Ginger

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Ginger to 35-letnia kobieta mieszkająca z rodzicami, którzy moim zdaniem są bardziej aktywni i sprawni, niż mają prawo być emeryci. Wydaje się, że zajmują się sąsiedztwem, wnukami i ludźmi w kościele, a także czwórką własnych dzieci. Zostałam poproszona o wizytę u Ginger, ponieważ po dzieciństwie, okresie dojrzewania i wczesnej dorosłości jako uległej, spokojnej i wyrozumiałej osoby, stała się agresywna wobec swojej rodziny. Ludzie byli bici i rzeczy były niszczone. Lokalna służba zdrowia NHS nie uważała, że ​​może otrzymać wsparcie ze strony służby ds. niepełnosprawności intelektualnej, ponieważ nie była „wystarczająco niepełnosprawna intelektualnie”, a służby zdrowia psychicznego nie uważały, że mogą jej zaoferować wsparcie, ponieważ „nie była wystarczająco chora psychicznie”. Szczerze mówiąc, gdyby tylko Ginger potrafiła przestrzegać zasad służby, co? W każdym razie była pod opieką psychiatry, który nie miał doświadczenia w autyzmie ani niepełnosprawności intelektualnej. Poza jego opieką medyczną nie otrzymywała żadnego wsparcia ze strony lokalnych służb, kiedy ją poznałam. Podczas mojej dzisiejszej wizyty, została ona jednak przedstawiona pracownikowi wsparcia z Adult Social Services Team przy kilku okazjach. Ginger przyjmowała lek przez wiele lat, który ostatecznie uszkodził jej wątrobę. Lek ten wydawał się pomagać jej myśleć jaśniej i uwolnić się od obsesji psychicznych, aby móc dość dobrze komunikować się z innymi ludźmi. Lek musiał zostać odstawiony i wypróbowano szereg innych leków, ale Ginger źle się czuła po każdym z nich, więc psychiatra był zdezorientowany, co wypróbować dalej. Wykazano, że selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI) pomagają niektórym osobom z ZA, które mają obsesje lub są bardzo niespokojne, ale te leki potrzebują trochę czasu, aby stać się w pełni skuteczne. Często po pierwszym ich zażyciu osoba czuje się źle przez tydzień lub dłużej. Dla osób, które mają słabe poczucie czasu lub trudności z komunikacją, trudno jest zrozumieć, że jest to tymczasowe, ale warto wytrwać przez ten krótki okres, aby sprawdzić, czy lek rzeczywiście pomaga im w dłuższej perspektywie. Podczas próbowania leków nie byliśmy pewni, czy Ginger doświadczała powszechnych skutków ubocznych, czy też była naprawdę zbyt chora, aby przyjmować leki. Podczas próbowania jednego leku obudziła rodziców w środku nocy, mówiąc, że myśli, że ma zespół Downa i że tak naprawdę nie jest ich córką. Zawsze była bardzo płaczliwa i miała rozstrój żołądka. Czasami chodziła w piżamie i przestała się kąpać. Miała napady powtarzających się stwierdzeń, które stawały się bardzo głośne i natarczywe, a w kilku przypadkach meble w salonie zostały uszkodzone podczas agresywnych wybuchów. Wszystko to było nietypowe dla wczesnego rozwoju Ginger i jej dorosłego życia. Psychiatra był sfrustrowany, ponieważ Ginger nie chciała rozmawiać, gdy była w pobliżu, a w swojej frustracji, jak powiedziała mama, skarżył się, że mama i tata robią dla niej za dużo. Według zrozumienia mamy, psychiatra uważał, że Ginger trzeba „zmusić”, żeby wyszła i coś zrobiła, a jej matka powinna przestać mówić w imieniu Ginger. Podobno uważał, że Ginger „poszukuje uwagi” i że rodzina zbyt łatwo jej ulega. Rodzina czuła, że ​​jego wizyty go irytowały go, a po kilku miesiącach powiedział, że nie może już dla nich nic zrobić. Na tym etapie Ginger nie przyjmowała żadnych leków i wydawała się być bardzo smutna. Wydawało się, że staje się coraz bardziej cicha, nie stara się jeść ani rozmawiać. Kiedy pierwszy raz spotkałam Ginger i jej otwartych, energicznych rodziców w ich domu, Ginger była ubrana, nawet z makijażem, i gotowa do rozmowy ze mną, co zrobiło na mnie duże wrażenie. Pamiętam, że spędziłam dużo czasu rozmawiając z nią o szczegółach tego, jak nie tylko wstała z łóżka, ale także ubrała się i włożyła dodatkowy wysiłek w nałożenie makijażu. Ta linia pytań dała mi pojęcie o wielu zasobach, które były już obecne u Ginger i mieliśmy punkt wyjścia, aby dotrzeć do jej preferowanej przyszłości. Zauważyłem podczas pierwszej wizyty, że mama Ginger była dość neurotypowa, ponieważ była bardzo dostrojona do emocji i sygnałów społecznych. Ponadto rodzeństwo Ginger było również otwarte, ekstrawertyczne, co samo w sobie jest piękne, ale sprawia, że ​​osoba z ZA wydaje się jeszcze bardziej niepełnosprawna, niż jest w rzeczywistości. Ojciec Ginger był bardziej do niej podobny, chociaż nawet on był bardziej neurotypowy w swoich poglądach niż Ginger. Kiedy spotykam rodzinę głównie neurotypową z jedną osobą, która ma ZA, jest to zarówno dobra, jak i zła wiadomość z mojego punktu widzenia. Dobra wiadomość jest taka, że ​​neurotypowi członkowie rodziny zwykle mają dobrą sieć wsparcia społecznego, są odporni i są w stanie walczyć o członka rodziny z ZA na wielu poziomach, aby uzyskać potrzebne wsparcie. Ze względu na ich umiejętności społeczne, łatwo i bardzo przyjemnie jest z nimi rozmawiać. Z drugiej strony, neurotypowi członkowie rodziny mają tendencję do oceniania osoby z zespołem Aspergera według własnych standardów. Otwarta natura wszystkich innych sprawia, że ​​osoba z zespołem Aspergera wydaje się czasami jeszcze dziwniejsza, niż jest w rzeczywistości. Niestety, neurotypowym członkom rodziny łatwo jest się bardzo zdenerwować rzeczami, które mówi osoba z zespołem Aspergera, ponieważ łatwo im odczytywać emocje w tym, co ma być stwierdzeniem faktów. W takich rodzinach osoba neurotypowa musi myśleć o wszystkim, co mówi i o wszystkim, co słyszy od osoby z zespołem Aspergera, i odwrotnie, ponieważ jej naturalne interpretacje i oczekiwania najprawdopodobniej nie będą słuszne. Tak było w przypadku Ginger i jej rodziny. Mama, która była główną opiekunką, bardzo szybko się denerwowała, gdy Ginger nie chciała się rano ubrać. Czuła, że ​​musi usprawiedliwiać zachowanie córki lub komentować je dość często, co mogło pogorszyć sytuację Ginger, bardziej niż było to konieczne. Powiedziała na przykład: „Nie mów tego!”, kiedy Ginger powiedziała, że ​​chciałaby umrzeć, co jest zrozumiałą pokusą dla każdego. Jednak Ginger lepiej zareagowała, kiedy powiedziałem: „Rozumiem, że teraz czujesz się tak źle, że chciałabyś już tu nie być”, ponieważ powiedzenie jej, żeby czegoś nie mówiła, było postrzegane jako atakowanie jej i tylko ją jeszcze bardziej rozgniewało. Częścią mojej preferowanej przyszłości dla rodziny było słuchanie mamy mówiącej rzeczy, które pokazywały, że akceptuje zachowania Ginger takimi, jakie są, zamiast dodawać emocji i sama się denerwować. Uważałem, że kiedy mama zacznie używać innych słów, aby rozmawiać z Ginger w chwilach stresu, będziemy zmierzać we właściwym kierunku. Skonsultowałem ten cel z Ginger podczas mojej trzeciej wizyty u niej i ironicznie zgodziła się, że czasami mama staje się „bardzo emocjonalna”. Ginger nie chodziła na spotkania, więc do domu przychodziły służby socjalne, ale potem Ginger nie zgodziła się na kolejne spotkanie, więc nigdy nie wrócili; Mama chciała, żeby przychodzili bez zapowiedzi, bo Ginger by z nimi rozmawiała, gdyby nie wiedziała, że ​​przyjdą. Nie robiliby tego jednak, ponieważ najwyraźniej byłoby to sprzeczne z jej prawem do decydowania o spotkaniach lub czymś takim. Mama wiedziała, że ​​jeśli pracownik socjalny powie „Idziemy tu dzisiaj”, Ginger pójdzie, ale jeśli zapyta „Chcesz…?”, Ginger powie, że nie. Jedną z rzeczy, które uważałam robić, w moim skoncentrowanym na rozwiązaniach sposobie, było słuchanie tego, co mama mówi, że zadziała, a następnie robienie tego w przekonaniu, że zna Ginger i na co Ginger zareaguje lepiej niż ja. Okazuje się, że mama miała rację prawie zawsze. Na sugestię mamy przyjęłam pomysł, żeby powiedzieć Ginger, że będę w okolicy w przyszły piątek i mogę wpaść, jeśli będę miała czas, po prostu na filiżankę herbaty i żeby sprawdzić, czy sytuacja się poprawiła. Wydawało się, że to działa, i zaczęłam dzwonić, kiedy „jechałam do stajni” (Ginger była fanką koni, tak jak ja) i zastanawiałam się, czy Ginger będzie mi towarzyszyć, żebym nie musiała iść sama. Podczas tych podróży, z dala od mamy i taty, Ginger z pewnością mówiła. Psychiatra byłby z niej zadowolony, gdyby miał taką możliwość. Ginger była świetną obserwatorką i wiedziała, jak bardzo mama i tata byli zdenerwowani jej zachowaniem. Właściwie ona sama była tym bardzo zdenerwowana, ale nie widziała, jak można by coś zmienić. Więc oto byłam, celując w moją ósmą wizytę u Ginger, która niedawno zaczęła przyjmować kolejne leki. Przybyłam trochę wcześniej, co przestraszyło nawet kota, który czekał na schodach, żeby wejść. Stojąc na schodach i wymieniając uprzejmości z kotem, usłyszałam trochę Ginger krzyczącej na mamę i tatę, zanim zapukałam do drzwi. Brzmiało to tak, jakby Ginger odmawiała spotkania się ze mną i groziła, że ​​wróci do łóżka. Gdy tylko zapukałam do drzwi, wszystko ucichło, a kot i ja wymieniliśmy spojrzenia, czekając na kolejne wydarzenie. Mama otworzyła drzwi, a Ginger uśmiechała się za nią. Jak szybko wszystko się zmieniło! Weszliśmy do salonu i podczas gdy mama robiła mi drinka, zapytałam Ginger, jak udało jej się tak szybko skończyć ze złością i tak uprzejmie się uśmiechnąć! Byłam pod wrażeniem nie tylko jej umiejętności, ale także motywacji. Sugerowało to, a ona potwierdziła, że ​​tak było, że martwiła się tym, co o niej myślę. Tego konkretnego dnia Ginger nie chciała ze mną wyjść, więc spędziłyśmy pół godziny, rozmawiając o rzeczach, które poprawiły się w ciągu ostatniego tygodnia. To była trudna rozmowa, ponieważ Ginger powiedziała, że ​​wszystko jest lepsze, jeśli cały dzień zostanie w łóżku, ale jej matce się to nie podobało. Ginger wstawała z łóżka, żeby iść do miasta z mamą, ale tylko do jednego sklepu, gdzie chciała kupić kilka takich samych płyt CD, które już miała w domu i których nigdy nie chciała słuchać. To również kończyło się irytacją mamy. W obecnym stanie smutku i niepokoju Ginger nie była w stanie próbować zrozumieć rzeczy z punktu widzenia swojej matki. Dlatego najlepszym sposobem działania wydawało się uspokoić sytuację i usunąć część silnych emocji z sytuacji. Było to trudne zadanie dla rodziny, ponieważ, jak sądzę, nie widzieli żadnej poprawy i martwili się, że Ginger może zostać „utknięta” w ten sposób do końca życia. Trudno jest robić małe rzeczy w ciągu dnia, gdy tak wielki niepokój cię przytłacza. Wszystko, czego potrzebowaliśmy, z mojej perspektywy skoncentrowanej na rozwiązaniach, to jedna mała zmiana, która odkleiłaby rzeczy i umożliwiła zaistnienie większych zmian. Niestety, ta jedna mała zmiana nie nadeszła podczas tej wizyty. Niepokój i płaczliwość Ginger trwały nadal, a najlepszym sukcesem, jaki mogłem stwierdzić, było to, że byłem wystarczająco elastyczny, aby być w pobliżu, gdy rodzina była w kryzysie, mogłem trochę uspokoić zachowanie kryzysowe, Ginger i ja mieliśmy całkiem sporo dobrych wizyt u zwierząt i głównie przyjemny czas, którego inaczej by nie miała. Ponadto, myślenie skoncentrowane na rozwiązaniach pozwoliło mi nawiązać z nią i jej rodziną relację roboczą, której nie udało się nawiązać innym profesjonalistom. Niestety, Ginger przestała mnie odwiedzać, zanim nastąpiły jakiekolwiek znaczące zmiany w jej nastroju. Zaprzestała agresji wobec rodziny i majątku, co było świetne, ale nadal była smutna. Jej rodzina zdecydowała, że ​​zrobią jej przerwę od widywania się ze mną (było to drogie), dopóki jej nastrój się nie poprawi.

Marge z kierownictwa

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Następna wizyta tuż za rogiem to kolejne spotkanie zespołu, tym razem z kierownikiem usług opieki domowej, liderem zespołu domu dla dwóch mężczyzn z autyzmem i pracownikiem socjalnym dla mężczyzn. Jednego z mężczyzn skierowała do mnie kilka dni wcześniej kierowniczka, ponieważ jego zachowanie wymykało się spod kontroli i nie wiedziała, co robić. Pamiętam, że poczułam się trochę przygnębiona, gdy skierowano mnie do mnie, ponieważ ta konkretna kierowniczka historycznie skierowała wiele osób mieszkających w jej rejonie. Nie słyszałam od niej od dłuższego czasu, chociaż stare łaskotanie w brzuchu powróciło, gdy tylko usłyszałam jej głos. Poprosiła, żebym spotkała się z nią i kilkoma innymi osobami, zanim umówię się na wizytę u tego mężczyzny w jego domu. Przybyłam i otrzymałam należyte poczęstunek i miejsce, zanim zaczęła się znana litania. Wymieniła to, co brzmiało jak każde trudne zachowanie, jakie może mieć jeden mężczyzna. Głównie wypiłam swoją filiżankę herbaty, kiwałam głową i wydawałam małe dźwięki, aby okazać współczucie dla jej sytuacji. Zadałam standardowe pytania: „Co by było inaczej, gdybym zrobiła właściwą rzecz?” i „Co daje ci pewność, że cokolwiek zrobię, cokolwiek zmieni?” i kilka innych rzeczy. Chyba minęła godzina, a ja nadal nie miałam jasnego, szczegółowego pomysłu, czego ode mnie chciała, ani co zauważyłaby, zakładając, że faktycznie mogłabym zrobić to, czego chciała. Wspomniała o niejasnych rzeczach – że głównym problemem było to, że personel opieki bezpośredniej nie pracował konsekwentnie, nie stosował się do jej rad i nie prowadził dobrej dokumentacji. Poczułam się trochę zablokowana, więc zrobiłam to, co zawsze robię, gdy czuję się zablokowana, i zadałam pytanie skalujące. „Marge (tak nazywała się menedżerka), w skali od zera do dziesięciu, gdzie zero oznacza całkowity brak pewności, a dziesięć absolutną pewność, jak bardzo jesteś pewna, że ​​ta sytuacja się poprawi?” Ku mojemu całkowitemu zdumieniu oznajmiła głośno: „Pięć”. „Pięć?! Ojej! Jesteś w połowie drogi!” Co daje ci tak wysoki poziom pewności siebie?’

Uśmiechnęła się i powiedziała: „Nie sądziłam, że piątka to bardzo dużo”. „Niemniej jednak coś daje ci całkiem sporo pewności, że personel zareaguje w odpowiedni sposób na tego dżentelmena. Co daje ci taką pewność?’ „Cóż”, powiedziała, „personel naprawdę ma na sercu dobro Stephena i jest naprawdę bardzo doświadczoną grupą pracowników. Naprawdę chcą, żeby było dla niego lepiej”. „To świetnie!” powiedziałam. Zapytałam liderkę zespołu o jej opinię, ponieważ pracowała z personelem w domu. Zgodziła się z oceną Marge i powiedziała, że ​​personel faktycznie wiedział, co zrobić, aby zapobiec trudnemu zachowaniu Stephena, i że w większości przypadków on w ogóle ich nie kwestionował. Marge była tym zaskoczona, ponieważ zapisy tego nie odzwierciedlają. Otrzymywała tylko raporty o incydentach, więc zbierała tylko informacje o rzeczach, które nie działały zbyt dobrze. Pracownik socjalny również otrzymywał te raporty i wspólnie zdecydowali, że zespół pracowników musi zrobić coś innego. Dlatego do mnie zadzwonili. „Więc Marge, jestem pod wrażeniem twojej obserwacji, że wszyscy są dokładni, że grupa pracowników ma na sercu dobro Stephena. Skąd o tym wiedziałaś?”

Marge opowiedziała mi kilka historii o rzeczach, które słyszała lub widziała, a które dobrze się ułożyły w domu dla Stephena. Po raz pierwszy mógł pojechać na długi weekend, odnowił kontakt z mamą, zaczął chodzić do grupy towarzyskiej i rozważał zajęcia na studiach na następny semestr. Lider zespołu dodał szczegóły do ​​wypowiedzi Marge, a druga połowa dwugodzinnego spotkania miała zupełnie inny charakter. Okazało się, że menedżer potrzebował, aby zespół pracowników zapisał plan opieki wystarczająco szczegółowo, aby ona i wszyscy inni wiedzieli dokładnie, jak reagować, jeśli będą ze Stephenem. Zgodziła się, że większość personelu wiedziała, jak się z nim komunikować, ale potrzebowała, aby wszyscy wiedzieli i musiała to zapisać. Liderka zespołu powiedziała, że ​​wie, że personel może to zrobić, i powiedziała, że ​​zorganizuje spotkanie zespołu, a także spotka się ze Stephenem i jego kluczowym pracownikiem i sporządzi szczegółowy plan opieki. Zapytałam, kiedy według niej powinnam pójść do domu i, znów ku mojemu zdziwieniu, zasugerowała, że ​​może to nie być konieczne, więc zadzwoni do mnie za miesiąc, aby dać mi znać, co się stało. Niespodziewanie przerodziło się to w jednorazowe spotkanie z bardzo przyjemnym wynikiem. To było pierwsze takie wydarzenie dla Marge i dla mnie.

Paddy policjant

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Moje kolejne spotkanie tego dnia było z policjantem, który zdiagnozował u siebie zespół Aspergera, i jego partnerem. Zgłosili się do mnie zarówno po formalne potwierdzenie diagnozy, jak i po kilka pomysłów, jak utrzymać ich związek, który był nękany jednostronnym brakiem emocji, słabą komunikacją i nadgorliwą matką (teściową dla partnera). Byli czarującym towarzystwem i wykazali się dobrze rozwiniętym poczuciem humoru. Formalne spotkanie diagnostyczne trwa zazwyczaj co najmniej dwie godziny, a ich preferowanym wynikiem wydatkowania czasu i pieniędzy była ta formalna diagnoza plus kilka pomysłów, jak naprawić ich związek. Zasugerowałem, abyśmy ustalili nasz limit na dwie godziny, a ja pogodzę oba cele najlepiej, jak potrafię. Ocenimy, jak przebiega treść spotkania mniej więcej w połowie. Jak się okazało, na wiele pytań diagnostycznych nie można było odpowiedzieć, ponieważ wymagały one informacji od kogoś, kto znał dobrego policjanta, gdy był bardzo młody, a niektóre pytania nie wymagały wielu wyjaśnień ani dyskusji, ponieważ ta para odrobiła pracę domową i zrozumiała naturę potrzebnych informacji. Udało mi się potwierdzić diagnozę, z zastrzeżeniem, że nie mam żadnych dowodów potwierdzających, że różnice społeczne i wyobrażeniowe były obecne od wczesnego dzieciństwa, ale że ogólnie rzecz biorąc, wydawało się, że AS byłoby odpowiednią diagnozą. Kwestie tego, jak naprawić, a następnie utrzymać dobrą relację, były jednak znacznie bardziej skomplikowane. Paddy, policjant, był skłonny do płaskich, faktycznych i uproszczonych stwierdzeń, takich jak „Nie kocham mojej matki”, co śmiało powiedział swojej matce kilka tygodni temu. Nie chciał, żeby go odwiedzała, i nie zamierzał jej odwiedzać, i bardzo chciał, żeby zniknęła ze jego życia. Gdy zrozumiałem sytuację, mama nie mogła pogodzić się z tym, jak jej syn mógł to powiedzieć, więc uznała, że ​​za wygnaniem z rodziny stoi żona jej syna, Cruella (nie jej prawdziwe imię). Wynikające z tego e-maile, SMS-y, telefony i listy sprawiły, że Paddy doświadczył skrajnego stresu i faktycznie zastanawiał się, czy kocha teraz swoją żonę. Powiedział, że był zdezorientowany rzeczami, które jego żona mówiła o jego matce i odwrotnie, i nie wiedział, jak powstrzymać kłótnie. W ogóle nie chciał już rozmawiać o tej sytuacji, ale Cruella była tak zrozpaczona jego matką, że chciała wyraźnego wsparcia od męża. Paddy nie wiedział, czego ona od niego oczekuje, i w tej chwili zauważał pewne niepokojące podobieństwa między matką a żoną. Policjant Paddy miał pewne zdecydowane poglądy na temat tego, jak ludzie powinni radzić sobie z lękiem. Uważał, że muszą „dotrzeć do źródła” problemów, wyeliminować źródło, a następnie zająć się sprawami. Nie zgadzał się na przyjmowanie leków przeciwdepresyjnych, które często wydają się pomagać osobom z ZA, ponieważ uważał, że wcale nie usuwają źródła problemu. Zarówno jego matka, jak i żona je przyjmowały, a on uważał, że pogarsza to sytuację zamiast ją poprawiać. „Więc chciałbyś dotrzeć do „źródła” tego, co jest nie tak?” zapytałem. „Cóż, tak” powiedział Paddy, „ponieważ tylko wtedy możesz zrobić to, co słuszne. Nie chcę tak żyć miesiącami, chcę, aby sytuacja została rozwiązana”.  „Ach” – powiedziałem – „gdyby sytuacja została rozwiązana, co by się zmieniło dla ciebie?” Paddy spojrzał na mnie, jakbym właśnie wypowiedział starożytne słowa czarów. „Co masz na myśli, mówiąc, co byłoby lepsze? Najwyraźniej nie czułbym się tak. Najwyraźniej nie musiałbym przychodzić do ciebie. Życie byłoby spokojniejsze”. „A dla ciebie?” – zapytałem cierpiącą Cruellę. „Co zauważyłabyś u Paddy’ego, gdyby sytuacja została rozwiązana?” Uśmiechnęła się i powiedziała: „Paddy nie poszedłby prosto do garażu (gdzie naprawia stary samochód), kiedy wraca do domu z pracy”. Zauważyłem, że te dwie osoby, podobnie jak wiele innych osób, które widzę, opisywały swoją preferowaną przyszłość w kategoriach tego, co by się nie wydarzyło, zamiast tego, co by się wydarzyło. Jednak brak problemu niekoniecznie jest rozwiązaniem. To, że Paddy nie poszedł bezpośrednio do swojego garażu, niekoniecznie oznacza, że ​​automatycznie robiłby coś lepiej. Nie „czucie się tak”, jak powiedział policjant, niekoniecznie oznacza, że ​​czuje się lepiej. Chciałem spróbować zrozumieć, co ich zdaniem się wydarzy, a nie to, co się nie wydarzy. Paddy dał mi już jedną wskazówkę, mówiąc: „Życie byłoby spokojniejsze”. „Paddy, gdyby życie było spokojniejsze, myślisz, że robiłbyś coś innego, zamiast iść do pracy do swojego samochodu, kiedy wracasz z pracy?” zapytałem. „Być może”, powiedział. „Gdybym wiedział, że Cruella nie będzie zadawać mi pytań i… tak bardzo mnie potrzebować, byłoby mi łatwiej być w jej pobliżu”. „Cruella, czy to byłby znak, że sprawy się poprawiają, gdyby Paddy spędzał z tobą więcej czasu, kiedy wraca do domu?” To właśnie zasugerowała wcześniej, ale tak naprawdę nie powiedziała, że ​​tego chce. „Tak”, powiedziała. „Gdybyśmy jedli razem kolację wieczorem, byłoby lepiej”. „O której?” „O której?” „O której porze dnia jadłbyś kolację?” Musieli to krótko omówić między sobą i okazało się, że najczęściej wracał do domu około 7:30. „Abyś myślał, że sprawy trochę się poprawiają, czy musielibyście jeść razem kolację każdego wieczoru w tygodniu?” Ponownie odbyli krótką dyskusję na ten temat i omówili inne zobowiązania, które mieli w ciągu tygodnia. Na razie ustalili jeden wieczór, wtorek wieczorem. „I wiemy, myślę, że aby zrobić to jak najlepiej, Paddy musi wiedzieć, że nie będziesz zadawać mu pytań ani „potrzebować” go tak bardzo, Cruella. Paddy, skąd będziesz wiedzieć, czy Cruella potrzebuje cię odpowiednio dużo?” „Nie wiem”, powiedział Paddy, poprawiając się na krześle. Zauważyłam, że Paddy wydawał się niezdolny nawet myśleć o rzeczach, na które nie było dobrej i złej odpowiedzi, i postanowiłam nie kontynuować tego w tym momencie, aby dokończyć identyfikację szczegółów tego, co było wymagane, aby zauważyli niewielką miarę sukcesu. „Cruella, czy masz jakieś pomysły, o czym ty i Paddy moglibyście porozmawiać, co mogłoby sprawić, że będzie mniej niespokojny lub zmartwiony tym, że go potrzebujesz?” „Cóż, to zabawne, co mówisz, Paddy” — powiedziała Cruella. „Nie jestem pewna, dlaczego myślisz, że tak bardzo cię potrzebuję…” „Myślę, że tak, ponieważ ciągle pytasz mnie, co zrobię z telefonami mojej matki. Ciągle pytasz mnie, czy myślę, że ona naprawdę cię nie lubi. Ciągle pytasz mnie, co powinnaś zrobić z tym lub tamtym lub inną rzeczą, a ja nie wiem!” Paddy przerwał jej z emocją. „Pytasz, pytasz i pytasz, aż będę musiała uciekać”. „Więc”, powiedziałam, „o czym któraś z was wolałaby rozmawiać?” W pokoju zapadła cisza, przerywana jedynie tykaniem zegara i stukaniem paznokci Cruelli. „Pogoda?” – zapytałam z nadzieją. „Wiadomości dnia? Sport? Liczba mandatów za przekroczenie prędkości wystawionych w ciągu typowego tygodnia? Seks? Narkotyki? Rock’n’roll?…” Oboje się uśmiechnęli. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, co interesuje ich oboje, i okazało się, że oboje lubią czytać popularnonaukowe magazyny, które można kupić w lokalnym supermarkecie. Magazyny te zawierały krótkie artykuły o nowych osiągnięciach w dziedzinie opieki zdrowotnej, fizyki, astronomii i różnych tematach. Ostatecznie zgodziliśmy się, że Cruella będzie kupować nowe wydania jednego z magazynów co dwa tygodnie, a ona wyróżni dwa artykuły, które będą mogły omówić przy kolacji we wtorek wieczorem. Kiedy sceptycznie podeszły do ​​tego pomysłu, zasugerowałam, żeby zaczęła rozmowę od słów „Tutaj jest napisane…”, a następnie przeszła do omówienia artykułu. Ostatnim zastrzeżeniem, jakie podałem, było to, że artykuły o zabijaniu teściowych, pozbywaniu się osób starszych, voodoo dla krewnych i reklamy domów opieki były zakazanymi tematami rozmów przy kolacji. Uzgodniliśmy, że po kolacji Paddy może udać się do garażu, jeśli będzie chciał. Resztę tygodnia mogli robić, jak chcieli, i tak poszli dalej. To, co zaczęło się od „Chciałbym, żeby się zamknęła” i „Chciałbym, żeby słuchał”, przerodziło się w jedną kolację w tygodniu z ustalonym tematem rozmowy. To rozwiązanie wyszło z ich ust, ponieważ nigdy nie wpadłbym na to jako na „leczenie” oparte na teorii psychologicznej. Byłem bardzo optymistycznie nastawiony, że jedna noc zamieni się w dwie noce i że będą żyć mniej więcej szczęśliwie. Nie odwiedzili mnie ponownie, więc czułem, że dałem im wszystko, co mogłem, za jednorazową ofertę. Chociaż bardzo chciałbym wiedzieć, jak się teraz czują, czasami jednorazowa oferta to wszystko, co dostajesz.

Spotkanie zespołu Setha

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Zostałem zaproszony na spotkanie planistyczne, na którym miałem podsumować kilka sesji z mężczyzną, Sethem, który wprowadzał zamieszanie w lokalnych służbach. Spotkania nie są moją mocną stroną, ponieważ dużo się kręcę i kręcę, a jeśli spotkanie trwa dłużej niż 20 minut, co jest powszechne w przypadku wszystkich spotkań. Zazwyczaj jako osoba z ZA uważam, że rzeczy, które mam do powiedzenia na spotkaniu, są niezwykle interesujące, ale czasami mam trudności z utrzymaniem koncentracji, gdy mówią inni ludzie. Myślę, że trafnie zastosowano do mnie określenie „ekscentryczny, ale przydatny”. Więc idę na spotkanie. Z przyjemnością powiem, że przygotowany z pisemnym raportem z naszej pracy, a także kilkoma zaleceniami dotyczącymi dalszej pracy, które Seth i ja omawialiśmy na naszym ostatnim spotkaniu. Nie mogę się doczekać spotkania z Sethem i poznania jego rodziny. Na spotkanie przyjeżdżają policjant, pracownik socjalny, psycholog i pielęgniarka zdrowia psychicznego, a także Seth, jego matka, ojciec i brat. Myślę, że frekwencja jest dobra, co mam nadzieję przekazuje Sethowi, że jest całkiem sporo osób zainteresowanych uzyskaniem wsparcia dla niego. Chociaż nie jestem oficjalnym gospodarzem spotkania, oferuję, że przyniosę wszystkim piwo, podczas gdy pracownik socjalny robi kserokopie na ostatnią chwilę. Lubię pomagać w praktyczny sposób, taki jak ten. Gdy już wszyscy się uspokoją, wszyscy milczą, czytając raport, który napisaliśmy z Sethem – oprócz mnie, oczywiście; ponieważ to ja go napisałem, nie muszę go teraz czytać, więc delikatnie i cicho podskakuję na moim obrotowym krześle i rymuję słowa w mojej głowie. Następnie poproszono mnie o podsumowanie raportu, co robię, rozmawiając głównie z Sethem, tylko po to, aby sprawdzić, czy to, co napisałem i podsumowałem, rzeczywiście jest reprezentatywne dla naszej pracy. Seth również się do tego przyczynia, a ja znów przypominam sobie, jaką jest czarującą, miłą i hojną postacią. Zaczynam od zwrócenia się do jego rodziny i powiedzenia czegoś w rodzaju: „Musisz być bardzo dumny z Setha, ponieważ pomimo pewnych różnic w sposobie przetwarzania informacji, utrzymał pracę i poradził sobie z wieloma trudnymi sytuacjami z wdziękiem i godnością. Oczywiste jest, że jako jego rodzina zrobiliście wiele rzeczy dobrze, a wasze wsparcie dla niego widać w jego charakterze”. Co to jest? Czy tata ma alergie, czy to łza w oku? Zapamiętuję to, ale nie komentuję. Następnie Seth, jego rodzina i ja rozmawiamy o tym, co powinno się stać, aby wesprzeć Setha. Inni tam wnoszą swój wkład i jest jasne, że znają Setha znacznie dłużej niż ja. Nie zdawałem sobie sprawy, że łączy ich tak długa historia, ale nie było też żadnego konkretnego powodu, dla którego ja też powinienem wiedzieć. Niektórzy obecni tam specjaliści powiedzieli mi, że rodzina Setha wydaje się dziwna i „trudna” i przypomniałem sobie to, gdy z nimi rozmawiałem, ponieważ uważałem ich za rozsądnych ludzi, którzy chcieli jak najlepiej dla swojego syna/brata. Szczególnie spodobał mi się brat, ponieważ wyraźnie znał Setha i wydawał się bardzo dobry w odczytywaniu mowy ciała Setha podczas całego spotkania. My, jak to mają w zwyczaju ludzie z dobrymi intencjami, od razu szukaliśmy rozwiązań, takich jak „Co powiesz na dołączenie do tej grupy?” lub „Co powiesz na pracę polegającą na robieniu tego czy tamtego?”, podczas gdy jego brat sprowadzał nas z powrotem do szczegółów życia Setha, które również wymagały uwagi. Uważał, że około dziesięciu godzin wsparcia tygodniowo od zrelaksowanego pracownika socjalnego byłoby pomocne w pomocy Sethowi w ustanowieniu codziennej rutyny w jego życiu. Mówił o tym, jak ważne jest zdrowe odżywianie, cieszenie się pójściem do sklepu po artykuły spożywcze, o tym, jak ważne jest, aby ktoś dawał Sethowi sygnał, aby rozmawiał z ludźmi w sklepie i aby „wyszedł z siebie” trochę bardziej. Uważałem, że brzmiał bardzo rozsądnie i na dobrej drodze. Podobało mi się również to, że rodzina Setha wydawała się naturalnie utalentowana w widzeniu szklanki jako do połowy pełnej, a nie do połowy pustej. To znaczy, że widzieli znaczne mocne strony Setha, a nie listę rzeczy, których nie potrafił zrobić, i chcieli wiedzieć, jak możemy pomóc mu rozwijać te mocne strony, zamiast skupiać się za bardzo na problemach. Krótko mówiąc, podobała mi się rozmowa z Sethem i jego rodziną, a także uczyłem się z wkładu innych obecnych. Generalnie całe spotkanie miało dla mnie pozytywny wydźwięk. Ojciec podziękował mi po spotkaniu, ponieważ docenił moje pozytywne nastawienie, powiedział. To była prawdziwa przyjemność, nie było potrzeby dziękować, ale i tak było miło. Uważałem, że spotkanie przebiegło dobrze i byłem naprawdę w dobrym nastroju. Seth i jego rodzina opuścili salę konferencyjną i muszę powiedzieć, że byłem całkowicie oszołomiony tym, co wydarzyło się później. Profesjonaliści w pokoju zaczęli mówić o tym, jak trudne było spotkanie. Uważali, że „całkowicie zboczyliśmy z tematu” i że tak naprawdę nie rozumiemy, jak poważne było zachowanie Setha. Ludzie, którzy przyznawali, że mieli o wiele większe doświadczenie z rodziną, uważali, że rodzina nie jest w stanie zrozumieć rzeczywistości problemów z zachowaniem Setha. Mieli również konkretne uwagi do mojego podsumowania naszej wspólnej pracy, mówiąc, że niektóre rzeczy w nim napisane, które były uwagami Setha, po prostu nie były prawdą. Ojej. Czułem się, jakbym uczestniczył w innym spotkaniu niż oni. Ta grupa upierała się, że Seth stanowił poważne zagrożenie dla siebie i, jak sądzę, dla innych osób, chociaż natura tych zagrożeń nie była dla mnie do końca jasna. Martwili się, że jego rodzina będzie zaangażowana w jego plan opieki, ponieważ był dorosły i jako taki rodzina nie musiała wiedzieć o jego planach opieki i podsumowaniach ocen. Jak powiedziałem, byłem oszołomiony pozornymi różnicami w naszych interpretacjach tego, co wydarzyło się podczas spotkania. Poprosiłem o szczegóły, ponieważ martwiłem się, że przegapiłem coś ważnego. „Co?!” zapytałem. „O czym rozmawialiśmy, co odbiegło od tematu?” „Cóż, ta część o codziennej rutynie, zakupach i wszystkim. Seth potrzebuje pracy i odrobiny presji, aby nie miał kłopotów i robił coś wartościowego w swoim życiu”. „Och. Teraz widzisz, powiedziałam, próbując się wytłumaczyć, „myślałam, że te pomysły są w zasadzie dobre, ponieważ ustalenie rutyny dla Setha prawdopodobnie byłoby bardzo pomocne, a osoby z ZA mogą potrzebować wskazówek, aby regularnie rozmawiać ze sprzedawcą w sklepie”. Cóż, oni nic z tego nie chcieli. Wymienili wszystkie usługi, które już wypróbowano z Sethem. Miał trenerów pracy. Kilka razy przeszedł terapię poznawczo-behawioralną i nie zrobił żadnej poprawy. Pracownik socjalny podkreślił liczbę kłótni, jakie miał z Sethem na temat tego, jak złe było jego zachowanie, i martwił się, że Seth tak naprawdę nie był zainteresowany zmianą swojego zachowania. W rzeczywistości jego brak motywacji do zmiany zachowania był problemem, uznali. Dziwne, pomyślałam. Nasze interwencje nie działają i jakoś Seth jest za to obwiniany. Powiedziałam w tonie, który, jak miałam nadzieję, był pomocny: „To wszystko oznacza, że ​​jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedniego wsparcia. Dobrze sobie poradziliście, próbując różnych rzeczy, i wiemy trochę o tym, co teraz nie działa, co jest pomocne. Myślę, że skłaniałbym się ku wysłuchaniu Setha i jego rodziny, co zadziała. Przecież przetrwali tak długo, więc wiedzą co i jak o tym, co działa, a co nie. To jest niemal wprost z książki skoncentrowanej na rozwiązaniach. Pracowałem zgodnie z filozofią, że ludzie najlepiej wiedzą, co ma dla nich sens, a co nie. Ponadto, po prostu dzięki przetrwaniu trudności, ludzie rozwijają umiejętności i mocne strony, które musimy zauważyć i nazwać, a następnie wykorzystać do rozwiązania bieżących problemów. Jeśli nie uznamy tych umiejętności, zostaną one pominięte i stracimy cenne zasoby. Myślałem też, że jeśli nasze profesjonalne „programy” dla ludzi nie działają, być może programy nie były właściwe i tak naprawdę nie jest to wina klienta. To nie jest przestępstwo dla profesjonalisty, dopóki uczy się z tego, co działa, a co nie. To po prostu głupie upierać się, że być może dlatego, że jesteśmy profesjonalistami, to, co sugerujemy, zadziała, jeśli tylko klient wystarczająco się postara, lub będzie wystarczająco dobry, lub cokolwiek innego. Jestem jednak pewien, że nie to myśleli ci specjaliści, ponieważ, patrząc na to z perspektywy dnia, takie myślenie jest szalone. Wyszedłem ze spotkania, szczerze zastanawiając się, co się właśnie wydarzyło i gdzie wszystko poszło nie tak. Poczułem się pokrzepiony, że kiedy rodzina i Seth tam byli, pojawił się pozytywny akcent, a jednocześnie nadal miałem wątpliwości, czy zostanie zakupione i wdrożone zrelaksowane, pozytywne wsparcie, aby pomóc Sethowi. Niestety, teraz byłem poza obrazem, więc rodzina i kochany Seth zatonęliby lub wypłynęli beze mnie. Wsunąłem im moją wizytówkę wraz z nowym dokumentem Departamentu Zdrowia „Lepsze usługi dla osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu” (Departament Zdrowia 2006), więc odeszli z pewnymi informacjami na wypadek, gdyby się przydały.

Fergus-of-the-fixed-views

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Kolejny na liście był Fergus-of-the-fixed-views, którego roszczeniem do sławy było to, że miał więcej diagnoz niż ciepłych obiadów; niektóre stawiane przez profesjonalistę, a niektóre przez siebie. Chodziłem do Fergusona przez około sześć sesji i byłem wyczerpany po każdej z nich. Fergus mieszkał sam w rodzinnym bungalowie bez personelu ani wsparcia rodziny. Zgodnie z jego różnymi schorzeniami kwalifikował się do wsparcia ze strony każdego możliwego zespołu zarówno w NHS, jak i w Social Services, jednak w czasie, gdy go poznałem, nikt nie pomagał mu w jakiejkolwiek rutynowej pracy. Otrzymywałem fundusze od lokalnego funduszu podstawowej opieki zdrowotnej w ramach tymczasowej pracy, którą wykonywałem, aby zastąpić innego psychologa na urlopie macierzyńskim. Fergus miał jednego przyjaciela, który mieszkał 70 mil dalej, i problemy wystarczające, aby oszukać wszystkie konie króla i wszystkich ludzi króla. Trudno mi było wiedzieć, od czego zacząć każdą sesję, ale Fergus zawsze wiedział, od czego zacząć i gdzie zakończyć każdą sesję, tak że szósta sesja była bardzo podobna do pierwszej, z coraz większym poczuciem, że tak naprawdę nie robimy żadnych postępów. Mimo to Fergus wciąż zgadzał się na wizytę, więc domyśliłem się, że moje wizyty muszą być przydatne. Fergus, mieszkając sam, wypracował sobie niepodważalne teorie na temat wszystkiego. Wiedział, dlaczego ludzie go nie lubią, wiedział, dlaczego usługi nie zapewniają mu wsparcia, wiedział, dlaczego firmy kredytowe go nękają, wiedział, dlaczego nie ma pracy i wiedział, dlaczego jest tak wyobcowany społecznie. Powodem tego wszystkiego było to, że nikt nie chciał mu dać dokładnie tego, o co prosił, i mam na myśli dokładnie to, o co prosił. Tematy, które wyłoniły się z naszych dyskusji, były podobne do „Jeśli X [wstaw nazwę dowolnego zespołu lub osoby] zamierza świadczyć mi usługi, to będą musieli zmienić swoje pomysły i okazać mi trochę szacunku”. Rzecz w tym, że X tak naprawdę nie musi niczego zmieniać, jeśli X nie chce, ale Fergus po prostu nie zaakceptował tego punktu widzenia. Inni ludzie muszą się zmienić, a wtedy będę „OK”. Próbował również zmienić kilka rzeczy we mnie, na przykład zabronił mi klikania długopisem, chociaż nie nalegał, abym robił wszystko po jego myśli, ani nie składał mi żadnych nierozsądnych próśb. Wydawał się traktować mnie trochę inaczej niż większość innych profesjonalistów. Więc jedną z dominujących rzeczy, które zauważyłem u Fergusona, było to, że wolał pozostać dokładnie takim, jakim jest, podczas gdy wszyscy wokół niego zmieniali swoje sposoby. Nasze rozmowy były pełne „utknięcia”, ponieważ odmawiał uginania się w swoich opiniach i poglądach na temat „tego, jak rzeczy musiały być”. Fergus powiedział, że ma zaburzenie osobowości. Miał również zespół deficytu uwagi. Miał miastenię. Miał depresję dwubiegunową. Miał zespół przewlekłego zmęczenia, ponieważ widział program telewizyjny o tym i rozpoznał objawy u siebie. Wątpił jednak, że ma ZA, a jeśli tak, to, jak powiedział, nie wpływało to na niego tak bardzo, jak inne rzeczy, które miał, więc chciał, aby usługi zignorowały ZA i po prostu dały mu coś na stres, depresję i dolegliwości fizyczne. Potrzebował laski, specjalnych kremów i maści, stołka do siedzenia i wielu ocen medycznych/psychologicznych. Miał alergię na dużo tkanin i słońce. Nie mógł spać. Zwolnił fizjoterapeutę, ponieważ nie zaoferował mu pięciu minut uśmierzających ból impulsów z maszyny, gdy ich o to poprosił. Powiedzieli, że mogą mu dać tylko trzy minuty impulsów, więc się rozstali. Był społecznie odizolowany i czuł, że mógłby być martwy w swoim mieszkaniu i nikt by się o tym nie dowiedział przez kilka dni. Zażądał zainstalowania w domu kabla alarmowego. Miał zaostrzenie przewlekłego zmęczenia poza godzinami pracy i złożył skargę, ponieważ NHS Direct nie wysłał natychmiast lekarza do jego łóżka. Ponieważ firmy obsługujące karty kredytowe i banki uprzejmie udzieliły mu wielu kredytów, miał dziesiątki tysięcy funtów długu, a mimo to czuł, że potrzebuje nowego systemu komputerowego. Chciał, abym wszczął procedurę składania skarg przeciwko znanemu sklepowi, ponieważ odmówili mu kredytu, gdy sprawdzili jego referencje kredytowe i uznali je za niezadowalające. Kochanie, nasze sesje były szybkie i pełne furii. Mój plan gry polegał na kurczowym trzymaniu się zasad skoncentrowanych na rozwiązaniach, mimo że byłem psychicznie miotany i bity na każdej sesji. Miałem silne poczucie, że muszę wykonywać wymyślne ruchy nóg, uniki, pchnięcia i parowania, zachowując czujność przez każdą sekundę każdej minuty każdej długiej godziny, którą z nim spędziłem. Fergus chciał, żeby było inaczej i, na litość boską, był gotów walczyć z każdym, kogo spotkał, żeby upewnić się, że ludzie wiedzą, czego chce. I nie był żadnym mięczakiem, jak szybko odkryłam. Potrafił mnie przechytrzyć, przechytrzyć i wyprzedzić, nie robiąc przy tym ani odrobiny potu. Mimo to wytrwaliśmy razem. Lokalne służby próbowały odpowiedzieć kilka razy, ale najwyraźniej uznały, że nie da się pracować w ramach Fergusa o ustalonych poglądach. Myślę, że to były zasady skoncentrowane na rozwiązaniach, polegające na używaniu własnego języka klienta, niezachwianej wierze, że klient współpracuje najlepiej, jak potrafi w danym momencie, i absolutnej wierze (z wiarą dziecka?), że ludzie wiedzą, co się dla nich sprawdzi, a co nie. To były główne pasy bezpieczeństwa, którymi się zabezpieczyłam, siadając na kanapie, żeby rozpocząć nasze dyskusje. Pasy bezpieczeństwa nie powstrzymały mnie przed kołysaniem się z niepokoju, które przemianowałam na „głębokie skupienie”, kiedy Fergus zapytał mnie wymagającym, głośnym głosem, dlaczego się kołyszę. Więc po raz siódmy szedłem podjazdem do jego bungalowu.

„Czy masz dla mnie jakieś dobre wieści?” zapytał, zanim zdążyłem zamknąć za sobą drzwi. Nigdy nie wiedziałem, jakiej odpowiedzi chciał, gdy o to pytał. Czasami po prostu mówiłem „nie”, czasami mówiłem

„Wiadomości? Co z nimi?”, a czasami mówiłem „Tak. Dziś mnie nie przejechał”. Za każdym razem odpowiadał tak samo. Z rękami na biodrach, przewrócił oczami w niebo i powiedział „Wiesz, o co mi chodzi” (ja nie wiedziałem, szczerze mówiąc), „Czy słyszałeś coś od banku/lekarza/psychiatry/neurologa/oskrzelarza/pracownika socjalnego/mechanika/hydraulika itd.” Nigdy nie byłem w stanie odpowiedzieć na to twierdząco. Kiedyś próbowałem odpowiedzieć na to pytanie, zanim je zadał, po prostu żeby zobaczyć, co się stanie, ale on kontynuował, jakbym nic nie powiedział i mimo to zadał pytanie. To sprawiło, że zastanawiałem się, czy celem pytania nie było w ogóle zadanie pytania. Celem pytania mogło być coś w rodzaju zasygnalizowania rozpoczęcia sesji, pomocy w uporządkowaniu myśli lub coś innego przydatnego dla niego. Kiedyś zapytałem go, dlaczego zawsze zadaje mi to pytanie jako pierwsze, a on zatrzymał się jak wryty (zawsze chodził w tę i z powrotem, kiedy mówił) i powiedział: „Wiesz, dlaczego o to pytam”, a zanim mogłem to kontynuować, wpadłem z nim w kolejną dziurę i uwikłałem się w znajomy scenariusz, w którym kolejna niczego niepodejrzewająca osoba wyrządziła mu krzywdę. „Masz dla mnie jakieś dobre wieści?” odparłem podczas tej siódmej wizyty. „Powiedz mi, co się poprawiło od mojej ostatniej wizyty”. (Proszę, o proszę, dodałem w myślach, proszę, powiedz mi, że coś się poprawiło…) Niestety, nie było żadnej poprawy w zachowaniu społeczeństwa, z której moglibyśmy się wspólnie cieszyć, i z pewnością nie było żadnej zmiany w jego własnym zachowaniu, ale to i tak nie było przedmiotem dyskusji, prawda? Nasza siódma wymiana zdań przebiegała bardzo podobnie do pierwszej. „Boże, Fergus. Jak sobie radzisz ze wszystkimi tymi rzeczami, które idą źle?” To szczere pytanie z mojej strony, ponieważ dawno temu zostałbym zmiażdżony, żyjąc według jego interpretacji życia. „Wiesz, jak sobie radzę!” Zawsze przypisywał mi wiedzę o najbardziej niesamowitych rzeczach, o których przysięgam, że nie wiedziałem. Może powinienem był czuć się tym pochlebiony, zamiast lekko zdezorientowany.

„Przypomnij mi”.

„Wpadam w depresję, nie śpię, płaczę każdej nocy, chcę się zabić, choruję! A ty byś nie zrobił?”

„Tak, Fergus. Pewnie bym tak zrobił. Powiedz mi więc, gdybyśmy razem mogli zrobić tylko to, co trzeba i naprawić choć jedną z tych sytuacji, co byłoby dla ciebie lepsze?”

„Po pierwsze, nie byłbym społecznie wyizolowany. Ludzie przychodziliby, żeby mnie wesprzeć. Ludzie, którzy mnie słuchali i robili to, czego chciałem.’

„Więc gdybyśmy znaleźli odpowiednich ludzi, którzy mogliby cię wysłuchać i zrobić to, czego chcesz, co by się w tobie zmieniło?”

„Powiedzmy to tak, Vicky” — powiedział, jakby rozmawiał z dzieckiem — „byłbym szczęśliwy”. Następnie mistrzowsko porwał mnie do dyskusji o czyichś przewinieniach. Bardzo starałem się skupić na szczegółach tego, co byłoby lepsze, gdybyśmy robili właściwe rzeczy, ale on miał silniejszą osobowość i był bardziej ulotny ode mnie, a mój mózg (ponownie) skończył w spoconej kupie łapiącej powietrze. Byłem wdzięczny w tych chwilach za jego ciągły monolog, ponieważ mogłem zrobić mentalny postój Formuły 1, zmienić koła i nasmarować łapiący oddech mózg, gotowy na spróbowanie czegoś innego w następnej części sesji.

„Co w tobie, Fergus, pozwala ci radzić sobie z całą tą izolacją?” — zapytałem. Ponownie, jak w przypadku wszystkich pytań skoncentrowanych na rozwiązaniu, to pytanie zrodziło się z autentycznego zainteresowania, ponieważ ten człowiek w jakiś sposób zbudował siłę armii. „Radzę sobie, bo muszę, bo nikt mi nie pomoże…” Wtrącam się szybko, ponieważ czuję, że wciąga mnie w kolejną ciemną dziurę, w której ktoś nie robi tego, czego on chce. Być może trochę lekkomyślnie pytam „Dlaczego? Dlaczego musisz sobie radzić? Dlaczego nie przestaniesz sobie radzić?” Ponownie przewraca oczami do bogów i mówi: „Powiedzmy to tak, gdybym nie radził sobie każdego dnia, to już bym nie żył. Byłbym martwy, gdybym nie miał nadziei, że pewnego dnia to rozwiążemy”. „Masz nadzieję?!” mówię z zbyt dużym zdziwieniem w głosie. „Powiedz mi [proszę], co daje ci nadzieję, że możemy to rozwiązać?” „Muszę mieć nadzieję! To wszystko, co mi zostało!” „Tak. Widzę to. I cieszę się, że masz nadzieję. Zastanawiałem się tylko, czy mógłbyś wskazać coś, co daje ci tę nadzieję? Czy uważasz, na przykład, że służby faktycznie chcą ci pomóc? Czy uważasz, że pomogłyby, gdyby wiedziały, co robić? Może?” „Myślę, że pomogłyby, gdybym po prostu zaakceptował wszystko, co zrobią. Tak myślę. Nie sądzę, żeby ludzie lubili, kiedy mówię im, co chcę, żeby zrobili. Myślę, że po prostu mam brać to, co dają, i to lubić”. Ach. Tak. „Fergus, myślę, że masz rację. Myślę, że ludzie są przyzwyczajeni do udzielania wsparcia w określony sposób, stosując określone zasady, i mogą być zaskoczeni, gdy poprosisz o coś innego. Co jest lepsze, Twoim zdaniem: a) przyjąć jakąkolwiek pomoc, aby nie być odizolowanym społecznie czy b) odmówić jakiejkolwiek pomocy, ponieważ nie jest ona dokładnie taka, jakiej chcesz?” „Lepiej odmówić pomocy, której nie chcę. Jak ludzie mogą oczekiwać, że skorzystam z pomocy, jeśli nie rozumiem, dlaczego jest ona udzielana, jak długo będzie udzielana lub kto będzie jej udzielał? A jednak nikt nigdy nie potrafi mi udzielić odpowiedzi na te pytania. Ludzie myślą, że potrafię zrobić o wiele więcej rzeczy, niż w rzeczywistości potrafię zrobić, wiesz. Ludzie nie wierzą, że potrzebuję pomocy, aby zrobić zakupy spożywcze, chociaż mówię im, że potrzebuję pomocy. Ludzie nie wierzą, że potrzebuję pomocy, aby posprzątać lub zorganizować mieszkanie, albo że potrzebuję pomocy przy wymianie żarówek lub przy najprostszych rzeczach. Jestem złapany między udawaniem kompetentnego, żebym ciągle musiał udowadniać, jak niekompetentny jestem, a nie mogę tego udowodnić w sposób satysfakcjonujący służby. I to nie jest przyjemne!” „Cóż. Wydaje mi się, że jesteś w naprawdę kiepskiej sytuacji.’ To, co mówi Fergus, ma sens, ale nie działa, żeby zapewnić mu przyszłość, jakiej pragnie. Jest w pułapce między usługami, która jest aż nadto dobrze znana osobom z autyzmem.

Śmieje się. „Podoba mi się, że mówisz tak bezpośrednio. Inni ludzie próbują przekonać mnie, że usługi słuchają i zapewniają to, czego chcę, i są… jak to się mówi… skoncentrowane na osobie. Ale tak nie jest. Przynajmniej nie w kwestii mnie. Muszę walczyć cały czas i nie chcę walczyć cały czas, ale nie chcę też się poddać i po prostu zaakceptować mniej, niż na co zasługuję.” „Do diabła. To musi być piekło, co?” „Tak. Tak jest naprawdę.” „Więc tak. Nie wiem, co zrobić, żeby ci zapewnić usługi, których chcesz. I jak dotąd mówisz, że to, co próbowałeś zrobić, co w istocie polega na zmuszaniu ludzi do dawania ci tego, czego chcesz, mówisz, że to nie działa, więc musimy zrobić coś innego, tylko nie wiemy dokładnie, co robić. Czy powiedziałbyś, że to prawda? Znowu się śmiejąc: „Powiedziałbym, że to całkiem uczciwe podsumowanie, tak”.

„Cóż, na razie nieważne, co robimy, udawajmy, że przypadkowo zrobimy absolutnie właściwą rzecz w ciągu następnego tygodnia. Co będzie pierwszą rzeczą, którą zauważysz, która powie ci, że sprawy się poprawiają?” To wersja prostego preferowanego pytania o przyszłość, które jest w pewien sposób powiązane z pytaniem o cud. Tego typu pytania nie odniosły sukcesu w generowaniu szczegółów tego, co Fergus chce zmienić w swoim życiu, więc jeśli to uproszczone ogólne pytanie przyniesie rezultaty, mogę zdecydować się na więcej szczegółów. „Powiedzmy to w ten sposób, nie byłbym cały czas tak chory”. Co?! Czy moje uszy mnie mylą, czy Fergus właśnie dał mi wielką wskazówkę, jak odwrócić rosnącą listę skarg i dolegliwości? „Masz na myśli, że gdybyśmy zrobili to, co trzeba, zacząłbyś czuć się lepiej fizycznie i być może nie musiałbyś tak często odwiedzać swojego lekarza rodzinnego?” „Być może, ale na razie to za dużo, żeby na to liczyć”. Fergus znowu dał mi tutaj pomysł, jak te częste zboczenia w czarną dziurę skarg na innych ludzi są jego najlepszym sposobem na współpracę ze mną. Teraz mogę sprawdzić z nim, czy nie skieruje rozmowy z powrotem na te skargi, ponieważ wyobrażanie sobie przyszłości bez wszystkich tych skarg jest zbyt przerażające lub „za dużo, żeby na to liczyć na razie”. Jeśli tak jest, mogę być trochę spokojniejszy w kwestii tych dygresji, ponieważ stanowią one nic więcej niż odrobinę przestrzeni do oddychania, którą Fergus sobie daje. Skonsultowałabym się z nim, czy czas, który poświęcamy na dokładne określenie, co dokładnie zmieniłoby się w jego nowym życiu, bez problemów, będzie się zwiększał, gdy nabierze on pewności, że faktycznie może osiągnąć to nowe życie. Z doświadczenia wiem, że o wiele przyjemniejsza i bardziej produktywna jest rozmowa o zwiększaniu czegoś pozytywnego, jak pewność siebie, niż ciągłe rozwodzenie się nad zmniejszaniem czegoś negatywnego, jak skargi na różne i rozmaite osoby. I wiesz, mimo że ćwiczy moje zdolności umysłowe, mimo całej swojej chełpliwości i „powiedzmy to tak”, tak naprawdę lubię tego człowieka. Czuję się bardzo niekompetentna, kiedy jestem z nim, i widzę, że jest silną, wartościową postacią, która w większości traktowała mnie z szacunkiem. Mimo to nadal czuję ulgę, kiedy nasz czas się kończy (oczywiście woli dwugodzinne sesje od bardziej typowych godzinnych sesji) i mogę wrócić do ciszy mojego samochodu. Mówię cicho, ale tak naprawdę słyszę, jak kawałki mojego mózgu chlupoczą. Ruszam do domu i zastanawiam się, czy są jakieś oznaki małych sukcesów z drogim Fergusem. Pytam drzemiącą terapeutkę w mojej głowie, co zauważy, kiedy Fergus będzie o krok lepiej. Terapeuta psychiczny budzi się i mówi: „Kiedy pozwala ci dokończyć zdanie bez przerywania; kiedy rozmawia ciszej, zamiast przesłuchiwać wszystko, co mówisz; kiedy zaczyna sesję, mówiąc, że miał dobry tydzień…” Przestań! Mówię jej, że chciałam tylko jednego… Nadal zauważam, że udało mi się dokończyć kilka zdań dzisiaj i dowiedziałam się, że liczne i różnorodne rozrywki mogą spełniać ważną potrzebę utrzymania powolnego tempa zmian. I zauważam z humorem i rozpaczą, że siedem sesji to więcej niż jakikolwiek inny terapeuta kiedykolwiek z nim wytrzymał. Muszę mu zaufać, jeśli mam pozostać skupiona na rozwiązaniach. Kończę dzień w domu, odpowiadając na e-maile i telefony oraz otrzymując bardzo potrzebną terapię „futrzaną” od moich zwierząt. Ani razu nie mówią „Pozwólcie, że powiem to w ten sposób…”, co bardzo doceniam.

Sam na okresie próbnym

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Zaczyna się kolejny tydzień. Po tym, jak konie wychodzą, pies wchodzi, a kot sam się zadowala, jadę zobaczyć Sama, moją pierwszą osobę z zespołem Aspergera w tym tygodniu. Sam został mi skierowany przez swojego pracownika socjalnego. Ma całkiem imponującą historię jako seryjny przestępca z przestępstwami bez użycia przemocy, za co sąd nakazał mu również skorzystanie z „poradnictwa”. Jego kurator nie wie, co robić, ale pracownik socjalny z zespołu wsparcia Sama uważał, że Sam może mieć zespół Aspergera, więc zastanawia się, czy mogłabym spotkać się z Samem i sprawdzić, czy poradnictwo może pomóc. Oczywiście, że tak, więc właśnie tam zmierzam w ten deszczowy poniedziałkowy poranek. Deszcz pada jeszcze mocniej, gdy staje się jasne, że w pobliżu biura, w którym mam spotkać się z Samem, nie ma miejsc parkingowych. Przemoczony, wchodzę do recepcji, gdzie radosna kobieta prowadzi mnie do poczekalni i przedstawia Samowi. Wbiega po dwóch piętrach schodów, Sam wykonuje dość galantny gest „za tobą”, a ja kapię, chlupię i piszczę za nią. Kiedy rozsiadamy się w pokoju, w którym rozbrzmiewa echo, zauważam, że Sam nie nawiązuje kontaktu wzrokowego. Siedzi, wydaje się, nieco ponury, z zaokrąglonymi ramionami, luźno splecionymi dłońmi i wpatrzony w dywan. Obracam krzesło i patrzę na niego z kapiącą miną.

„Niezbyt ładna pogoda dziś rano. Długo czekałeś na moje przybycie?”

„Nie” mówi, patrząc na swoje palce.

„Cóż” mówię „chyba wiesz, że Richard, twój pracownik socjalny, poprosił mnie, żebym się z tobą spotkał, ale nie jestem pewien, o czym powinniśmy porozmawiać. Masz jakieś pomysły?”

Cisza. „Czy jest coś konkretnego, o czym chciałbyś, żebyśmy dzisiaj porozmawiali?” To typowy początkowy gambit skoncentrowany na rozwiązaniu, ponieważ jestem zainteresowany rozpoczęciem konstruowania jakiegoś rodzaju planu z Samem na godzinę, którą spędzimy razem. Chcę wiedzieć, co będzie musiało się wydarzyć podczas naszej rozmowy, aby poczuł, że jego czas został dobrze wykorzystany.

Cisza. (Sam, myślę sobie, nie przeczytał podręcznika skoncentrowanego na rozwiązaniu i nie zna zasad!) Zajmuję się niewygodną i trudną sytuacją płatności, ponieważ Sam musi sam zapłacić za te sesje, mimo że sąd nakazał mu skorzystanie z poradnictwa, a pracownik socjalny umówił spotkanie. Mówi, że chętnie mi zapłaci i że ma trochę pieniędzy, które może wykorzystać na ten cel. Zauważam, że jest niefortunne, że sąd może wymagać czegoś, co nie jest dla niego swobodnie dostępne. Myślę, że to jest nieuczciwe, że sąd mówi, że musi to zrobić i że musi za to zapłacić, niezależnie od tego, czy uważa to za przydatne. Wzrusza ramionami. Sam nie jest szczególnie wylewny, ale okazuje się, że został aresztowany za drobną kradzież, obnażanie się i, co dziwne, za śmianie się z policjanta, gdy był przesłuchiwany w sprawie innego przestępstwa. To ostatnie przestępstwo zostało nazwane „stwarzaniem uciążliwości publicznych” lub czymś podobnym. Miał problemy z policją od czasu do czasu odkąd miał szesnaście lat, a teraz ma prawie trzydzieści. Podczas jego niedawnego stawiennictwa w sądzie zasugerowano mu, aby udał się na kolejne badanie psychiatryczne w celu sprawdzenia, czy ma zespół Aspergera, na które należycie się udał. Zapytałem go, jaki był wynik tego, a on wzruszył ramionami i powiedział: „Ten mężczyzna powiedział, że ZA nie może być zdiagnozowane u dorosłych, ponieważ mogą kłamać o objawach. Mówi, że ludzie używają ZA, aby uniknąć odpowiedzialności za swoje złe zachowanie. Mówi, że chcę nadal popełniać przestępstwa”.

„Ach, tak, cóż, czy ma rację?”

„Nie wiem”.

„Cóż. Ja też nie”. W tej kwestii moja głowa jest naprawdę pusta, ponieważ czekam, aż Sam powie mi, dokąd nasza rozmowa powinna zmierzać dalej. Tylko Sam nie wie, gdzie to powinno być, więc proszę go, żeby opowiedział mi trochę o sobie. Okazuje się, że Sam był kiedyś krótko żonaty, ale nie miał dzieci. Jego żona, z którą był przez 12 miesięcy, poprosiła go o rozwód około pięć lat temu. Od tamtej pory mieszka sam, a niektóre problemy związane z przestępczością znów wyszły na wierzch. Najwyraźniej był złodziejem, obnażającym się, uciążliwym publicznie przed ślubem, ale po ślubie był tylko obnażającym się uciążliwym publicznie. Przez rok, w którym był żonaty, w ogóle nie popełnił przestępstwa. Jestem zainteresowany tym wyjątkiem od problemu, ponieważ cokolwiek działało, aby utrzymać go z dala od systemu wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, będzie warte poznania, ale odkładam to na później, aby nie przerywać jego opowieści. Sam mówi, że jego ostatnia praca była w supermarkecie, ale stracił ją około cztery lata temu podczas powtarzania każdej innej pracy, jaką miał, więc rozsądnie niechętnie próbuje ponownie pracować.

Opowiada znaną historię o rozpadzie zatrudnienia z powodu problemów w dogadywaniu się ze współpracownikami. Czuł, że z niego kpią i myślał, że go nie lubią. Mimo to, mimo że przebywanie ze współpracownikami było dla niego niekomfortowe, udało mu się chodzić do pracy, wykonywać pełną zmianę i nie brać urlopu chorobowego. Zauważam, że to wymaga niezwykłego zaangażowania i siły. Zbywa tę uwagę wzruszeniem ramion, więc zostawiam ją wiszącą w powietrzu. Widzę, że jest cichym, łagodnym mężczyzną i wydaje się, że naprawdę chce robić właściwe rzeczy, ale nadal pojawia się w niewłaściwych miejscach o niewłaściwym czasie i popełnia spektakularne błędy, odczytując społeczne sygnały innych. Opowiada o niewielu przyjaciołach z dzieciństwa, z wyjątkiem jednego lub dwóch chłopców, z których jeden zrobił karierę na kradzieży i nadużywaniu substancji psychoaktywnych. Opowiada historie o tym, jak ci chłopcy rzucali mu wyzwanie, aby coś zrobił, i mówi, że tak po raz pierwszy zetknął się z systemem wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych. Na szczęście uniknął kary pozbawienia wolności i mówi, że wie, że jeśli będzie dalej łamał prawo, może trafić do więzienia, a on naprawdę nie chce tego robić. Zauważa również, że czasami trudno jest dokładnie wiedzieć, kiedy łamie prawo, a kiedy nie. Jest zaskoczony, tak jak ja, że ​​śmiech w obecności policjanta może przysporzyć mu takich kłopotów. Mówi, że śmiał się, ponieważ „był cholernie przestraszony i nie wiedział, co robić”. Był zaskoczony, gdy odkrył, że się śmieje, ponieważ w tamtym momencie z pewnością nic nie wydawało mu się zabawne. Policja uznała to za naruszenie porządku publicznego i zakłócenie porządku publicznego. Jestem pewien, że policjant, który brał udział w tej sprawie, opowiedziałby inną historię, ponieważ prawdopodobnie myślał, że Sam go prowokuje lub nie traktuje poważnie, śmiejąc się. Na tym etapie jednak bardziej interesuje mnie rzeczywistość, którą Sam sobie wykreował, niż to, co mógł myśleć policjant. Sam zaczyna nawiązywać ze mną dobry kontakt wzrokowy około 15 minut po rozpoczęciu naszej sesji, gdy pytam, jak radzi sobie z tą trudną historią. Mówi, że odwiedza prostytutki, z których niektóre biorą narkotyki, chociaż sam tego nie robi. Kiedyś odwiedzał też swojego przyjaciela włamywacza, ale ten mężczyzna jest teraz zamknięty, więc nie chodzi do niego. Mówi, że ma też „dziwactwa”, którym oddaje się, gdy jest sam w domu, i daje mu to pewną satysfakcję i ulgę. „Jak pomaga mu oglądanie prostytutek?” pytam. „Cóż, miło jest mieć towarzystwo”, mówi rozsądnie. „Lubię z nimi rozmawiać, ale nie wszystkie chcą rozmawiać. Potrafię powiedzieć, kiedy ktoś chce porozmawiać, a kiedy chce po prostu mieć to już za sobą”. Ponieważ słucham mocnych stron i umiejętności, zauważam w myślach, że może to być oznaką empatii lub odczytywania języka niewerbalnego, czego osoby z ZA nie powinny umieć robić. „Nie sądzę, żeby wiele z nich znalazło mężczyzn, którzy naprawdę chcą ich słuchać. Prawdopodobnie jesteś pod tym względem zaskoczona. Czy ich słuchasz?” – pytam z lekkim zaskoczeniem w głosie. „O tak. Są bardzo interesujące i jest kilka, które doceniają czas, jaki poświęcam na słuchanie ich. Oczywiście są też inne, które kradną ci pieniądze; mają tendencję do mówienia trochę mniej”. Uśmiechamy się na to niedopowiedzenie. Pytam, gdzie nauczył się być tak dobrym słuchaczem. Jestem również zainteresowana tym, jak odróżnia kobiety, które chcą rozmawiać, od tych, które tego nie chcą, ponieważ zauważam, że będzie to wymagało odrobiny odczytywania sygnałów od nich, czego osoby z autyzmem nie powinny być w stanie robić. Mówi o tych rzeczach znacznie swobodniej. Jego kontakt wzrokowy jest nadal niezwykły w swojej intensywności, ponieważ patrzy na mnie w upiorny sposób, gdy mówi o czymś interesującym, ale angażuje się ze mną lepiej niż na początku. Zauważam również, że na jego twarzy pojawia się uśmiech lub dwa, gdy mówi. Jego preferowaną przyszłością jest powrót do „normalności”. Dalsze pytania o to, co dla niego oznacza „normalność”, ujawniają, że chciałby mieć dziewczynę i kilku innych przyjaciół, z którymi mógłby spędzać czas. Teraz nie ma żadnych przyjaciół i spędza czas albo z prostytutkami, albo sam. Nie widuje już swojej rodziny, chociaż pamięta o nich na urodziny i Boże Narodzenie. Podobnie oni pamiętają jego, ale wydaje się, że to jest koniec ich kontaktu. Mówi, że gdyby miał dziewczynę i innych przyjaciół, czułby, że gdzieś należy i czułby się akceptowany. Miałby też kogoś, kto pomógłby mu zrozumieć takie rzeczy, jak dogadywanie się z ludźmi. Powiedział, że jego żona w zasadzie zajmowała się sprawami towarzyskimi, a bez niej znów był poza zasięgiem. Wydaje się zaskoczony, że nadal może mieć tyle problemów z policją i sąsiadami, teraz, mając prawie 30 lat, co miał, gdy miał 16 lat. Mówi, że martwi się, że jest w rzeczywistości bardzo głupi z powodu tych powtarzających się trudności, chociaż jest wiele oznak inteligencji, które jestem w stanie zauważyć. Jego preferowana przyszłość również obejmowała znalezienie pracy. W odpowiedzi na moje poszukiwania szczegółów na temat tego, co działało w jego poprzednim zatrudnieniu, zauważył, że był pod wieloma względami dobrym pracownikiem, ponieważ nigdy nie miał zwolnienia lekarskiego, zawsze był na czas, pracował, kiedy powinien pracować i robił przerwy, kiedy powinien. Przestrzegał wszystkich zasad i szybko nauczył się tej pracy. Wszystko się rozpadało, powiedział, kiedy czuł, że wszyscy na niego patrzą, a on nie wiedział, co robić. Czuł, że wszyscy wiedzą, że ma kłopoty z powodu obnażania się lub kradzieży i wpadł w taką panikę, że wyszedł z kilku prac i nigdy nie wrócił. Od tego czasu jego pewność siebie spadła i teraz nie był w stanie nawet wyjść do pubu ze strachu, że ludzie będą na niego patrzeć lub ze strachu przed naiwnym zrobieniem czegoś, co przyciągnie uwagę policji.

„Więc”, podsumowałem, „twoja preferowana przyszłość obejmuje posiadanie partnera, dwóch lub trzech innych przyjaciół i pracę, w której czujesz się szczęśliwy i bezpieczny?”

„Tak. Myślę, że to tyle.’

‘Myślę, że dobra przyszłość dla ciebie oznaczałaby również brak

kontaktu z policją?’

‘No cóż…oczywiście.’

‘Czy możesz mi zatem powiedzieć, w jaki sposób te przestępstwa ci pomogły?’

‘Eee…co?” zapytał.

‘Cóż, kradzież zdarzyła się tylko kilka razy w wieku od szesnastu do dziewiętnastu lat – czy tak?’

‘Tak, to brzmi w porządku.’

‘A to publiczne szantażowanie, śmianie się z policjanta, na pewno nie było czymś, co zrobiłeś celowo?’

‘Nie. Nie, nadal nie rozumiem, co tam poszło tak źle.’

‘Ale to miganie było bardziej długoterminowe niż cokolwiek innego, zauważyłem. Myślę, że moje pytanie brzmi, co uważasz za pomocne w miganiu?’

‘Nigdy wcześniej o tym nie myślałem.’ Poświęca trochę czasu na przemyślenie tego, zanim mówi: ‘Myślę, że czuję się silny i mam kontrolę, kiedy to robię. A ja jestem sama, więc nikt mnie nie zdezorientuje ani nie wyśmieje, a ja nikogo nie skrzywdzę.’

„OK. Więc kiedy się błyskasz, czujesz się silna, masz kontrolę i jesteś pewna siebie?”

„Tak, czuję. Ale oczywiście to jest złe i wolałabym tego nie robić, bo najwyraźniej krzywdzi to ludzi, którzy mnie widzą”.

„Oczywiście, bo… bo czy powiedziałbyś, że jesteś miłą osobą, która nie chciałaby nikogo przestraszyć ani skrzywdzić?”

„Tak”. Sam znów spojrzał na podłogę.

„Więc dobra przyszłość to taka, w której będziesz mogła czuć się silna, mieć kontrolę i być pewna siebie, A jednocześnie nikogo nie skrzywdzić ani nie przestraszyć?”

Sam spojrzał na mnie ze zdziwieniem i po prostu powiedział: „Tak”.

„Cóż”, powiedziałam, „to też jest moja preferowana przyszłość. Pod tym względem nie różnimy się od siebie aż tak bardzo, co? Siedzieliśmy w ciszy przez minutę lub dwie, ponieważ chciałem, aby miał czas na spokojne przetworzenie myśli, że może mieć siłę, kontrolę i pewność siebie w tym samym czasie, gdy nie migocze. Zgadywałem również, ale nie byłem pewien, że może docenić myśl, że on i ja jesteśmy bardziej podobni niż różni. Chęć siły, kontroli i pewności siebie jest całkowicie normalna i powszechna. Sztuką jest znaleźć te rzeczy, nie raniąc ani nie strasząc kogoś innego. Celowo nie zadawałem Samowi pytań o częstotliwość lub czas trwania migotania, o rzeczy, które je wyzwalały, i o to, jak pogodził się z robieniem czegoś, o czym wiedział, że jest nielegalne, i jak długo myślał, że może uniknąć kary pozbawienia wolności, jeśli będzie to kontynuował, i tak dalej. Nie byłem zainteresowany ustaleniem dobrego zapisu problemów. Byłem bardzo zainteresowany ustaleniem dobrego zapisu jego sukcesów i mocnych stron wraz z jego nadziejami na przyszłość. „Sam”, zapytałem, „jak w skali od zera do dziesięciu, gdzie zero oznacza, że ​​nie masz absolutnie żadnej pewności, a dziesięć oznacza, że ​​masz absolutną pewność, jak bardzo jesteś pewien, że będziesz w stanie uzyskać tę preferowaną przyszłość?”

Myślał o tym przez długi czas. Większość ludzi myśli o tym przez długi czas, ponieważ jest to niezwykłe pytanie, naprawdę. W końcu powiedział nieco przepraszająco:

„Myślę, że około dwóch”. „Dwa?!” odpowiedziałem. „Boże, dlaczego dwa, a nie jeden?”

„Co?”

„Cóż, dwa sugeruje, że jest kilka rzeczy, o których wiesz, które dają ci trochę pewności. Zastanawiałem się, co to jest?”

„Eee. Cóż, naprawdę nie wiem”, powiedział, myśląc ponownie. Czekałem cicho przez to, co wydawało się długie. „Cóż, byłem już w związku i miałem wcześniej pracę, więc powinienem być w stanie przynajmniej je zdobyć ponownie”.

„Tak”, powiedziałem. „Myślę, że prawdopodobnie możesz to zrobić ponownie. Co jeszcze daje ci pewność siebie?”

„Eee.” Zegar tykał ponuro, podczas gdy on myślał w ciszy. „Cóż,

naprawdę chcę zostawić za sobą całą tę policyjną robotę. Naprawdę chcę znów poczuć się normalnie.”

„Ach, świetnie. Więc czujesz, że naprawdę jesteś zmotywowany, żeby zrobić coś innego – to znaczy, coś poza swoją obecną rutyną – aby uzyskać przyszłość, jakiej pragniesz?”

„Tak. Tak, myślę, że tak,” powiedział Sam z lekkim uśmiechem.

Gdy zbliżaliśmy się do końca sesji, powiedziałem Samowi, że wiem, że czuje, że ludzie go nie lubią, ale po prostu nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak jest. Zauważyłem, że dba o to, jak wygląda, że ​​słucha, gdy mówię, że wydaje się szczery w tym, co mówi, i inne pozytywne aspekty jego charakteru. Sam milczał przez długi czas i zobaczyłem, że miał łzy w oczach. Powiedział, że nie wiedział, że ktoś mógłby o nim powiedzieć takie rzeczy, a jeśli to prawda, to dlaczego jest w takim bałaganie?

„Nie wiem” — powiedziałem. „Sam się nad tym zastanawiałem”. Chciałem tutaj podkreślić, że pracujemy razem, aby zrozumieć sytuację i że nie mam żadnych eksperckich odpowiedzi, które mógłbym mu dać. Myślę, że w moim poprzednim życiu skupionym na problemie jako terapeuta behawioralny prawdopodobnie wskazałbym, że jest w takim bałaganie, ponieważ upierał się przy bolesnym i nielegalnym zachowaniu. Dzięki mojemu doświadczeniu w pracy skoncentrowanej na rozwiązaniach wiem, że nic nie jest tak proste i wiem, że Sam i ja razem znajdziemy satysfakcjonującą drogę naprzód, nawet jeśli nigdy nie zrozumiemy dokładnie, dlaczego ciągle obraża. Powiedział, że chce umówić się na kolejne spotkanie, a ja zasugerowałam, że skoro powiedział, że czytanie intencji innych wywołuje u niego niepokój, spotkamy się w miejscu publicznym, takim jak pub otwarty po południu. W ten sposób moglibyśmy ćwiczyć zauważanie, czy inni ludzie na niego patrzą, i moglibyśmy kontrolować jego niepokój związany z przebywaniem w miejscu publicznym. Zawahał się, czy się na to zgodzić, ale rozjaśnił się, gdy pomyślał o pubie, w którym czułby się komfortowo, i się zgodził. Umówiliśmy się, żeby to zrobić, i oboje wyszliśmy na deszcz.

Pomimo że znowu zmokłem w drodze do mojego samochodu, moje serce uśmiechnęło się trochę na myśl o tym cudownym mężczyźnie i jego szczerym zamieszaniu, w jaki sposób wylądował w „takim bałaganie”. To zamieszanie jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę sposób, w jaki jego umysł przetwarza informacje w liniowy, faktograficzny sposób. Wydawało się, że podejmuje duże decyzje na podstawie drobnych szczegółów, takich jak „kiedy ludzie na mnie patrzą, nie lubią mnie”, a następnie spędza całe życie, żyjąc zgodnie z tą ogromną decyzją. Wydawał się zaskoczony, że nie rozmawiamy o wykroczeniach i był lekko nieswojo z pozytywnymi aspektami swojego charakteru, które zauważyłem. Mimo to czułem, że ma ogromną zdolność do zmiany swoich utrwalonych przekonań i realną możliwość osiągnięcia preferowanej przez siebie przyszłości.

Phil: cichy człowiek

Następnie długa, mokra podróż do innego miasta, aby odwiedzić dziewiętnastoletniego chłopca, który właśnie dochodził do siebie po wypadku samochodowym. Złamał nogę i nadgarstek. Jego rodzina martwiła się, że rozbił samochód celowo, ponieważ nie chciał już żyć. To powiedział psychiatrze, gdy przeniósł się z oddziału intensywnej opieki medycznej na oddział rehabilitacji psychiatrycznej. Jego rodzice usłyszeli od specjalistów, że Phil nie potrafi wystarczająco dobrze wyrażać swoich emocji, aby skorzystać z poradnictwa, więc poza lekami niewiele mogli dla niego zrobić. Był jednak na tyle chory, że kwalifikował się do mieszkania wspomaganego, więc przeprowadził się do mieszkania z zespołem pracowników, który miał mu pomóc. Dzielił personel z ośmioma innymi mieszkańcami kompleksu apartamentowego. Jego rodzice podejrzewali, że ma ZA, ale nie wiedzieli, czy diagnoza mu pomoże, czy przeszkodzi. Ich preferowaną przyszłością mojej pracy z nim było po prostu „rozmawianie z nim i wyrobienie sobie opinii na temat jego zdrowia psychicznego i ryzyka, że ​​spróbuje popełnić samobójstwo”. Pierwszy raz widziałam Phila cztery tygodnie wcześniej, więc to była moja druga wizyta u niego. Nie chciał mnie widywać częściej niż raz w miesiącu, ze względu na koszty. (Jego rodzice płacili i martwił się, czy będą w stanie sobie na to pozwolić, chociaż powiedzieli, że ja nie powinnam się tym martwić). Chciał też zostawić trochę czasu między wizytami, ponieważ mógłby nie mieć o czym ze mną rozmawiać, gdyby widywał mnie częściej. Podczas mojej pierwszej wizyty byłam przekonana, że ​​bierze zbyt dużo leków, ponieważ wydawał się mieć duże trudności z koncentracją, trudności z formułowaniem słów, trudności z myśleniem, co chce powiedzieć, i wyglądał na niemożliwie sennego. Ku mojemu zdziwieniu, kiedy sprawdziłam to u personelu po mojej pierwszej rozmowie z nim, w ogóle nie brał leków! Pierwsza wizyta była dość ciężka i nie specjalnie czekałam na tę drugą wizytę, ponieważ nie byłam pewna, jak pomóc Philowi ​​nawiązać ze mną kontakt. Pod koniec pierwszej sesji uzgodniliśmy, że łatwiej będzie coś zrobić, kiedy przyjdę następnym razem, niż po prostu rozmawiać. Powiedziałam, że przyniosę kilka rzeczy, które moglibyśmy zrobić, więc w ten deszczowy poniedziałek przyniosłam do jego mieszkania pudełko z trikami (głównie materiały artystyczne). Pokładałam nadzieję w tych materiałach artystyczno-rzemieślniczych, ponieważ nie wiedziałam, co innego mogłabym zrobić, aby pobudzić z nim rozmowę. Nie przeszkadza mi jednak ten poziom „pustki w głowie”, ponieważ jeśli wystarczająco uważnie słucham, klient znajdzie sposoby, abyśmy mogli się ze sobą zaangażować. Byłam po prostu zdumiona, gdy weszłam do jego mieszkania podczas mojej drugiej wizyty. Nie tylko pamiętał o naszych ustaleniach, aby coś zrobić, ale z pomocą personelu ułożył na stole układankę gotową na moje przybycie. Uśmiechnął się na powitanie, zapamiętał moje imię i zapytał, czy chcę zrobić sobie drinka. (Wciąż był w większości nieruchomy z powodu różnych złamań.) Zadawałem mu pytania o jego wybór zagadki – dzikie zwierzęta – omawiałem jego doświadczenia ze zwierzętami i mówiłem o rzeczach, które lubił robić. Nadal miał problemy ze składaniem pełnych zdań, ale jego kontakt wzrokowy i uwaga były wspaniałe w porównaniu z naszym pierwszym spotkaniem. Skomentowałem to i zapytałem, jakie różnice zauważył w sobie między moją pierwszą wizytą a tą. To typowe pytanie skoncentrowane na rozwiązaniu, proszące o zmiany między sesjami. Nie mógł naprawdę żadnych wymyślić, więc powiedziałem, że ostatnim razem byłem zmartwiony, ponieważ jego myśli wydawały się tak „niespójne” i wyglądał tak sennie. Uśmiechnął się i powiedział, że czasami tak się zachowuje, gdy nie wie, w którą stronę potoczy się rozmowa. Powiedział, że zobaczył mnie tylko wtedy, gdy nalegała na to jego rodzina, a nie dlatego, że chciał. Powiedział, że nigdy nie dogadywał się z innymi psychologami i tak naprawdę nie sądzi, że mógłbym mu pomóc. Powiedział, że zdecydował, że teraz jestem OK i nie jestem tak naprawdę jak normalny psycholog, więc mogę wrócić. (Wiedziałem, że moja nienormalność kiedyś się przyda!) Cóż, nadeszła moja kolej, żeby zaniemówić, bo nic o tym nie wiedziałem i mu to powiedziałem. Spędziliśmy godzinę na gadaniu i rozwiązywaniu zagadek, a na koniec powiedział, że była to jedna z najlepszych sesji, w jakiej kiedykolwiek uczestniczył. Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, co wydarzyło się na sesji, że nazwał ją „najlepszą”, ponieważ głównie mówił, a ja słuchałem i komentowałem to, co myślałem, że usłyszałem od niego. Wyjaśnił to, co usłyszałem, streściłem, a potem przeszliśmy do rozmowy o czymś innym. Kiedy zapytałem, jaką różnicę jego zdaniem nasza dobra sesja zrobi dla niego lub innych, powiedział, że jego mama zauważy, że jest bardziej rozmowny, a personel zauważy, że jest głodny na lunch, czego zwykle nie robi. Ojej… uwielbiam tego gościa! Poproszę o więcej takich klientów! Kiedy pakowałem samochód, gotowy do dalszej jazdy, pomyślałem, że podczas tej drugiej sesji Phil i ja nie próbowaliśmy rozmawiać o emocjach ani używać słów wyrażających uczucia, ponieważ podczas pierwszej sesji wydawały się mu one obce. Moje obserwacje opierały się na tym, co widziałem, że robi w danej chwili, a co wydawało się, że jest w stanie pojąć. Na przykład zapytałem, jak tak szybko znalazł właściwy element układanki. Czy to kolor? Rozmiar? Kształt? To były pytania, z którymi mógł pracować, i ku mojej wielkiej uldze tym razem podjął wysiłek, aby porozmawiać całkiem skutecznie. Gdybym nie zapytał, nigdy nie dowiedziałbym się o złożonym myśleniu, które kryło się za jego zachowaniem, chociaż z łatwością mógłbym znaleźć rozdział w podręczniku, który dałby mi teorię, dlaczego ludzie nie angażują się w terapię. Przynajmniej słuchając jego opinii, pracowałem z faktami, tak jak je widział, a nie z teorią, którą jakaś bardzo inteligentna osoba pisząca książkę zgadywała. Zastanawiałam się, czy skupianie się na rzeczach, które lubił, dawanie mu dużego wyboru, kiedy się ze mną spotkać i co powinniśmy zrobić, i niekierowanie rozmowy na to, czy jest na tyle przygnębiony, żeby popełnić samobójstwo, pomogłoby mu tak szybko poczuć się ze mną swobodnie. Jedną z zalet każdej krótkiej terapii jest to, że relacje robocze są nawiązywane szybko, a uważam, że praca skoncentrowana na rozwiązaniach daje mi świetną strukturę do tego. Mogłam przyjść na drugą sesję bez żadnych „powinienem”, „powinienem” czy „muszę” co do tego, co musiał zrobić, chociaż miałam pewne absolutne zasady co do tego, co musiałam zrobić: „powinienem słuchać tak uważnie, jak tylko mogę”, „powinienem dowiedzieć się, czego oczekuje od naszej wspólnej pracy” i „muszę rozmawiać z nim na równych prawach”. Nie miałam żadnych oczekiwań co do tego, o czym musiałby porozmawiać lub co osiągnąć podczas tej drugiej sesji. Biorąc pod uwagę moje doświadczenia z pierwszej sesji, byłabym zadowolona, ​​gdyby udało mu się tylko pozostać przytomnym i utrzymać uwagę podczas mojej drugiej sesji! Fakt, że udało mu się z nim przeprowadzić dwustronną rozmowę, był nieoczekiwanym bonusem. Zanim zacząłem stosować pracę skoncentrowaną na rozwiązaniach, próbowałbym powiązać jego zachowanie w ostatniej sesji ze słowami takimi jak „opór”, „strach” lub jakimś innym słowem określającym emocje. Prawdopodobnie nalegałbym, żebyśmy porozmawiali, zamiast zgodzić się na wykonanie jakiejś czynności, mimo że samo wykonanie czynności dałoby mi dużo czasu na zauważenie mocnych stron, zakresu uwagi, upodobań, niechęci, zdolności, koordynacji ruchowej, sposobów radzenia sobie z frustracją, proszenia o pomoc lub radę i niezliczonych innych przydatnych mocnych stron i umiejętności. Bez wątpienia narzuciłbym swoją teorię na temat tego, jak myśli, uczucia i zachowania są ze sobą powiązane i jak musimy wiedzieć, jak każdy z nich wpływa na drugi, aby znów „być szczęśliwym”. Nie sądzę, żeby to zadziałało w przypadku Phila.

Siedem osób i grupa społeczna

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Wprowadzenie

Chcemy tutaj opowiedzieć praktyczne historie, które ilustrują, w jaki sposób podejścia skoncentrowane na rozwiązaniach mogą być stosowane u osób z ZA. Problem, na jaki natrafiamy, próbując to napisać, polega na tym, że nie możemy lepiej zilustrować sytuacji lub punktów, niż opowiadając o tym, co dzieje się podczas prawdziwych sesji klinicznych, i nie możemy mówić o prawdziwych sesjach klinicznych na żywo w żaden sposób dogłębnie, nie mówiąc rzeczy, które identyfikowałyby osobę, o której mówimy. Na początku oboje zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie pisać historie przypadków wraz z osobami, które w nich występują. Jednak stało się to historią o nich, a niekoniecznie o terapii krótkoterminowej skoncentrowanej na rozwiązaniach. Skończyło się więc na tym, że napisaliśmy wspaniałe historie intryg, heroizmu, kompromisów, tajemnic, pożarów, powodzi, głodu i szarańczy . W pewnym sensie staje się to studium przypadku, w jaki sposób Vicky stosuje zasady skoncentrowane na rozwiązaniach w niektórych typowych i nietypowych sytuacjach, a my możemy porozmawiać o większej liczbie przykładów przypadków bez wchodzenia w szczegóły ujawniające tożsamość żadnej osoby (mamy nadzieję). Szczegóły dotyczące osób zostały zmienione, takie jak płeć, wiek, skład rodziny itd., podczas gdy istota problemów klinicznych jest wierna rzeczywistej sytuacji, w celu zachowania integralności rzeczywistej pracy klinicznej. Każdy problem i każde rozwiązanie pochodzi z pracy klinicznej Vicky. Jednak rzeczy nie zawsze dzieją się tak „prosto i sucho”, jak pojawiają się w druku. Traci się długość ciszy, język ciała i inne aspekty orku sesyjnego, pisząc w ten sposób. Niemniej jednak szybko staje się jasne, że osoby z ZA są bardzo podobne i jednocześnie bardzo różne. Mamy nadzieję, że ludzie nie poczują się wystawieni na widok publiczny przez te historie, z wyjątkiem oczywiście Vicky, która jest w stanie pisać zarówno o swoim zewnętrznym zachowaniu, jak i o swoich stanach wewnętrznych podczas pracy. Vicky pracuje również z osobami, które nie mają zespołu Aspergera, ale nie uwzględniliśmy ich w tych krótkich studiach przypadków, ponieważ ta książka jest właśnie o zespole Aspergera.

Podsumowanie

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

  • Podejścia skoncentrowane na rozwiązaniach nie są tylko na Boże Narodzenie. (Ha, żartuję.)
  • Podejścia skoncentrowane na rozwiązaniach nie są przydatne tylko w gabinecie terapeutycznym. Mogą stanowić pomocne ramy do nawiązania dobrej relacji roboczej z osobą z ZA w różnych sytuacjach.
  • Mogą pomóc zarówno osobie z ZA, jak i pracownikowi rozpoznać oznaki, że robią właściwe rzeczy. Mogą pomóc im obu zidentyfikować ich własne i wspólne preferowane przyszłości. Mogą pomóc im obu zidentyfikować, co już działa dobrze lub co działało dobrze w przeszłości, aby te rzeczy można było robić jeszcze lepiej w teraźniejszości i przyszłości.

• Mogą pomóc stworzyć podstawę do dyskusji na temat trudnych sytuacji i dać pracownikowi pewność siebie, aby powiedzieć „Nie wiem, co Twoim zdaniem powinienem zrobić?”. Uwalniają pracownika od konieczności poznania rozwiązania każdego problemu, który się pojawi, i pomagają pracownikowi wykorzystać pomysły i zasoby osoby z ZA.

Ostatnie słowo na temat pytań SF

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

W odpowiedzi na pytania skoncentrowane na rozwiązaniach najczęstszą odpowiedzią jest „Nie wiem”. Pytania są nietypowe i wymagają od osoby sporo myślenia przed udzieleniem odpowiedzi. Wiele osób, z ZA i bez, nie ma wprawy w myśleniu o tym, jak robić rzeczy dobrze lub jak radzić sobie z złymi sytuacjami. Bardziej przywykliśmy do mówienia o problemach niż o naszych wspaniałych umiejętnościach radzenia sobie z nimi. Kiedy po raz pierwszy uczą się używać pytań skoncentrowanych na rozwiązaniach, pracownicy wpadają w panikę, gdy klient mówi „nie wiem”, ponieważ trudno jest im wiedzieć, co dalej. Danie osobie kilku sekund, a nawet minut, na przemyślenie pytań jest w porządku. Chwila ciszy nie jest szkodliwa, nawet jeśli jest niekomfortowa. Czasami Vicky mówi: „Ja też nie wiem. Jak myślisz, jak moglibyśmy się dowiedzieć?” lub „Kto twoim zdaniem może wiedzieć?” lub czasami Vicky podaje kilka opcji. Jednak jedną rzeczą, na którą należy uważać, podając opcje, jest zawsze podanie jednej opcji „żadna z powyższych”, ponieważ żadna z oferowanych opcji może nie pasować.

Granice zawodowe

https://www.remigiuszkurczab.pl/aspergeraut.php

Odkryliśmy, że naszym zdaniem wyrządza się niepotrzebną ilość szkód osobom z ZA w imię „granic zawodowych”. Profesjonaliści mają etyczne wskazówki dotyczące ujawniania informacji o sobie, podawania danych osobowych i zagrożeń związanych ze „zbyt bliskim” podejściem do klientów. Pracownicy wsparcia są często wzywani do podejmowania szybkich decyzji dotyczących tego, jakimi informacjami o sobie się dzielić lub jak ukryć pewne informacje przed klientami, którzy bardzo chcą wiedzieć o swoim życiu osobistym. Wydaje się niesprawiedliwe prosić klientów, aby otworzyli każdy aspekt swojego życia przed nami jako personelem, nie dając im w zamian niczego osobistego. Prosimy ich, aby zaufali nam w kwestii swoich danych osobowych, ale my nie ufamy im w kwestii naszych danych osobowych. Z drugiej strony, personel jest po to, aby wykonać pracę dla klienta, a jako taki oczekuje się od niego i płaci mu za zarządzanie poufnymi informacjami. Klienci nie otrzymują wynagrodzenia za zarządzanie poufnymi informacjami o personelu i nie powinniśmy oczekiwać, że będą wiedzieć, jak to zrobić. W pracy wspierającej, tak jak w życiu, nie ma prostych odpowiedzi. Uważamy jednak, że pracownicy muszą zająć się tym problemem, ponieważ trudno, a może nawet niemożliwe jest nawiązanie równoprawnej, pełnej szacunku relacji bez wzajemnego ujawniania pewnych informacji osobistych. Rzeczywiście, relacja z personelem opieki bezpośredniej jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi edukacyjnych dostępnych dla pracowników wsparcia i osób z ZA. W tym bezpiecznym środowisku osoby z ZA powinny być w stanie praktykować społecznie odpowiednie zachowania, a to bogate źródło możliwości zostanie poważnie ograniczone, jeśli personel nie będzie w stanie reagować w sposób dawania i brania.

Jedną z zasad, którymi się kierujemy w odniesieniu do ujawniania informacji, jest to, że zawsze, tak, zawsze, jest to robione w sposób przemyślany i z uwzględnieniem interesów osoby z ZA. Nigdy nie jest dopuszczalne, aby personel wyładowywał swoje prywatne traumy i dramaty na ludziach dla własnej osobistej satysfakcji lub korzyści.Jesteśmy po to, aby pomagać osobom z ZA, więc pierwszą zasadą ujawniania informacji byłoby pytanie, w jaki sposób pomaga to osobie? Druga zasada autoprezentacji, z naszej perspektywy, jest taka, że ​​jeśli czujesz się niekomfortowo, powiedz o tym osobie, a także dlaczego czujesz się niekomfortowo, a następnie poznaj opinię klienta na temat tego, czy powinien wiedzieć. Większość osób z ZA będzie całkowicie rozsądna, jeśli zrozumie obawy personelu i nie poczuje się urażona, jeśli personel nie odpowie na wszystkie ich pytania. To, co naszym zdaniem nie przyczynia się do równych i wzajemnie pełnych szacunku relacji, to automatyczna odpowiedź personelu, taka jak „Nie mam prawa o tym z tobą rozmawiać” lub „Nie jesteśmy tutaj, aby rozmawiać o mnie” lub „Nie widzę, w jaki sposób ta informacja ma znaczenie w twojej sytuacji” lub coś podobnego. Jeśli personel rozmawia z osobami z ZA w ten sposób, może oczekiwać, że osoby z ZA będą z nimi rozmawiać w ten sposób.