https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php
Einstein był z natury osobą samotną, która nie chciała, aby jego słabości wychodziły na światło dzienne i nie chciała, aby ktoś mu pomagał, gdy już się ujawniły. (Eugeniusz Wigner 1967)
Podobnie jak Newtona, Einsteina nie trzeba przedstawiać. Bardziej niż ktokolwiek inny był odpowiedzialny za położenie podwalin współczesnej fizyki. Zdawał sobie sprawę, że każda z odrębnych dziedzin fizyki może pochłonąć krótkie życie zawodowe, nie zaspokajając głodu głębszej wiedzy, miał jednak niezrównaną zdolność wywęszenia ścieżek prowadzących do głębin i pominięcia wszystkiego innego, wszystkich wielu rzeczy, które zaśmiecają umysł i odwracają go od tego, co istotne. Ta umiejętność dokładnego uchwycenia szczególnej prostej sytuacji fizycznej, która mogła rzucić światło na kwestie o charakterze ogólnym, charakteryzowała większość jego myślenia. Końcowe dziesięciolecia XIX wieku były okresem, w którym dawno ustalony cel teorii fizycznej – mechanistyczne wyjaśnienie wszystkich zjawisk naturalnych – został poddany poważnej analizie i bezpośrednio kwestionowany. Kiedy Einstein rozpoczynał pracę naukową na początku XX wieku, był to czas zaskakujących odkryć eksperymentalnych, ale problemy, które przykuły jego uwagę i zmusiły go do stworzenia odważnych, oryginalnych idei nowej fizyki, rozwijały się stopniowo i obejmowały same podstawy fizyki. temat. Baron-Cohen pisze, że:
W przypadku Einsteina możemy stwierdzić, że rzeczywiście miał zespół Aspergera. Istnieją dowody na istnienie triady zaburzeń relacji społecznych, komunikacji oraz zachowań obsesyjnych i rutynowych w trakcie rozwoju. Niektórzy klinicyści mogą się zastanawiać, czy rozpoznanie autyzmu (wysokofunkcjonującego) zamiast zespołu Aspergera mogłoby być bardziej odpowiednie ze względu na łagodne opóźnienie rozwoju mowy i doniesienia o spowolnieniu edukacyjnym w dzieciństwie. Jednakże zaczął mówić w wieku dwóch lub trzech lat, co uważa się za górną granicę normalnego rozwoju języka, a powolność w nauce prawdopodobnie była raczej odzwierciedleniem jego niezwykłego stylu uczenia się i braku zgodności społecznej, niż jakimkolwiek odzwierciedleniem opóźnienie poznawcze.
Albert Einstein urodził się 14 marca 1879 roku w mieście Ulm, w kraju związkowym Badenia-Wirtembergia. Był jedynym synem Hermanna i Pauliny (z domu Koch); obie strony rodziny były Żydami z południowoniemieckiego regionu Szwabii. Jego ojciec Hermann był osobą łagodną, życzliwą, ale nieco nieskuteczną; jego matka jest bardziej dominującym rodzicem. Brat jego ojca, który mieszkał z rodziną, był z wykształcenia inżynierem elektrykiem; razem prowadzili firmę zajmującą się projektowaniem i produkcją aparatury elektrycznej, takiej jak dynamo. Niedługo po urodzeniu Alberta rodzina przeniosła się do Monachium, stolicy Bawarii. Rok później urodziła się córka Maria, która była podobna do swojego brata na wiele sposobów; nie było innych dzieci. Einstein mówił płynnie dopiero w wieku siedmiu lat; wcześniej był podatny na wybuchy emocji. Historia rodziny charakteryzuje się dużą częstością występowania autyzmu, dysleksji i alergii pokarmowych, a także wyjątkowych prezentów. Powszechnie uważa się, że sam Einstein był dyslektykiem; z pewnością odczuwał echolę, cicho powtarzając sobie to, co właśnie do niego powiedziano. Unikał także kontaktu wzrokowego. Uczęszczał do katolickiej szkoły podstawowej, a następnie rozpoczął naukę w Gimnazjum Leopolda, tradycyjnej szkole cieszącej się dobrą opinią. Nienawidził historii i geografii, ale lubił arytmetykę. Nie lubił sportu i gimnastyki. Jego zainteresowania naukowe wcześnie obudził mały kompas magnetyczny, który dał mu ojciec, gdy miał około czterech lat; algebrą, której nauczył się od wuja; a sądząc po książkach, które czytał, głównie ówczesnych dziełach popularnonaukowych. Niewielka książeczka o płaskiej geometrii euklidesowej, którą studiował w wieku dwunastu lat, zrobiła na nim ogromne wrażenie – określił ją jako świętą książeczkę. Kilka szczegółów z dzieciństwa Einsteina mamy od jego syna Hansa Alberta:
Był bardzo grzecznym dzieckiem. Był nieśmiały, samotny i wycofany nawet wtedy ze świata. Nawet nauczyciele uważali go za zacofanego. Powiedział mi, że jego nauczyciele zgłosili jego ojcu, że był umysłowo powolny, nietowarzyski i wiecznie błądził w swoich głupich snach. (Brian 1996)
Bardzo wcześnie Einstein postawił sobie za zadanie ustanowienie siebie jako całkowicie odrębnej jednostki, na którą inni ludzie mają jak najmniejszy wpływ. W szkole nie buntował się, po prostu ignorował władzę. Jego rodzice, choć Żydzi, byli w dużej mierze obojętni na religię. Einstein, będąc jeszcze uczniem, świadomie podkreślał swoje żydowskie pochodzenie i przeszedł okres zapału religijnego, który później określił jako „pierwszą próbę wyzwolenia się z więzów czysto osobistych”. Kiedy w 1894 roku rodzinny biznes upadł, po zbyt ambitnej próbie konkurowania ze znacznie silniejszymi firmami, reszta rodziny przeniosła się z Monachium do Pawii w Lombardii, pozostawiając piętnastoletniego Einsteina pod opieką dalekich krewnych. Zamiarem było umożliwienie mu kontynuowania nauki, ale poczuł się opuszczony. Autorytarne Gimnazjum Leopolda, kładące nacisk na klasykę, wydawało mu się coraz bardziej nie do zniesienia. Wkrótce wyjechał, rzekomo ze względów zdrowotnych, ale może bardziej, aby uniknąć odpowiedzialności za służbę wojskową, i dołączył do rodziny w Pawii. Jednym z jego pierwszych działań było zrzeczenie się obywatelstwa niemieckiego, stając się tym samym bezpaństwowcem. Po spędzeniu większości roku ciesząc się życiem we Włoszech, wznowił naukę, ale rodzinny biznes ponownie podupadł i nie mógł liczyć na żadne wsparcie finansowe ze strony rodziców. Aby zapewnić mu opiekę w szkole i na uniwersytecie, ciotka w Genui wypłacała mu miesięczne kieszonkowe, ale potem musiał sam się utrzymać. Celem Einsteina było wstąpienie na Politechnikę w Zurychu (później połączoną z uniwersytetem), ale aby to zrobić, musiał zdać egzamin wstępny. Po jednej nieudanej próbie, spowodowanej słabymi wynikami z przedmiotów pozanaukowych, zalecono mu najpierw dokończenie edukacji szkolnej. W związku z tym spędził rok w gimnazjum w szwajcarskim mieście Aarau, gdzie Pestalozzi miał wpływ na liberalny reżim. Nauczyciele uważali go za leniwego i nie robili na nich wrażenia, ale z fizyki i matematyki wiedział już znacznie więcej niż jego koledzy z klasy. Niektórzy ludzie przetwarzają informacje wizualne lepiej niż te przekazywane w formie czysto mówionej. Jest to ułomność w szkole, gdzie większość nauczania ma charakter werbalny, a nie wizualny. Einstein był skrajnym przykładem; wyjaśnił, że:
Myśli nie mają formy werbalnej. W ogóle rzadko myślę słowami. Przychodzi mi do głowy myśl, którą potem próbuję wyjaśnić słowami. Słowa i język, pisane czy mówione, wydają się nie odgrywać żadnej roli w moich procesach myślowych. Psychologicznymi bytami, z których zbudowane są moje myśli, są pewne znaki lub obrazy, mniej lub bardziej wyraźne, które mogę dowolnie odtwarzać lub łączyć na nowo. (Wertheimer 1959)
W późniejszym życiu okazał się mylącym wykładowcą, podającym konkretne przykłady czegoś, po czym podawano pozornie niezwiązane ze sobą ogólne zasady. Czasami podczas pisania na tablicy tracił tok myślenia. Kilka minut później wychodził z transu i zajmował się czymś innym. Zanim Einstein uzyskał niezbędny certyfikat i został przyjęty na Politechnikę, jego główne zainteresowania skupiały się na fizyce teoretycznej. Unikał regularnych zajęć i większość czasu spędzał na studiowaniu klasycznych tekstów na ten temat, zwłaszcza dzieł Clerka Maxwella. Einstein był pod wrażeniem zarówno sukcesów, jak i porażek starej fizyki, a pociągało go to, co później nazwał „rewolucyjnymi” idee teorii pola elektromagnetycznego Maxwella. Po ukończeniu studiów został obywatelem Szwajcarii; w rezultacie ponownie został objęty obowiązkiem służby wojskowej, ale został odrzucony ze względów zdrowotnych. Przez dwa lata szukał posady nauczyciela szkolnego, ale nie mógł znaleźć stałego zatrudnienia. Utrzymując się okazjonalnie z korepetycji i nauczania zastępczego, opublikował kilka prac naukowych. Następnie w 1902 roku został mianowany biegłym sądowym w szwajcarskim urzędzie patentowym w Bernie. Siedem lat, które Einstein tam spędził, rozpatrując wnioski patentowe w elektrotechnice, to lata, w których położył podwaliny pod duże obszary fizyki XX wieku. Podobało mu się to, że jego praca oficjalna, która zajmowała tylko część dnia, była całkowicie oddzielona od pracy naukowej, dzięki czemu mógł ją wykonywać swobodnie i samodzielnie, i często polecał to rozwiązanie innym. Na tym etapie swojego życia Einstein miał około pięciu i pół stopy wzrostu. Jego rysy były regularne, z ciepłymi brązowymi oczami, masą kruczoczarnych włosów i lekko łobuzerskim wąsem. „Niezbyt przepadam za ludźmi” – mawiał, ale dla kobiet był atrakcyjny fizycznie i miał wiele romansów. W 1903 roku, wbrew silnemu sprzeciwowi matki (ojciec zmarł rok wcześniej), Einstein poślubił Milevę Maric, serbską studentkę kierunków ścisłych z uniwersytetu, mniej więcej mu rówieśniczą pod względem akademickim, choć starszą o pięć lat. Ich dwaj synowie urodzili się w Szwajcarii, Hans Albert w 1904 r. i Eduard w 1910 r. Poprzednie dziecko, Lieserl, urodziło się w domu rodziców Milevy i zostało oddane do adopcji; nie wiadomo, co się z nią stało. Hans Albert wyemigrował do Stanów Zjednoczonych przed drugą wojną światową i został profesorem inżynierii wodnej na Uniwersytecie Kalifornijskim; z różnych powodów czuł się zgorzkniały wobec ojca. Eduard był utalentowanym dzieckiem; gdy był młodym mężczyzną, jego podobieństwo do ojca było „niemal przerażające”. Cierpiał na schizofrenię paranoidalną i po umieszczeniu w ośrodku zamkniętym ojciec nie miał już z nim nic wspólnego. Wszyscy obserwatorzy są zgodni co do tego, że Einstein pasjonował się muzyką, jako bezosobowym sposobem przeżywania i wyrażania emocji. Był zapalonym skrzypkiem; Jego ulubionymi kompozytorami byli Mozart, Bach i Schubert. Kiedy zyskał światową sławę jako fizyk, podobno mówił, że muzyka jest dla niego równie ważna jak fizyka: „to dla mnie sposób na uniezależnienie się od ludzi”; innym razem określił to jako najważniejszą rzecz w swoim życiu. Fotografie przedstawiające go grającego na skrzypcach przedstawiają Einsteina innego niż bardziej znane obrazy. W jednym cudownym roku 1905 Einstein opublikował trzy mistrzowskie artykuły na trzy różne tematy, które zrewolucjonizowały sposób, w jaki naukowcy postrzegali naturę przestrzeni, czasu i materii. Artykuły te dotyczyły natury ruchów Browna, kwantowej natury promieniowania elektromagnetycznego i szczególnej teorii względności. Einstein uznał drugą pracę, dotyczącą kwantu światła, czyli fotonu, za najważniejszą i za nią przyznano mu Nagrodę Nobla, ale to teoria względności pobudziła powszechną wyobraźnię. Max Wertheimer (1959) zapisał kroki, które doprowadziły Einsteina do tej fundamentalnej teorii. Minęło kilka lat, zanim badania Einsteina zyskały uznanie. Kiedy złożył artykuł o teorii względności na poparcie swojej aplikacji o zostanie Privatdozentem (opiekunem) na Uniwersytecie w Bernie, został on odrzucony, chociaż został zaproszony do wygłoszenia kilku wykładów. Jego kariera akademicka rozpoczęła się dopiero trzy lata później, kiedy został mianowany profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie w Zurychu; dwa lata później został profesorem zwyczajnym na Uniwersytecie Niemieckim w Pradze, a rok później wrócił do Zurychu jako profesor zwyczajny na Politechnice. Wreszcie wiosną 1914 roku Einstein został przekonany do przeniesienia się do Akademii Berlińskiej, gdzie mógł swobodnie wykładać na uniwersytecie lub nie, według własnego uznania, i mianowano go dyrektorem nowego Instytutu Fizyki Kaisera Wilhelma. Miał mieszane uczucia co do tej przeprowadzki, częściowo dlatego, że nie lubił pruskiego stylu życia, a częściowo dlatego, że z fizyki uważał, że oczekuje się od niego ciągłego tworzenia jednej udanej teorii za drugą. Jak się jednak okazało, atmosfera kulturalna w stolicy Niemiec była dla niego bardzo stymulująca. Jednakże chociaż praca naukowa Einsteina kwitła, jego małżeństwo przez kilka lat znajdowało się pod napięciem. Jego żona Mileva i ich dwaj synowie pojechali za nim do Berlina, ale wkrótce wrócili do Zurychu, miasta, które do końca życia pozostało domem Milevy. Zaraz po zakończeniu wojny nastąpiła separacja prawna i ostatecznie rozwód. Wcześniej, gdy Einstein zachorował i przez kilka miesięcy był przykuty do łóżka, przywróciła go do zdrowia jego kuzynka i przyjaciółka z dzieciństwa Elsa Löwenthal, wdowa z dwiema córkami; kiedy doszło do rozwodu, w którym powołano się na przemoc wobec Milevy i cudzołóstwo z Elsawere , pobrali się. Była o trzy lata starsza od niego, nie miała zielonego pojęcia o nauce, ale była wobec niego bardziej macierzyńska i opiekuńcza niż Mileva. Einstein stopniowo tracił nią zainteresowanie. Główną rozrywką Einsteina na świeżym powietrzu było żeglowanie pontonem po licznych jeziorach utworzonych przez rzekę Hawelę w pobliżu Berlina. Był bardzo zręczny w manipulowaniu swoją małą łódką, ciesząc się ruchem ślizgowym i spokojną, kojącą umysł scenerią. Można go było zobaczyć prawie codziennie na żegludze, ale brakowało mu miejsca do cumowania łodzi. Gdy zbliżała się data jego pięćdziesiątych urodzin, gmina wpadła na pomysł wręczenia swojemu najwybitniejszemu obywatelowi prezentu urodzinowego: domu nad jeziorami, który zapewniłby mu spokojny i bezpośredni dostęp do wody. Niestety projekt tak uwikłał się w politykę, że Einstein odrzucił go i po prostu zbudował dla siebie dom nad jeziorem. W tym czasie antysemicka partia nazistowska była u władzy, a Einstein był jednym z ich głównych celów. Opuścił Niemcy po rezygnacji z Akademii Berlińskiej i innych akademii, których był członkiem, i po raz drugi zrzekł się obywatelstwa niemieckiego. Spędził trochę czasu w Oksfordzie, trochę w Pasadenie, nie wiedząc, gdzie się osiedlić. Ostatecznie wybrał nowo powstały Instytut Studiów Zaawansowanych w Princeton, miejsce, które stało się domem Einsteina na pozostałe dwadzieścia dwa lata jego życia. Opisał go jako „cudowny kawałek ziemi i jednocześnie niezwykle zabawny ceremonialny zaścianek maleńkich półbogów o wrzecionowatych nogach”. Ten dość niegrzeczny komentarz został odwzajemniony: Einsteina nazywano „starą kamienną twarzą”. Jego holdenzeit trwał dobre dwadzieścia lat, ale na długo przed opuszczeniem Europy jego najlepsze dni minęły. Kiedy przybył po raz pierwszy, był szczęśliwy i towarzyski, ale był coraz bardziej zajęty sprawami światowymi. Z naukowego punktu widzenia lata Princeton były znacznie mniej owocne niż poprzednie. Do końca życia pozostał wierny swojej jednolitej teorii pola i nie interesował się ideami młodych fizyków pracujących w tym samym budynku co on. Kiedy Einstein był w doskonałej formie, jeden z jego kolegów, obserwując go z bliska, doszedł do wniosku, że wybitny intelekt łączył się z żałosną naiwnością w zwyczajnych sprawach życia. W późniejszych latach nieśmiały geniusz imponował wszystkim, którzy go spotkali, swoją łagodnością i mądrością, ale jak wyjaśniał:
Nie utrzymuję kontaktów towarzyskich, ponieważ spotkania towarzyskie oderwałyby mnie od pracy i tak naprawdę żyję tylko po to, a to jeszcze bardziej skróciłoby moją bardzo ograniczoną długość życia. Nie mam tu żadnych bliskich przyjaciół, jak miałem w młodości czy później w Berlinie, z którymi mógłbym porozmawiać i odciążyć się. Może to wynikać z mojego wieku. Często mam wrażenie, że Bóg o mnie tutaj zapomniał. Wraz z wiekiem podniosły się także moje standardy przyzwoitego zachowania: nie mogę utrzymywać kontaktów towarzyskich z ludźmi, którym sława uderzyła do głowy. (Pais 1982)
Któregoś razu powiedział, że tak naprawdę jego jedynym przyjacielem w Princeton jest logik Kurt Gödel, który dzwonił do niego codziennie o 11:00, aby niezależnie od pogody mogli razem przejść milę do Fuld Hall. Gödel, kolejny emigrant z Europy Środkowej, miał własną wersję teorii względności, chociaż jego reputacja opiera się na jego głębokim wkładzie w logikę matematyczną. Po 1936 roku, kiedy zmarła jego druga żona Elsa, Einsteinem opiekowały się jego siostra Maria, pasierbica Margot i sekretarka-gospodyni. Maria zamieszkała z bratem w 1939 roku; w 1946 r. doznała udaru, po którym była przykuta do łóżka i zmarła w 1951 r. Einstein odszedł z Instytutu Studiów Zaawansowanych w 1945 r. i stał się niemal odludkiem, starającym się uniknąć niekończącego się strumienia ludzi, którzy chcieli się z nim w jakiejś sprawie spotkać, lub tylko po to, żeby go zobaczyć. Doznał wielu prześladowań ze strony fotografów prasowych; żaden inny naukowiec nie stał się tak dobrze znany opinii publicznej. Był na ogół dość wesołym człowiekiem, miał sprośne poczucie humoru i głośny rechot; pewnego razu wysunął język, aby wyrazić swoją irytację, i zdjęcie to było powielane bez końca. W okolicach Princeton często można go było spotkać w miejscowym kinie – szczególnie upodobał sobie filmy o kowbojach. Nigdy nie nauczył się prowadzić samochodu, ale pływał pontonem po jeziorze Carnegie. Poza tym spokojnie przebywał w domu pod numerem 112 Mercer Street, domu w stylu kolonialnym, który nie różnił się od innych w okolicy. W wieku sześćdziesięciu siedmiu lat Einstein zrobił kilka notatek do autobiografii, ale czuł, że przypomina to pisanie własnego nekrologu. Przez wiele lat cierpiał na nawracające problemy zdrowotne, w tym anemię i ataki trawienne, a także cierpiał na przerost serca. Pewnego dnia, mając siedemdziesiąt sześć lat, przygotowywał przemówienie na temat napięć między Izraelem a Egiptem, kiedy poważnie zachorował. Zmarł kilka dni później, 18 kwietnia 1955 roku, na skutek krwotoku powstałego po pęknięciu dużego tętniaka aorty brzusznej. Jednym z jego ostatnich aktów było podpisanie zainicjowanej przez Russella prośby o wyrzeczenie się broni nuklearnej. Zostawił swój mózg do wykorzystania w badaniach, ciało do kremacji, a wszystkie swoje prace naukowe i inne do Instytutu Weizmanna w Jerozolimie. Einstein nigdy nie utożsamiał się z żadnym konkretnym krajem, mieszkał i pracował w różnych miejscach i chociaż miał całkiem sporo indywidualnych współpracowników, nigdy nie podjął się tworzenia w jakimkolwiek sensie szkoły badawczej. Jego własnymi słowami:
Nigdy całym sercem nie należałem do żadnego kraju czy stanu, do kręgu moich przyjaciół, ani nawet do własnej rodziny. Więziom tym zawsze towarzyszyła niejasna powściągliwość, a chęć wycofania się w głąb siebie wzrastała z biegiem lat. Taka izolacja jest czasami gorzka, ale nie żałuję, że zostałam odcięta od zrozumienia i współczucia innych ludzi. Oczywiście, coś przez to tracę, ale rekompensuję to sobie uniezależnieniem się od zwyczajów, opinii i uprzedzeń innych i nie ulegam pokusie oparcia spokoju ducha na tak zmiennych fundamentach.