https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php
Ten fragment pochodzi z książki Getting Personal autorstwa Chrisa Manby’ego. Nazywa się to „chick lit” i opisuje randki w 2002 roku. Tutaj główna bohaterka, Ruby, idzie na randkę w ciemno:
Nie wolno mi się zbytnio ekscytować. Nie mogę się zbytnio ekscytować.’… W końcu to nie on. Albo jeśli to on, to on nie podoba mi się. To niewłaściwy człowiek. Albo będzie udawał, że mam niewłaściwego mężczyznę, bo ewidentnie nie jestem odpowiednią kobietą. Za rogiem musi czekać na mnie jakiś facet z włosami seryjnego mordercy. Facet tak przystojny nie będzie… – Ruby! – Już prawie się odwróciła, kiedy Robert nagle chwycił ją za rękę i położył na jej grzbiecie klapsa. Cienka linia jego ust była teraz ekstrawaganckim wygięciem w górę… Podał jej róże. I choć spodziewała się zobaczyć mężczyznę czekającego na nią z bukietem kwiatów, Ruby nagle poczuła się niezmiernie podekscytowana. Nie jeden tuzin czerwonych róż, ale dwa tuziny. I nie takie bukiety z nagimi płatkami, które można znaleźć w supermarkecie, owinięte w celofan. Róże zawinięto w cudownie chrupiący brązowy papier i obwiązano rafią – wersja Knightsbridge przezroczystego plastikowego opakowania… Ruby poczuła, że fizycznie otwiera się jak pąki, które trzymała w dłoni. Kiedy komplementował jej beżowy płaszcz przeciwdeszczowy, który kupiła pięć lat wcześniej, była pewna, że to czuje, urosła o całe cale w cieple jego delikatnych pochlebstw. Kiedy powiedział jej, że zauważył ją idącą w jego stronę i nie śmiał pomyśleć, że może to być dziewczyna, której szukał, ponieważ była tak przepyszna, Ruby poczuła się jej twarz promienieje… Kiedy Robert uśmiechnął się do niej, wiedziała, że jej oczy błyszczały prawie tak samo jak jego. Zanim dotarli do restauracji, naliczyła co najmniej pół tuzina dziewczyn spoglądających w jej stronę z zazdrością. Czuła się, jakby przeszła hollywoodzką metamorfozę podczas dziesięciominutowego spaceru ze stacji metra do modnej, minimalistycznej restauracji, w której Robert zarezerwował stolik. Kiedy już wie, że jej randka w ciemno naprawdę należy do niej, Ruby od razu skupia się na zmysłowości róż, płatków i pączków, ale dzieje się tu też coś innego. Oprócz uwagi ze strony Roberta (w formie pochlebstw), Ruby jest zazdrosna o uwagę pół tuzina dziewcząt, co jest w dużej mierze częścią jej radości z jej sytuacji. Element władzy jest tutaj znacznie mniej oczywisty. Zasadniczo odbywa się to za pośrednictwem zakupów. Natomiast w Annie Kareninie atrakcyjność Wrońskiego polegała na jego militarnej postawie i budowie ciała, jego randze i mieczu, mocą Roberta jest tutaj siła konsumpcyjna. Jeździ porsche (nie w tym fragmencie, ale gdzie indziej) i robi zakupy w odpowiednich miejscach (Knightsbridge). Tak naprawdę nie rozumiemy strony Roberta w tym całym doświadczeniu. Ponieważ okazuje się (później) płytkim łajdakiem, przypuszczam, że autor nie chciał obdarzać go zbytnim współczuciem; istnieje jako pozornie atrakcyjny fantazmat, aby odwrócić uwagę bohaterki od jej ostatecznej bratniej duszy.