https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php
Moje kolejne spotkanie tego dnia było z policjantem, który zdiagnozował u siebie zespół Aspergera, i jego partnerem. Zgłosili się do mnie zarówno po formalne potwierdzenie diagnozy, jak i po kilka pomysłów, jak utrzymać ich związek, który był nękany jednostronnym brakiem emocji, słabą komunikacją i nadgorliwą matką (teściową dla partnera). Byli czarującym towarzystwem i wykazali się dobrze rozwiniętym poczuciem humoru. Formalne spotkanie diagnostyczne trwa zazwyczaj co najmniej dwie godziny, a ich preferowanym wynikiem wydatkowania czasu i pieniędzy była ta formalna diagnoza plus kilka pomysłów, jak naprawić ich związek. Zasugerowałem, abyśmy ustalili nasz limit na dwie godziny, a ja pogodzę oba cele najlepiej, jak potrafię. Ocenimy, jak przebiega treść spotkania mniej więcej w połowie. Jak się okazało, na wiele pytań diagnostycznych nie można było odpowiedzieć, ponieważ wymagały one informacji od kogoś, kto znał dobrego policjanta, gdy był bardzo młody, a niektóre pytania nie wymagały wielu wyjaśnień ani dyskusji, ponieważ ta para odrobiła pracę domową i zrozumiała naturę potrzebnych informacji. Udało mi się potwierdzić diagnozę, z zastrzeżeniem, że nie mam żadnych dowodów potwierdzających, że różnice społeczne i wyobrażeniowe były obecne od wczesnego dzieciństwa, ale że ogólnie rzecz biorąc, wydawało się, że AS byłoby odpowiednią diagnozą. Kwestie tego, jak naprawić, a następnie utrzymać dobrą relację, były jednak znacznie bardziej skomplikowane. Paddy, policjant, był skłonny do płaskich, faktycznych i uproszczonych stwierdzeń, takich jak „Nie kocham mojej matki”, co śmiało powiedział swojej matce kilka tygodni temu. Nie chciał, żeby go odwiedzała, i nie zamierzał jej odwiedzać, i bardzo chciał, żeby zniknęła ze jego życia. Gdy zrozumiałem sytuację, mama nie mogła pogodzić się z tym, jak jej syn mógł to powiedzieć, więc uznała, że za wygnaniem z rodziny stoi żona jej syna, Cruella (nie jej prawdziwe imię). Wynikające z tego e-maile, SMS-y, telefony i listy sprawiły, że Paddy doświadczył skrajnego stresu i faktycznie zastanawiał się, czy kocha teraz swoją żonę. Powiedział, że był zdezorientowany rzeczami, które jego żona mówiła o jego matce i odwrotnie, i nie wiedział, jak powstrzymać kłótnie. W ogóle nie chciał już rozmawiać o tej sytuacji, ale Cruella była tak zrozpaczona jego matką, że chciała wyraźnego wsparcia od męża. Paddy nie wiedział, czego ona od niego oczekuje, i w tej chwili zauważał pewne niepokojące podobieństwa między matką a żoną. Policjant Paddy miał pewne zdecydowane poglądy na temat tego, jak ludzie powinni radzić sobie z lękiem. Uważał, że muszą „dotrzeć do źródła” problemów, wyeliminować źródło, a następnie zająć się sprawami. Nie zgadzał się na przyjmowanie leków przeciwdepresyjnych, które często wydają się pomagać osobom z ZA, ponieważ uważał, że wcale nie usuwają źródła problemu. Zarówno jego matka, jak i żona je przyjmowały, a on uważał, że pogarsza to sytuację zamiast ją poprawiać. „Więc chciałbyś dotrzeć do „źródła” tego, co jest nie tak?” zapytałem. „Cóż, tak” powiedział Paddy, „ponieważ tylko wtedy możesz zrobić to, co słuszne. Nie chcę tak żyć miesiącami, chcę, aby sytuacja została rozwiązana”. „Ach” – powiedziałem – „gdyby sytuacja została rozwiązana, co by się zmieniło dla ciebie?” Paddy spojrzał na mnie, jakbym właśnie wypowiedział starożytne słowa czarów. „Co masz na myśli, mówiąc, co byłoby lepsze? Najwyraźniej nie czułbym się tak. Najwyraźniej nie musiałbym przychodzić do ciebie. Życie byłoby spokojniejsze”. „A dla ciebie?” – zapytałem cierpiącą Cruellę. „Co zauważyłabyś u Paddy’ego, gdyby sytuacja została rozwiązana?” Uśmiechnęła się i powiedziała: „Paddy nie poszedłby prosto do garażu (gdzie naprawia stary samochód), kiedy wraca do domu z pracy”. Zauważyłem, że te dwie osoby, podobnie jak wiele innych osób, które widzę, opisywały swoją preferowaną przyszłość w kategoriach tego, co by się nie wydarzyło, zamiast tego, co by się wydarzyło. Jednak brak problemu niekoniecznie jest rozwiązaniem. To, że Paddy nie poszedł bezpośrednio do swojego garażu, niekoniecznie oznacza, że automatycznie robiłby coś lepiej. Nie „czucie się tak”, jak powiedział policjant, niekoniecznie oznacza, że czuje się lepiej. Chciałem spróbować zrozumieć, co ich zdaniem się wydarzy, a nie to, co się nie wydarzy. Paddy dał mi już jedną wskazówkę, mówiąc: „Życie byłoby spokojniejsze”. „Paddy, gdyby życie było spokojniejsze, myślisz, że robiłbyś coś innego, zamiast iść do pracy do swojego samochodu, kiedy wracasz z pracy?” zapytałem. „Być może”, powiedział. „Gdybym wiedział, że Cruella nie będzie zadawać mi pytań i… tak bardzo mnie potrzebować, byłoby mi łatwiej być w jej pobliżu”. „Cruella, czy to byłby znak, że sprawy się poprawiają, gdyby Paddy spędzał z tobą więcej czasu, kiedy wraca do domu?” To właśnie zasugerowała wcześniej, ale tak naprawdę nie powiedziała, że tego chce. „Tak”, powiedziała. „Gdybyśmy jedli razem kolację wieczorem, byłoby lepiej”. „O której?” „O której?” „O której porze dnia jadłbyś kolację?” Musieli to krótko omówić między sobą i okazało się, że najczęściej wracał do domu około 7:30. „Abyś myślał, że sprawy trochę się poprawiają, czy musielibyście jeść razem kolację każdego wieczoru w tygodniu?” Ponownie odbyli krótką dyskusję na ten temat i omówili inne zobowiązania, które mieli w ciągu tygodnia. Na razie ustalili jeden wieczór, wtorek wieczorem. „I wiemy, myślę, że aby zrobić to jak najlepiej, Paddy musi wiedzieć, że nie będziesz zadawać mu pytań ani „potrzebować” go tak bardzo, Cruella. Paddy, skąd będziesz wiedzieć, czy Cruella potrzebuje cię odpowiednio dużo?” „Nie wiem”, powiedział Paddy, poprawiając się na krześle. Zauważyłam, że Paddy wydawał się niezdolny nawet myśleć o rzeczach, na które nie było dobrej i złej odpowiedzi, i postanowiłam nie kontynuować tego w tym momencie, aby dokończyć identyfikację szczegółów tego, co było wymagane, aby zauważyli niewielką miarę sukcesu. „Cruella, czy masz jakieś pomysły, o czym ty i Paddy moglibyście porozmawiać, co mogłoby sprawić, że będzie mniej niespokojny lub zmartwiony tym, że go potrzebujesz?” „Cóż, to zabawne, co mówisz, Paddy” — powiedziała Cruella. „Nie jestem pewna, dlaczego myślisz, że tak bardzo cię potrzebuję…” „Myślę, że tak, ponieważ ciągle pytasz mnie, co zrobię z telefonami mojej matki. Ciągle pytasz mnie, czy myślę, że ona naprawdę cię nie lubi. Ciągle pytasz mnie, co powinnaś zrobić z tym lub tamtym lub inną rzeczą, a ja nie wiem!” Paddy przerwał jej z emocją. „Pytasz, pytasz i pytasz, aż będę musiała uciekać”. „Więc”, powiedziałam, „o czym któraś z was wolałaby rozmawiać?” W pokoju zapadła cisza, przerywana jedynie tykaniem zegara i stukaniem paznokci Cruelli. „Pogoda?” – zapytałam z nadzieją. „Wiadomości dnia? Sport? Liczba mandatów za przekroczenie prędkości wystawionych w ciągu typowego tygodnia? Seks? Narkotyki? Rock’n’roll?…” Oboje się uśmiechnęli. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co interesuje ich oboje, i okazało się, że oboje lubią czytać popularnonaukowe magazyny, które można kupić w lokalnym supermarkecie. Magazyny te zawierały krótkie artykuły o nowych osiągnięciach w dziedzinie opieki zdrowotnej, fizyki, astronomii i różnych tematach. Ostatecznie zgodziliśmy się, że Cruella będzie kupować nowe wydania jednego z magazynów co dwa tygodnie, a ona wyróżni dwa artykuły, które będą mogły omówić przy kolacji we wtorek wieczorem. Kiedy sceptycznie podeszły do tego pomysłu, zasugerowałam, żeby zaczęła rozmowę od słów „Tutaj jest napisane…”, a następnie przeszła do omówienia artykułu. Ostatnim zastrzeżeniem, jakie podałem, było to, że artykuły o zabijaniu teściowych, pozbywaniu się osób starszych, voodoo dla krewnych i reklamy domów opieki były zakazanymi tematami rozmów przy kolacji. Uzgodniliśmy, że po kolacji Paddy może udać się do garażu, jeśli będzie chciał. Resztę tygodnia mogli robić, jak chcieli, i tak poszli dalej. To, co zaczęło się od „Chciałbym, żeby się zamknęła” i „Chciałbym, żeby słuchał”, przerodziło się w jedną kolację w tygodniu z ustalonym tematem rozmowy. To rozwiązanie wyszło z ich ust, ponieważ nigdy nie wpadłbym na to jako na „leczenie” oparte na teorii psychologicznej. Byłem bardzo optymistycznie nastawiony, że jedna noc zamieni się w dwie noce i że będą żyć mniej więcej szczęśliwie. Nie odwiedzili mnie ponownie, więc czułem, że dałem im wszystko, co mogłem, za jednorazową ofertę. Chociaż bardzo chciałbym wiedzieć, jak się teraz czują, czasami jednorazowa oferta to wszystko, co dostajesz.