Pomóż mi w interakcjach społecznych

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Tutaj możemy być dosadni. Dzieci z autyzmem lub zespołem Aspergera często wyróżniają się jako społeczne dziwaki. Złamane serce, które powoduje, u dziecka i rodzica, wzbudza w wielu rodzicach silną potrzebę naprawienia tego aspektu ich dziecka. Gdyby kompetencje społeczne były funkcją fizjologiczną, moglibyśmy rzucić na nią leki, odżywianie, ćwiczenia lub fizjoterapię i sprawić, by tak się stało. Gdyby dzieci z autyzmem były ciekawymi, towarzyskimi, zmotywowanymi uczniami, moglibyśmy kultywować program nauczania inteligencji społecznej. Zbyt często nasze dzieci takie nie są, a świadomość społeczna nie jest zestawem konkretnych, wyszczególnionych umiejętności. Podstawowych manier (proszę i dziękuję, używaj chusteczek, nie rękawów, czekaj na swoją kolej) można i należy uczyć, niezależnie od poziomu funkcji dziecka, ale nauka odprężenia się między innymi w zgiełku i niuansach codziennego życia jest nieskończona bardziej złożony. Umiejętności społeczne (zachowania, które chcemy, aby wykazywało nasze dziecko) są końcowym produktem złożonego organizmu elementów rozwojowych, które nazywamy „myśleniem społecznym”. Tak jak wszyscy musimy nauczyć się chodzić, zanim zaczniemy biegać, musimy nauczyć nasze dzieci myślenia społecznego”, zanim będą mogły zachowywać się towarzysko, ze zrozumieniem i pozytywnymi intencjami, a nie tylko przez powtarzanie na pamięć lub strach przed konsekwencjami. Myślenie społeczne stawia Twojemu dziecku wyzwanie, jakim jest uwzględnienie kontekstu i perspektywy w jego działaniach – rozważenie fizycznych, społecznych i czasowych aspektów swojego otoczenia, uwzględnienie myśli i punktów widzenia innych, wykorzystanie wspólnej wyobraźni do nawiązania kontaktu z partnera do zabawy i zrozumienia, że ​​inni mają wobec niego pozytywne lub niezbyt przychylne myśli i reakcje na podstawie tego, co mówi i robi. Myślenie społeczne jest źródłem, z którego wyrastają nasze zachowania społeczne, a ta inteligencja społeczno-emocjonalna może być większym determinantem długoterminowego sukcesu dziecka niż inteligencja poznawcza. Rodzic lub nauczyciel, w domu lub w szkole, uczenie dziecka z autyzmem myślenia towarzyskiego zaczyna się od odrzucenia wszelkich założeń, jakie możesz mieć na temat jego zdolności do wchłaniania wrażliwości społecznej przez zwykłe przebywanie w pobliżu i obserwowanie społecznie uzdolnionych ludzi, lub że pewnego dnia w jakiś sposób wyrośnie ze swoich społeczna nieświadomość. Do tej pory nasz system edukacji opierał standardy programowe na błędnym założeniu, że wszystkie dzieci przychodzą na świat z nienaruszonym mózgiem przetwarzania społecznego i na domniemanym postępie rozwoju społecznego. Nie ma sensu (i jest rażąco niesprawiedliwe w stosunku do dziecka) reagowanie na problemy społeczne dziecka oparte na takich założeniach, a następnie obwinianie jego autyzmu, gdy nasze próby nauczania nie są u niego rejestrowane. To, czego potrzebują nasze dzieci, to zmiana perspektywy i rozpoczęcie budowania świadomości społecznej u jej korzeni. Kiedy mówimy, że chcemy, aby nasze dziecko nauczyło się umiejętności społecznych, naprawdę sięgamy po coś wspanialszego. Chcemy, aby potrafił wpasować się w otaczający go świat, funkcjonować samodzielnie w szkole, w społeczności, w pracy, w relacjach osobistych. Bryce określił ten cel od wczesnego okresu dojrzewania i, jak mi powiedział, zawsze był to jego cel, na długo przed tym, zanim zdołał go wyartykułować, a nawet nazwać go w myślach z dzieciństwa. Bycie towarzyskim to coś więcej niż granie według zasad. Bycie towarzyskie to stan pewności siebie, który rośnie wraz z uważnym pielęgnowaniem umiejętności społecznego myślenia, począwszy od bardzo małego dziecka:

* Przyjmowanie perspektywy: umiejętność patrzenia i doświadczania świata z innych punktów widzenia oraz postrzegania tych różnych perspektyw jako okazji do nauki i rozwoju.

* Elastyczność: umiejętność dostosowania się do nieprzewidzianych zmian rutyny i oczekiwań, umiejętność rozpoznania, że ​​błędy nie są efektem końcowym, ale częścią nauki i rozwoju, a rozczarowania są kwestią stopnia.

* Ciekawość: czerpanie motywacji z myślenia o tym „dlaczego” kryje się za rzeczami – dlaczego coś istnieje, dlaczego jego istnienie jest ważne, dlaczego inni czują się tak, jak oni, i jak to się odbija i ma dla nas znaczenie.

* Poczucie własnej wartości: wystarczająco dużo wiary we własne możliwości, aby ryzykować próbowanie nowych rzeczy, posiadanie wystarczającego szacunku i uczucia dla siebie, aby móc odeprzeć okrutne i bezmyślne uwagi i działania innych, mówiąc o nich więcej niż o tobie.

* Myślenie szeroko pojęte: docenianie tego, że myślenie społeczne i świadomość społeczna są częścią wszystkiego, co robimy, niezależnie od tego, czy wchodzimy w interakcje z innymi. Czytamy historie, starając się zrozumieć motywy postaci i przewidzieć, co zrobią dalej. Odtwarzamy w głowie sytuacje, decydując, czy postąpiliśmy właściwie. Twoje dziecko może ci powiedzieć: „Nie zależy mi na byciu towarzyskim; Jestem sama szczęśliwa”. Może mieć to na myśli w tej chwili, a wiele osób na ogół woli samotność od spotkań towarzyskich. Ale prawdą jest również, że niektóre z naszych dzieci przyjmują postawę „nie obchodzi mnie to”, aby bardzo odeprzeć ból związany z opieką i brakiem wiedzy, umiejętności i wsparcia, aby pokonać bariery społeczne, a tym samym móc aby osiągnąć swoje cele i marzenia w życiu. r Komunikacja: zrozumienie, że komunikujemy się nawet wtedy, gdy nie rozmawiamy. Michelle Garcia Zwycięzca (Thinking About YOU Thinking About Me, wydanie 2, 2007), która ukuła termin „myślenie społeczne” i jest dziś uważana za jeden z wiodących głosów w tej dziedzinie, przedstawia cztery etapy komunikacji, które rozwijają się w liniowej sekwencji , w ciągu milisekund, często bez świadomego myślenia:

* Myślimy o myślach i uczuciach innych ludzi, a także o własnych

* Ustanawiamy fizyczną obecność, aby ludzie zrozumieli naszą intencję komunikowania się

* Używamy naszych oczu do monitorowania tego, jak ludzie się czują, zachowują i reagują na to, co dzieje się między nami

* Używamy języka, aby odnosić się do innych

Czy zauważyłeś, że język wchodzi do równania komunikacji dopiero na ostatnim etapie? A jednak na tym, jako rodzice i nauczyciele, zazwyczaj kładziemy nacisk. Nauczanie tylko czwartego kroku pod nieobecność pozostałych trzech sprawia, że twoje dziecko lub uczeń jest nieodpowiednio wyposażone, bezbronne i szeroko otwarte na prawdopodobieństwo, że będzie mniej skuteczne i mniej skuteczne w komunikacji społecznej. Równie ważne jest nasycenie dziecka poczuciem roli, jaką komunikacja niewerbalna odgrywa w jego spotkaniach towarzyskich. Punkty, w których subtelności interakcji społecznych mogą się nie powieść, można podzielić na trzy szerokie kategorie:

* Komunikacja wokalna: Nie rozumie niezliczonych niuansów języka mówionego. Nie rozumie sarkazmu, kalamburów, idiomów, metafor, podpowiedzi, slangu, podwójnych entendres, hiperboli czy abstrakcji. Może mówić monotonnie (sugerując słuchaczowi znudzenie) lub może mówić za głośno, za cicho, za szybko lub za wolno.

* Komunikacja kinestetyczna: nie rozumie mowy ciała, mimiki ani reakcji emocjonalnych (płacz, wzdrygnięcie się). Może używać gestów lub postaw w niewłaściwy sposób i może odmówić kontaktu wzrokowego.

* Komunikacja proksemiczna: Nie rozumie fizycznej komunikacji kosmicznej, subtelnych wskazówek terytorialnych i norm granic osobistych. Może być nieświadomym „kosmicznym najeźdźcą”. Zasady proksemiki nie tylko różnią się w zależności od kultury, ale także od osoby do osoby w zależności od relacji. Intymny? Swobodny, ale osobisty? Tylko społeczne? Miejsce publiczne? Dla wielu dzieci z autyzmem lub zespołem Aspergera odszyfrowanie proksemiki wymaga niemożliwego poziomu wnioskowania.

Nie ma skrótu, magicznej kuli ani lekarstwa eureka, aby Twoje dziecko poczuło się komfortowo w interakcjach społecznych. Wymaga to praktyki, natychmiastowej, bałaganu, praktyki popełniania błędów (podkreślając, że „błąd” to po prostu inne słowo oznaczające „praktykę”). W przeciwieństwie do idei, że zapewnienie bogatego w język środowiska będzie zachęcać do rozwoju języka, dziecko z typowo rozwijającymi się rówieśnikami nie wykształci umiejętności myślenia społecznego bez bezpośredniego, konkretnego nauczania pojęć społecznych. Bez tej bezpośredniej nauki twoje dziecko nadal będzie podskakiwać w dorosłości w tym samym morzu społecznego nieporozumień. Uczenie dziecka myślenia towarzyskiego i bycia towarzyskim to mozaika tysięcy drobnych możliwości uczenia się i spotkań, które, odpowiednio ukierunkowane, połączą się w rdzeń pewności siebie. To wymaga od ciebie, jako jego rodzica, nauczyciela, przewodnika, bycia świadomym społecznie przez 110% czasu, przerwania sieci zawiłości społecznych i wprowadzenia go w społeczne niuanse, które są dla niego tak trudne do zrozumienia. Nawigacja społeczna jest niezbędna na każdym etapie naszego życia: w domu, w pracy, w szkole, w naszych podróżach po społeczności, w naszych zakupach, rekreacji i uwielbieniu. Kiedy prowadzisz swoje dziecko przez ten trudny krajobraz, błagam cię, abyś zrobił to bez myślenia, że ​​jest „mniej niż”. Wysyłanie dziecku nieustannego komunikatu, że jest ono z natury niedoskonałe, z pewnością zbuduje mur, który uniemożliwia postęp, którego pragniemy. Poczucie własnej wartości, ten istotny element funkcjonowania społecznego, nie rozkwitnie w środowisku, które wysyła wiadomość, że nie jest wystarczająco dobra taka, jaka jest. Niektóre z jej zachowań mogą nie sprzyjać jej rozwojowi społecznemu, ale zawsze oddzielają zachowanie od całego dziecka. Z Brianem od początku wiedziałem, że czeka nas długa, długa wędrówka. W dobry dzień oznaczało to, że rutyna rozwijała się przyjemnie i produktywnie, a my mogliśmy obserwować postęp w realizacji naszych celów. W zły dzień oznaczało to życie i radzenie sobie nie dzień po dniu, ale chwila po chwili. W jeden z tych dni, kiedy droga ciągnęła się zbyt daleko, zacząłem się zastanawiać, ile to wystarczy? Kiedy potrzeba jest tak wszechogarniająca i tak samo niekończąca się jak konstelacja umiejętności społecznych, skąd mam wiedzieć, gdzie nauczanie i pielęgnowanie tych umiejętności przekroczy linię prowadzącą do trybu naprawczego? Gdzie leży granica między zapewnieniem mojemu synowi alaksy usług i możliwości, których potrzebował, a, no cóż, bombardowaniem? Mając zaledwie pięć lat, rozpoczął rygorystyczne sześciogodzinne dni w przedszkolu rozwojowym z popołudniową integracją, terapię logopedyczną trzy razy w tygodniu, adaptacyjną PE i terapię zajęciową jeden na jednego. Tak, moglibyśmy kontynuować sesje pozaszkolnych terapii uzupełniających, korepetycji i zajęć towarzyskich. Ale miałem poważne obawy co do tego, jaki rodzaj wiadomości wysłał.

Coś jest ze mną nie tak. W dniu, w którym po raz pierwszy zostałam mamą, nasz pediatra powiedział mi: „Zaufaj swojemu instynktowi. Wiesz więcej, niż myślisz, że wiesz. Teraz zdecydowałem się posłuchać tej rady. Wyciągnąłem Briana ze wszystkiego oprócz szkoły. Zrobiłem to, ponieważ wierzyłem, że tempo, sposób i kontekst, w którym go uczyliśmy, były częścią równania budowania umiejętności, równie ważnego, jak sama umiejętność. Karmienie na siłę bez tworzenia znaczenia, bez budowania ram, które pozwoliłyby mu zrozumieć, dlaczego kryje się za jego zachowaniem społecznym, wywołałoby reakcję knebla. Środowisko, w którym najlepiej mógłby się uczyć, nie byłoby środowiskiem nieustannej presji i popytu. Moim zadaniem było stworzenie fundamentu, na którym mogłaby rozkwitnąć świadomość społeczna, a on mógł rozwinąć prawdziwą samoocenę, tak jak on, i czuć się komfortowo we własnej skórze. Mając te podstawy, ufałem, że łatwiej będzie mu nauczyć się umiejętności społecznych według swojego wyjątkowego harmonogramu, a nie takiego, który ja lub inni wyciągnęliśmy z książek, wykresów lub porównań z innymi dziećmi. Nie byłam pewna, czy robię właściwie, ale w przypadku Briana wydawało się, że istnieje bezpośredni związek między tempem nauczania, jego rosnącą samoświadomością i poczuciem własnej wartości. Jego czas przestoju był jego czasem ładowania. Umożliwiło mu to dokonanie wyboru przez część swojego życia, a co za tym idzie, gotowość do dawania 100% w szkole. „Brawo”, powiedział jego paraedukator. „Nie uwierzyłbyś, ile wyczerpanych dzieciaków widzę. Jak wszystkie dzieci, potrzebują czasu, żeby po prostu być dziećmi”. Bryce, który w wieku trzynastu lat odniósł sukces w interakcjach społecznych w różnych sytuacjach, od sportów zespołowych po tańce szkolne, był wspaniałym przykładem tego, co dziecko z autyzmem może osiągnąć, gdy na czele stoi zdrowa samoocena. Ile, wiele mil wzdłuż widma przebyliśmy, aby się tam dostać, czasami wlokąc się, czasami wyłączając światło fantastyczne. Z perspektywy czasu widzę, że moje nieustanne wzmacnianie jego poczucia własnej wartości okazało się ogromnym czynnikiem w jego chęci wyrzucenia ze strefy komfortu i poszerzenia tej strefy. Jeszcze nie skończył gimnazjum, miał oszałamiającą – jak na każde dziecko – umiejętność odwrócenia się od dokuczania i okrucieństwa z perspektywą, że obelżywiec „musi popracować nad swoimi manierami” lub „ma trochę dorosnąć”. Uczenie świadomości społecznej jako ogólnej koncepcji może wydawać się przytłaczające, ale tak jak w przypadku każdego dużego zadania, będziesz bardziej skuteczny, jeśli oddzielisz i sprecyzujesz swoje cele, zaadresujesz jeden cel na raz, zaczniesz od małych rzeczy i zaczniesz budować na kolejnych sukcesach. Usuń przeszkody (zazwyczaj problemy sensoryczne, językowe lub związane z samooceną) i odrzuć z góry przyjęte, stereotypowe miary tego, co stanowi postęp, którego definicja z pewnością będzie ruchomym celem. Oddzielenie celów i utrzymanie ich w zarządzaniu ma kluczowe znaczenie, ponieważ tam, gdzie wiadomości się nakładają, nie możesz oczekiwać, że Twoje dziecko będzie w stanie oddzielić główny cel od drugorzędnego. Jeśli chcesz, aby Twoje dziecko było miłym, zaangażowanym członkiem rodziny podczas obiadu, pamiętaj, że w grę wchodzi kilka krzyżujących się celów. Aby wyizolować komponent społeczny, być może będziesz musiał zapewnić adaptacyjne siedzenia i przybory, wyeliminować żywność (jego i innych), zapachy i dźwięki, które obrażają jego zmysły oraz podjąć wspólne wysiłki, aby włączyć go do rozmowy. Zadbaj o to, aby jego czas przy stole nie był ćwiczeniem w nieprzyjemnych zapachach i przymusowych degustacjach, wykładach o obyczajach i niezrozumiałej paplaninie grupy. Jeśli celem jest socjalizacja, oddziel to od celów związanych z jedzeniem lub celami dotyczącymi drobnego przetwarzania motorycznego. Musiałem przejść tę rozmowę. W różnych okresach życia moich dzieci jedli śniadanie w swoich sypialniach. Zamieszanie porannej rutyny wstrząsnęło nimi, a celem o tej porze dnia było odżywianie, a nie socjalizacja. To tymczasowe zakwaterowanie, jedno z wielu, które zrobiliśmy po drodze, trwało kilka miesięcy, nie wiecznie. I powiem wam, dokąd doprowadziła nas ta cierpliwa separacja celów. W roku, w którym Bryce miał dwanaście lat, świętowaliśmy moje urodziny jako rodzina w jednej z najbardziej eleganckich restauracji w mieście. Chłopcom się to podobało, a ja przeżyję kilka chwil bardziej magicznych niż obserwowanie Briana, który pewnie kroczy do piano baru z pięciodolarowym napiwkiem w dłoni, by zapytać pianistę: „Czy mógłbyś zagrać „Gwiezdny pył” dla mojej mamy? To jej urodziny.” Rozpłynęło się wiele lat powolnej, ale stałej aklimatyzacji. Nie ma pigułki, mikstury ani przepisu na zaszczepienie zdolności społecznych. Buduje się jak feniks, cząstka po cząstce, dzień po dniu. „Na szczyt góry, krok po kroku”, radzi stare przysłowie. Nie jesteśmy Mojżeszem, więc na szczycie nie będzie tablic – jeśli szczyt jest – ale gdyby były, mogłyby wyglądać mniej więcej tak:

  1. Wyeliminuj myśl o „naprawie”.
  2. Zbuduj poczucie własnej wartości swojego dziecka jako podstawę podejmowania ryzyka społecznego i tarczę przed nieżyczliwością innych.
  3. Skoncentruj się na myśleniu społecznym jako sposobie rozwijania umiejętności społecznych. Uczenie się rozważania myśli i uczuć ludzi w jej otoczeniu oraz praca nad utrzymaniem równowagi w sytuacjach społecznych ułatwi uogólnianie umiejętności w różnych sytuacjach i warunkach.
  4. Stwórz warunki, w których będzie mogła ćwiczyć umiejętności społeczne i odnosić sukcesy, nie sporadycznie, nie od czasu do czasu, ale stale.
  5. Konkretnie określaj cele związane z umiejętnościami społecznymi i strzeż się celów, które nakładają się na siebie lub są ze sobą sprzeczne.
  6. Zacznij od rzeczywistego poziomu przetwarzania społecznego Twojego dziecka, a nie poziomu postrzeganego lub zakładanego. Niektóre z naszych dzieci z zaawansowanym słownictwem i podwyższonym IQ oszukują nas, że ich umiejętności społeczne są tak rozwinięte. W większości przypadków tak nie jest.
  7. Utrzymuj małe przyrosty w nauczaniu. Buduj na bieżąco.
  8. Utrzymuj otwartą definicję postępu. Dwa kroki do przodu/jeden krok do tyłu to wciąż wzrost do świętowania.
  9. Zapewnij rozsądne wyjście w sytuacjach podejmowania ryzyka społecznego. Chcesz, żeby spróbował chóru kościelnego, klubu Lego po lekcjach lub wolontariatu w schronisku dla zwierząt, ale jeśli po kilku sesjach tego nienawidzi, pochwal go za spróbowanie, potwierdź, że można przestać i przejdź do czegoś innego.
  10. Pamiętaj, że zasady społeczne i oczekiwania społeczne zmieniają się w czasie i kontekstach. Zachowanie odpowiednie społecznie dla pięcioletniego dziecka może być nieodpowiednie dla nastolatka. To, co jest w porządku w szkolnej stołówce, może nie być w porządku w restauracji lub podczas odwiedzania czyjegoś domu.

Dopasowanie się do naszego społecznego świata wymaga ogromnego wysiłku ze strony Twojego dziecka. Robi wszystko, co w jego mocy, ze swoimi umiejętnościami i ilorazem społecznym, jaki posiada. Pomimo niuansów, których nie rozumie, wie, kiedy w niego wierzysz i kiedy ta wiara słabnie. „Na szczyt góry, krok po kroku”. Jedna z ulubionych książek dla dzieci mojego syna Connora opowiadała historię Sir Edmunda Hillary’ego i jego przewodnika szerpów Tenzinga Norgaya, pierwszych ludzi, którzy dotarli na szczyt Mount Everest. Rozmawialiśmy o kontrowersji na przestrzeni lat dotyczącej tego, który z nich jako pierwszy postawił stopę na szczycie. Wśród spekulacji, że Tenzing przybył na szczyt o krok lub dwa przed bardziej znanym Sir Edmundem Hillarym, syn Tenzinga, Jamling, powiedział magazynowi Forbes w 2001 roku: „Zapytałem go, a on powiedział:” Wiesz, to nie jest ważne, Jamling. Wspinaliśmy się jako zespół”. Podobnie jak Tenzing, wspinasz się na tę górę od wielu lat. Podobnie jak Hillary, Twoje dziecko wspina się po raz pierwszy. Bądź jego Szerpą, wiedząc i pomagając mu dostrzec, że widok po drodze może być spektakularny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *