komunikacji werbalnej i niewerbalnej). Jako niemowlę Twoje dziecko ujawniało swoje potrzeby i nastroje w niewerbalny sposób. Większość dzieci przechodzi do wypowiadania słów, a następnie łączenia tych słów w frazy i zdania. Gdy dorastają, ich język staje się czymś więcej niż narzędziem do naklejania etykiet na przedmioty, uczucia i działania. Staje się środkiem do wyrażania swoich myśli i emocji oraz do interakcji z innymi społecznie. Społeczne użycie języka, zwane pragmatyką, to synergiczna mieszanka słów, gestów, mimiki i społecznego zrozumienia, których używamy, często nieświadomie lub instynktownie, do komunikowania się ze sobą. W jednym lub wielu punktach na tej osi czasu rozwoju autyzm może utrudniać dziecku zrozumienie, w jaki sposób te narzędzia działają, aby nas połączyć lub nas rozdzielić. W rozdziale ósmym przyjrzymy się bliżej społecznym aspektom rozmowy, wszystkim innym poza naszymi słowami, które pomagają nam nawiązywać relacje z innymi. Nigdy nie zapomnę, jak wczesne zmagania Bryce’a z mową rzuciły wyzwanie jego wysiłkom towarzyskim, wpłynęły na jego zdrowie emocjonalne i przesłoniły jego zdolności poznawcze. Na szczęście jednocześnie wydarzyły się dwie rzeczy, które na tyle uspokoiły mój umysł, że mogłam się wycofać i pozwolić mu pracować przez echolalia na swój własny sposób i we własnym tempie. Najpierw przeczytałem artykuł młodego mężczyzny z autyzmem, dwudziestolatka, z powodzeniem przebijającego się przez czteroletnie studia. Opisał, jak nadal używa echolalii w codziennej komunikacji społecznej i że tylko on o tym wie. Pomyślałem, Huh. Może stres, który zbieram w tej sprawie, nie jest uzasadniony. Zadzwoniłem do naszego okręgowego specjalisty od autyzmu. Udzieliła mądrej i pamiętnej rady: „Wiem, że chcesz to stłumić. Ale nie rób tego. Nie próbuj chodzić dookoła, przechodź przez to. Obiecuję ci, że to nie będzie trwać wiecznie, ale daj mu czas, którego potrzebuje, aby to przepracować. Choć wtedy nie znałam odpowiedniego słowa, Brian był uczniem gestalt. Gestalt to niemieckie słowo, które oznacza całe lub kompletne. Uczniowie Gestalt traktują doświadczenia jako jedną część, nie będąc w stanie zobaczyć poszczególnych elementów. Wiele dzieci z autyzmem uczy się języka w ten sposób, przyswajając go w kawałkach, a nie jako pojedyncze słowa. W przeciwieństwie do gestalt, uczenie się słowo po słowie nazywamy analitycznym. Może się wydawać, że osoby uczące się języka analitycznego są bardziej typowe w populacji niż osoby uczące się języka gestalt. W rzeczywistości wiele dzieci z autyzmem, szczególnie z zespołem Aspergera, to analityczne uczenie się, które łatwo kojarzy znaczenie z poszczególnymi słowami. Zarówno analityczny, jak i gestalt są legalnymi („normalnymi”) stylami uczenia się. Logopeda może przeprowadzić Twoje dziecko przez echolalia i inne elementy rozwoju języka i komunikacji, w tym proces uczenia się rozbijania „gestaltów” i rekonstruowania mniejszych fragmentów na mowę spontaniczną. Rozpoczynając terapię, pamiętaj, że każde dziecko będzie miało unikalny wzorzec reakcji. Nie ma odpowiedniego harmonogramu, a czasami postęp może wyglądać jak regres. Jeśli twoje dziecko wypowiada długie, elokwentne skrypty, jego nauczenie się samodzielnego generowania prostych zdań może chwilowo brzmieć jak małe dziecko. To nie jest. To zdrowy rozwój języka. W międzyczasie możesz złagodzić niepokój związany z echolalią Twojego dziecka, jeśli poświęcisz trochę czasu, aby zauważyć, w jaki sposób go używa. Są szanse, że nie tylko odtwarza pliki w swojej głowie; używa go jako środka komunikacji, który ma dla niego sens. Jego echolalia mogą być funkcjonalne i interaktywne na wiele sposobów. Posłuchaj i zanotuj. Zobacz, czy mógłby go użyć do:

* Odwzajemniaj rozmowę, odpowiadaj tam, gdzie wie, że oczekuje się wymiany.

* Poproś lub poproś o coś, przedmiot lub czyjąś uwagę.

* Oferta informacji lub opinii.

* Protestuj lub odrzucaj działania lub prośby innych osób.

* Podaj instrukcje lub dyrektywy.

* Umieść nazwę lub etykietę na przedmiocie, czynności lub miejscu.

Jako czwartoklasista Brian zasiadał do zwykłej rundy trzyletnich standaryzowanych testów, których wyniki potwierdziły, że jego słownictwo jest poważnie kiepskie. To mnie oszołomiło. Pochodząc z trójwyrazowych zwrotów w wieku czterech lat i dziewięćdziesięciu procent mowy echolicznej w wieku sześciu lat, zdumiewałem się jego osiągnięciami w zakresie wypowiadanego słowa w wieku dziesięciu lat, które obejmowało łatwe przemawianie przed grupami. Poprosiłem o obejrzenie materiału testowego. Między innymi „błędnie zidentyfikował” słowa kaktus i skrzypce. To przyniosło mi sierść. Słowa te przedstawiały rzeczy, z którymi rzadko, jeśli w ogóle, spotykał się w swoim codziennym życiu, czytaniu lub oglądaniu filmów. I zrozumiał kontekst, identyfikując kaktusa jako „roślinę pustynną”, a skrzypce jako „muzykarza”. Surowość testów rozwścieczyła mnie, ale uświadomiła mi, jak słuchając go i odpowiadając na niego, automatycznie rozszyfrowałam język nieregularny zarówno w jego spontanicznej, jak i echolicznej mowie. Nie chciałem spędzać z nim czasu na konwersacji poprawiając gramatykę i składnię, więc zrobiłem tłumaczenie w głowie i dalej wymieniałem myśli z nim nieprzerwanie. W pewnym sensie postępowałem właściwie, walidując jego środki komunikacji funkcjonalnej, a wraz z nim jego obraz siebie. Ale wziąłem wyniki testu jako pobudkę, że muszę więcej codziennego karmienia się językiem, a także sprawdzanie zrozumienia zarówno w mowie, jak i w piśmie. Na przykład natrafiliśmy na ten fragment w pewnej historii: „Wyrwał jej torebkę z uścisku”. Bryce wyglądał na pustego, więc zatrzymaliśmy się, a ja przejrzałam słowa rip, chwyt i torebka. — Och — powiedział zirytowany. – Ukradł jej torebkę. Dlaczego po prostu tego nie mówi? ‚Ukradł jej torebkę?’”. Doprowadziło to do dyskusji o tym, jak słowa, takie jak kolory, występują w wielu „odcieniach” i jak różne nasze słowa mogą sprawić, że historia będzie kolorowa. Świetnie się bawiliśmy, wymyślając długą i komiczną listę sposobów na powiedzenie „wielkie”: duże, ogromne, gigantyczne, ogromne, ogromne, potężne, ogromne, kolosalne i tak dalej. Dla nas obojga była to chwila jak żarówka. Nie myślał o słowach w ten sposób, a ja nie myślałem o tym, żeby je tak oferować. To wzmocniło jedną z pierwszych i najbardziej podstawowych rad, jakich udzielił nam logopeda Bryce’a: że ciężko pracujemy, aby utrzymać wokół niego bogate językowo środowisko. Dziecko, które rzadko ma kontakt z innymi mówiącymi ludźmi, znacznie wolniej rozwija język. W szczególności, jeśli Twoje dziecko znajduje się w samodzielnej klasie edukacji specjalnej, może nie mieć zbyt dużego kontaktu z typowo rozwijającą się mową dziecięcą. Oprócz korzystania ze wsparcia wizualnego dla naszych dzieci z pojawiającą się mową (zagłębiamy się w to w rozdziale szóstym), musimy otoczyć je słowami i językiem. Wypowiadaj myśli w swojej głowie, werbalizuj, co robisz i dlaczego. Patrz na swoje dziecko, kiedy do niego mówisz, i odpowiadaj mu za każdym razem, gdy do ciebie mówi lub w inny sposób próbuje się komunikować, dając mu do zrozumienia, że ​​cenisz wszystko, co ma do powiedzenia, niezależnie od tego, czy go rozumiesz. Czytaj mu, opowiadaj mu historie, śpiewaj mu. Śpiew to mowa, więc jeśli Twoje dziecko z łatwością uczy się piosenek, wykorzystaj tę siłę, aby poprawić jego umiejętności językowe. Porozmawiaj o nowych słowach w piosence, których może nie rozumieć. Odróżnij nonsensowne słowa od prawdziwych słów. Postawienie dziecka w miejscu, aby odpowiadało słowami lub angażowało się w rozmowę, może być dla niego bardzo stresujące, więc pomóż złagodzić niepokój związany z wydajnością, umieszczając możliwe do opanowania parametry w rozmowach werbalnych. Wypróbuj tę zasadę „dwie minuty/dwie minuty”: powiedz mu, że chciałbyś usłyszeć o jego dniu w szkole, ulubionej zabawce lub książce, psie lub jakimkolwiek temacie, który go interesuje. Jeśli chce, daj mu dwie minuty na zebranie myśli, a następnie obserwuj, słuchaj i odpowiadaj mu przez dwie minuty. W rozmowie rodzinnej naucz się robić pauzy na odpowiedzi. Wiele rodzin rozmawia i przekomarza się w błyskawicznym tempie, przez co dziecko z autyzmem nie jest w stanie nadążyć. Aby spowolnić ogólne tempo wymian i dać dziecku większą szansę na udział, poczekaj kilka sekund przed odpowiedzią. „Użyj swoich słów”. Kiedy popychasz swoje dziecko lub ucznia do komunikacji werbalnej, ile razy nakłaniałeś go do tego i za pomocą ilu różnych modulacji? Jeden dzień zachęcający, delikatnie namawiający. Następnego dnia surowy, z frustracją. Kolejny dzień, zmęczony i błagalny. Wszystkie słowa, które ma twoje dziecko, mogą nie wystarczyć, aby ujawnić jego potrzeby, pragnienia, myśli i pomysły. Być może nauczyła się słowa, ale wyprodukowanie go wymaga dodatkowych warstw przetwarzania i umiejętności. Artykułowanie jej myśli i uczuć może być łatwe jednego dnia, a następnego niemożliwe, gdy problemy sensoryczne nasilają się i przeszkadzają, lub gdy twoje oczekiwanie, że utrzyma pewne zachowania, wyczerpuje całą energię, którą może zgromadzić. Myślisz, że wiesz, jak to jest być zmuszonym do wielozadaniowości pod presją? Lista Twojego dziecka lub ucznia obejmuje próby jednoczesnej samoregulacji wielu hiper- lub hipoaktywnych zmysłów, przechwytywanie i interpretowanie wskazówek i wskazówek wizualnych i słuchowych unoszących się wokół, stosowanie i działanie zgodnie z odpowiednim myśleniem społecznym, a następnie tworzenie języka. „Użyj słów” to godny cel, ponieważ mowa jest najlepszym przenośnym, samodzielnym, terenowym, całogodzinnym urządzeniem komunikacyjnym na każdą pogodę. Ale na drodze do osiągnięcia jakiegokolwiek stopnia tego celu, obowiązkowe jest, abyśmy uznawali wszystkie próby porozumiewania się naszego dziecka lub ucznia, niezależnie od formy, w jakiej pojawia się wiadomość. A po zainwestowaniu tak wielkiego wysiłku w pomoc naszym dzieciom w odnalezieniu ich słów, może się okazać, że wielka ironia XXI wieku zakrada się na ciebie, by zaskoczyć cię. Bez nieustannej uwagi to bogate w język środowisko może wymknąć się, znikając w szczelinach technologii i zmieniającej się kulturze. Nawet jeśli nasze dzieci osiągną zdolność mówienia, wzajemna mowa, o dowolnym czasie trwania, może być z trudem zdobytą umiejętnością. Zasadniczym elementem każdej wyuczonej umiejętności jest praktyka, praktyka i jeszcze więcej praktyki. I właśnie dlatego przyszło mi smutno uświadomienie sobie podczas zwyczajnego porannego załatwiania spraw, jeden przejmujący i niepokojący powód, dla którego wzajemna mowa pozostaje wyzwaniem dla naszych dzieci: nie rozmawiamy już z ludźmi z naszej najbliższej społeczności. Mój poranek był mocnym przykładem. Dostałem gotówkę z bankomatu; porozmawiaj z kasjerem. Przejrzałem moje zakupy spożywcze przez linię kas samoobsługowych; Nie rozmawiałem z kontrolerem. Nasza biblioteka ma automatyczną kasę; Nie rozmawiałem z bibliotekarzem. Wysłałem paczkę w Automatycznym Centrum Pocztowym bez rozmowy z urzędnikiem. Pominąłem co najmniej pół tuzina tego, co jeszcze nie tak dawno było okazją do interakcji międzyludzkich. Wydawca Wall Street Journal, Les Hinton, powiedział, że najrzadszym zasobem XXI wieku, „po wodzie, jedzeniu i tak dalej”, będzie ludzka uwaga. Środowisko bogate w języki? Bardziej przypomina krajobraz zubożony w języki. Automatyzacja, komunikacja elektroniczna i media społecznościowe zajmują w naszej kulturze uzasadnione, niezmienne miejsce. Ale jeśli cenimy stymulację, radość i funkcjonalność wzajemnej mowy – rozmowy – musimy nauczyć nasze dzieci, na przykład, wychodzenia zza komputera i ekranu telefonów i ćwicz rozmowę z innymi. Porady naszego logopedy dotyczące tworzenia środowiska bogatego w język pojawiły się w czasie, gdy użycie języka nie zostało jeszcze zawłaszczone przez elektronikę, a konwersacja obejmowała modulację głosu, mimikę i mowę ciała. Wiesz, jak Skype bez ekranu. Spośród wielu konfliktów między rodzicami, które spodziewaliśmy się, że mój mąż i ja będziemy musieli się zmierzyć, nigdy nie marzyliśmy, że zostaniemy uznani za kontrkulturę, ponieważ chcieliśmy, aby nasze dzieci rozmawiały z innymi ludźmi. Prędzej czy później nasze dzieci będą musiały porozmawiać z ludźmi ze swojej społeczności, ponieważ niektórych relacji nie da się zepchnąć na ekran – lekarza, dentysty, kierowcę autobusu, fryzjera, stewardesę, policjanta, strażaka, duchowieństwo, ratownik, nauczyciel gry na fortepianie, trener, prawnik, sędzia. Stanie się tak, jeśli pomożemy naszym dzieciom rozwinąć ich umiejętności komunikacyjne, szanując ich obecne możliwości i zapewniając różnorodne sposoby przekazywania pragnień, potrzeb, myśli, uczuć i pomysłów w każdych okolicznościach. Następnie otworzyliśmy drzwi do miejsca, w którym rozmowa może być postrzegana jako koleżeństwo, a nie walka, do miejsca, w którym łączy nas prawdziwa komunikacja.

Podsumujmy: czas przestać grać w pociągi

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Już wiesz, jak wiele z naszych codziennych rozmów jest nieprecyzyjnych i, dla dziecka z autyzmem, nielogicznych. Nauczysz się jeszcze szybciej, gdy po raz pierwszy powiesz mu „poczekaj na mnie chwilkę”, a nie ma go, gdy wrócisz za pięć. I chociaż jesteśmy przy temacie niechlujnej rozmowy, oczekiwanie, że dziecko z autyzmem będzie podążać za nastoletnią rozmową, jest śmieszne. „Rozmawialiśmy i takie tam, a ja, tak, TAK NIE chodzę tam. A on po prostu poszedł, okej cokolwiek, a ja jestem OK. Jakby mnie to nie obchodziło, a potem on mówi, tak, ugryź mnie. Rodzice i nauczyciele! To więcej niż w porządku, aby od rodzeństwa i kolegów z klasy mówić zrozumiałym językiem angielskim wśród osób z autyzmem. W tłumaczeniu powyższy fragment brzmiałby tak: „Nie chciałem już rozmawiać z Jake’em. Oboje mówiliśmy niemiłe rzeczy. Pamiętasz scenę z tego lekceważącego starego filmu „Samolot”? „Przepraszam, stewardeso, mówię jive”. Jeśli różne dialekty, akcenty i kadencje twojego własnego języka ojczystego mogą być dla ciebie mylące, pomyśl, jaką wieżą Babel są dla dziecka z autyzmem. Mieć dziecko, które zmagało się z językiem, było dla mnie największą ironią. Mój dyplom ukończenia college’u brzmi: Bachelor of Science, Speech Communication. Na górnej półce naszego garażu znajduje się skrzynia z delikatnie rdzewiejącymi trofeami szkolnymi. Tak, jestem certyfikowaną wiatrówką. Pochodzę z rodziny zagorzałych komików i mistrzów słownictwa, którzy zawsze wymyślają niejasne gry słowne. Przeszedłem główną krzywą uczenia się, aby po pierwsze zdać sobie sprawę, że moje dziecko nie było zdolne ani zainteresowane tego rodzaju potyczkami słownymi, a po drugie, zaakceptować, że jeśli chcę komunikować się z nim w sposób znaczący (i och, jak to zrobiłem), ja musiałbym przerobić własny sposób prezentacji. Musiałem pomyśleć, zanim się odezwę. Musiałam ostrożnie dobierać słowa, ton głosu, tonację. Jeśli tego nie zrobię, wyłączy mnie bez złośliwości, bez irytacji i bez najmniejszego potwierdzenia, że ​​nawet jestem w pokoju. A myślałeś, że to się nie stało aż do lat nastoletnich. Wprowadzenie do praktyki komunikowania się z dzieckiem na jego niestandardowej długości fali jest doskonałym przygotowaniem do tych nastoletnich lat, kiedy dziecko będzie traktować cię z typowymi zachowaniami nastolatków obok tych, które mają wpływ na autyzm. Od teraz słuchaj wszystkiego, co dziecko chce ci powiedzieć, w tym tego, co nie jest werbalne. Patrz na niego, kiedy mówi lub w inny sposób próbuje się z tobą porozumieć, i za każdym razem mu odpowiadaj. (Brak odpowiedzi od niego mówi: wiadomość nie do dostarczenia. Spróbuj w inny sposób.) Ustanowienie tej wzajemnej wymiany (on cię słyszy, ty słyszysz jego) daje mu pewność co do wartości jego wiadomości, cokolwiek to może być i jakkolwiek by nie było. być dostarczonym. Ta pewność siebie stanie się motywacją, która przeniesie go poza konkretne odpowiedzi na spontaniczne ofiary, do inicjowania przemyślanej i wypełnionej przemyśleniami rozmowy, za czym tęsknią rodzice i nauczyciele dzieci z problemami językowymi. Podczas gdy pracujesz nad sformułowaniem swojej komunikacji w bardziej konkretny sposób, Twoje dziecko udzieli Ci łagodnych, pozbawionych osądów wskazówek, aby utrzymać Cię na właściwej drodze. Połechtało naszą rodzinę na kawałki, kiedy Bryce zdołał poradzić sobie z odbieraniem telefonu. Moja mama, pracownik służby zdrowia, dobrze rozumiejąca wyzwania swoich wnuków, potykała się jednak prawie za każdym razem, gdy dzwoniła. „Cześć Brian”, mówiła. “Co ty robisz?” Na co odpowiadał: „Cóż, babciu, rozmawiam z tobą przez telefon”. Wszyscy nauczyliśmy się zadawać bardziej konkretne pytania, takie, które prowadzą do rozmowy. Co robiłeś dzisiaj na zajęciach z nauk ścisłych? Co chciałbyś robić w sobotę? Jaką książkę czytasz w tym tygodniu?

Moja najsłynniejsza idiomowa opowieść została rozwikłana, gdy Brian miał siedem lat. Nazywam to Straszna Zmęczona Bitwa pod Hangnail. Poznasz to jako jeden z tych okropnych incydentów, które przeradzają się z niczego w wojnę, zanim zdążysz zorientować się, co się dzieje. Przyszedł do mnie z maleńkim wisiorkiem na palcu wskazującym. Nie ma sprawy, powiedziałem, po prostu odetnę to obcinaczem do paznokci. „Nieeeeeeeeeee!” – wrzasnął z siłą wichru. “Będzie boleć.” To dziecko spędziło całe swoje życie nieczułe na ból i zimno. Z powodów, których nie mogłem sobie wyobrazić, ten wisior wyrósł jako antagonista proporcji Goliata. Po pierwsze, zwykłe obalania. To nie zaszkodzi. Obiecuję. Będę szybki. Patrzeć w drugą stronę. Nie? Dobra, możesz to zrobić sam. Brak maszynek do strzyżenia? Po prostu to odgryź. Nie. Najpierw znieczulimy go lodem. Nie. Zmiękczymy to ciepłą kąpielą. Nie. Pojawiły się plany B, C, D, E, F i G, jak przerażające wariacje Kot w Kapeluszu. Wszystkie zostały odrzucone. Rozdrażnienie po obu stronach gwałtownie się nasiliło. Wieczór mijał. Czy to ja prawie krzyczałem? Poczułem, że go gubię, jestem wciągany, holowany, niezdolny do powstrzymania upadku. Teraz dwie osoby były nieszczęśliwe zamiast jednej. – Spójrz – powiedziałem. „Oto wybory: odcinam to. Odrywasz to. Albo z tym żyjesz. „Nieeeeeeeeeee!” Wyobraź sobie szkarłatną twarz, płynące łzy i włosy zlepione od potu. Nadeszła pora snu, a wraz z nią mama zdecydowana oszczędzić dwóm osobom bezsennej nocy. Kiedy pochyliłem się, żeby go otulić, ukradkiem chowając obcinacz do paznokci, złapałem go za palec i zwisający gwóźdź był historią. Na jego twarzy pojawił się niezapomniany wyraz czystego zaskoczenia.

– Tam – powiedziałem. “Czy to bolało?”

“Nie.”

Następnego ranka wziąłem go na kolana i powiedziałem mu dwie rzeczy. Najpierw musiał mi zaufać. Jeśli powiedziałem mu, że coś nie będzie bolało, miałem to na myśli. Zawsze byłabym z nim szczera, gdyby coś miało boleć, jak strzał. Szanowałem jego upodobanie do prawdy, jakkolwiek nieprzyjemnej. Potem powiedziałem mu, że podziwiam jego upór, co oznacza, że ​​trzymał się tego, w co wierzy, nie cofał się, opierał naciskom. To wymagało siły i odwagi. – Trzymałeś się broni – powiedziałem – i to może być dobra rzecz. Słowa nie wyczyściły moich ust, zanim wiedziałam, że się pomyliłam. „Nie chcę trzymać się broni!” zawołał zaniepokojony. A potem: „Czy na pewno nie miałeś na myśli… gumy?”